NFZ odrzuca Caritas
Treść
2 zł 60 gr zdecydowało o tym, że aż pięć diecezjalnych Caritas nie podpisało kontraktu ze śląskim oddziałem Narodowego Funduszu Zdrowia. Ta decyzja urzędników przerwała opiekę sprawowaną nad pacjentami, którzy przez wiele lat otrzymywali profesjonalną pomoc od dobrze znanych pielęgniarek i fizjoterapeutów. Od „już” opieka możliwa jest tylko odpłatnie.
Od 1 lipca pacjenci stacji opieki Caritas są przejmowani przez firmy, z którymi NFZ podpisał kontrakty. – W praktyce u nikogo z pacjentów Caritas tego dnia nie pojawiła się pielęgniarka – informuje ks. Rudolf Badura, dyrektor Caritas Diecezji Gliwickiej. – Sytuacja chorych jest dramatyczna, nie chcą zrezygnować z opieki Caritas, komfortu i spokoju, który się z nią wiązał – dodaje.
Część pacjentów w ogóle nie rozpoczęła procedur, ale ci, którzy je wszczęli, trafili do kolejek. Pan Norbert z Gliwic, którego żona choruje od września, zgłosił się do takiej firmy w swoim mieście. Znalazł się na 8. miejscu oczekujących, w Zabrzu, gdzie go również skierowano – na 10. A opieka jest potrzebna chorym codziennie. Taką właśnie zapewniała Caritas. Jak podkreślają korzystający z opieki Caritas, z pielęgniarkami, które do nich przychodzą, wiążą ich niemal rodzinne więzy. Danuta Więckowska, pielęgniarka stacji opieki Caritas z Gliwic, zwykle odwiedza swoich chorych 5 razy w tygodniu, a bywa, że codziennie. Czasem też kilka razy w ciągu dnia. Codziennie jedna z pielęgniarek pełni dyżur od rana do godz. 20.00.
Tymczasem w diecezji gliwickiej 35 pielęgniarek otrzymało już wypowiedzenia. Jeśli ich dotychczasowi pacjenci nie otrzymają opieki, nadal będą chodziły do ich domów, ponieważ sytuacja dotyczy osób ciężko, obłożnie chorych, których nie mogą pozostawić.
Decyzja NFZ zachwiała istnieniem kilkudziesięciu Stacji Opieki Caritas w diecezjach: gliwickiej, opolskiej, katowickiej, sosnowieckiej i częstochowskiej. Jak zaznacza Kinga Komorowska z biura prasowego Caritas Polska, od ponad 22 lat placówki te bardzo dobrze wywiązywały się ze swoich obowiązków, a co więcej – działalność stacji wielokrotnie była doceniana przez władze publiczne, także NFZ nie miał żadnych zastrzeżeń. – Niestety, gdy chodzi o pieniądze, w Polsce rzadko bierze się pod uwagę tzw. wartość dodaną w postaci np. budowy kapitału społecznego czy podnoszenia standardów usług. W przypadku wspomnianego konkursu na długoterminową opiekę w domu pacjenta wybrano najtańszą ofertę, czyli 23,40 zł za tzw. osobodzień, nie biorąc pod uwagę, że pielęgniarki ze Stacji Opieki zatrudnione są na etatach, że jeżdżą do chorych tyle razy, ile to jest potrzebne i bez względu na odległość, że pacjenci ufają im i są z nimi zżyci – ubolewa Komorowska.
Dyrektorzy Caritas Diecezji Gliwickiej i Opolskiej odwołali się od decyzji śląskiego NFZ. Jak mówią, ich wątpliwości wzbudziły kryteria, według których oceniane były oferty. NFZ wymagał od świadczeniodawców m.in. posiadania certyfikatów jakości ISO, które nie zawsze mają przełożenie na obecność i pracę pielęgniarki w domu, przy łóżku chorego. A Stacje Opieki Caritas dysponują takimi urządzeniami jak: automatyczne łóżka sterowane pilotem, materace przeciwodleżynowe, podnośniki wannowe i łóżkowe, krzesła toaletowe, balkoniki i inne. To podnosi jakość i dostępność usług, ale także ich cenę.
– To, co się stało, czyli odrzucenie oferty danego świadczeniodawcy przez NFZ, oznacza, że taki podmiot przestaje istnieć na rynku usług medycznych. Czy NFZ ma prawo pozbawiać pacjenta wyboru? I czy ten, którego dokonał, jest dla niego najlepszy? – pyta ks. dr Arnold Drechsler, dyrektor Caritas Diecezji Opolskiej. Jego zdaniem, obecny system i wiele jego rozwiązań należy poprawić. – My tego wysiłku po stronie NFZ nie widzimy. Najważniejszym elementem negocjacyjnym jest cena świadczenia. Jeżeli NFZ lekceważy fakt, że opieka na dobrym poziomie musi mieć adekwatną do tego cenę, można przypuszczać, że nie zabezpiecza jej na właściwym poziomie. Każda nasza pielęgniarka ciągnie za sobą „przyczepę” sprzętu i w domu chorego urządza quasi-pokój szpitalny – zauważa ks. Drechsler i dodaje, że ten system dobrej opieki udało się zbudować dzięki pomocy zagranicznej. – Ktoś dał nam pieniądze, pomógł zorganizować. I to nie było przekazane dla Caritas, ale polskiego społeczeństwa. A przez te działania NFZ idzie w unicestwienie – stwierdza ks. Rudolf Badura, dyrektor Caritas Diecezji Gliwickiej.
Fachowa opieka w domu
Opieka sprawowana przez Stacje Opieki Caritas obejmuje osoby niepełnosprawne, starsze, po udarach mózgu, cierpiące na cukrzycę, nadciśnienie, choroby wieńcowe i inne dolegliwości. Dla tych osób możliwość otrzymywania takiej opieki właśnie w domach posiadała jeszcze jeden bardzo ważny wymiar – psychologiczny. Poza tym jest tańsza od tej sprawowanej w warunkach szpitalnych. Osoby starsze wolą przebywać we własnych domach, niż leżeć w szpitalach.
Ksiądz Drechsler wskazuje też na inne kwestie, jak brak zróżnicowania w podejściu do różnych przypadków. Ta sama stawka jest na pacjenta w bardzo ciężkim stanie i takiego, z którym trzeba po prostu wyjść na spacer. Nie ma też zróżnicowania na opiekę w aglomeracjach miejskich i w tzw. terenie, gdzie pielęgniarki w tym samym czasie muszą odwiedzić pacjentów mieszkających w kilku oddalonych od siebie sołectwach. – Opieka długoterminowa nastawiona jest na chorych w domach. Reformatorzy służby zdrowia odkryli w niej rolę rodziny, ale chyba po to, żeby obarczyć ją jeszcze bardziej. Ubolewamy, że ten model opieki nie jest doceniony. A to jest mądry, prorodzinny, efektywny i tani system w porównaniu np. z opieką w szpitalach czy DPS – zauważa ks. Drechsler.
Małgorzata Pabis
Nasz Dziennik, 26 lipca 2014
Autor: mj