Przejdź do treści
Przejdź do stopki

NBP prognozuje spowolnienie polskiej gospodarki w 2020 roku

Treść

W przyszłym roku Polskę czeka spowolnienie gospodarcze – prognozuje Narodowy Bank Polski. Wzrost PKB będzie mniejszy od obecnego o pół proc. i wyniesie 4 proc. Równocześnie wzrośnie inflacja konsumencka, która będzie wynikiem wzrostu cen. To efekt złej sytuacji w strefie euro i przewidywanego wzrostu cen energii.

Pomimo problemów gospodarczych państw strefy euro Polska utrzymuje wysokie tempo rozwoju gospodarczego. Według Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju nasz kraj w tym roku zanotuje pierwszy wzrost gospodarczy w Unii Europejskiej. Jednak w ciągu następnych dwóch lat ma to się zmienić – zauważa zastępca dyrektora Departamentu Analiz Ekonomicznych w Narodowym Banku Polskim Jacek Kotłowski.

– Jest ryzyko dla perspektyw wzrostu w gospodarce polskiej i m.in. dlatego mamy prognozę wskazująca na obniżanie się tempa wzrostu gospodarczego w naszej gospodarce – wskazuje Jacek Kotłowski.

W tym roku wzrost PKB wyniesie 4,5 proc., ale w 2020 roku – 4 proc., zaś w 2021 – 3,5 proc.

W przyszłym roku wzrośnie inflacja konsumencka, czyli nastąpi wzrost cen artykułów – mówi Piotr Szpunar, dyrektor Departamentu Analiz Ekonomicznych w Narodowym Banku Polskim.

– Przewidujemy 2,9 procent, następnie w 2021 roku obniży się już w dużej mierze z tego powodu, że koniunktura będzie się osłabiać, popyt na pracę nie będzie już rósł – tłumaczy Piotr Szpunar.

W 2021 roku inflacja nie przekroczy 2,6 proc. Wyhamują nieco inwestycje firm i wykorzystanie środków unijnych. W ciągu najbliższych dwóch lat zmaleje także eksport i import, a wynagrodzenia nie będą już rosły w takim tempie. Spowolnienie będzie pokłosiem przede wszystkim złej sytuacji gospodarek strefy euro.

– Mamy bardzo niską ocenę poziomu zamówień eksportowych, mieliśmy ostatnio dane dla Niemiec, również słabsze od oczekiwań rynkowych. I mamy niskie nastroje, niskie wskaźniki koniunktury odzwierciedlające słabe nastroje przedsiębiorstw – zaznacza Jacek Kotłowski.

Za dwa lata będziemy także znacznie mniej kupować mimo dobrej sytuacji na rynku pracy i założeniu kontynuowania programów społecznych, takich jak „500 plus”. Na tempo wzrostu gospodarczego i inflację duży wpływ ma dziś spór handlowy pomiędzy USA i Chinami oraz ceny ropy naftowej i surowców energetycznych.

NBP zakłada w przyszłym roku wzrost cen energii – podkreśla Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego.

– Wzrost cen energii prognozowany jest na 4,1 punktu procentowego. To jest duży wzrost, bo to jest powyżej średniej całego koszyka – zauważa Marcin Roszkowski.

Wpływ na gospodarkę będzie miał przepływ przez Polskę imigrantów, szczególnie z Ukrainy. Już teraz brakuje chętnych do pracy – zauważa przedsiębiorca z branży budowlanej Marcin Borkowski.

– Problem, jaki jest zauważalny na rynku prowadzenia działalności szeroko rozumianej, to – wydaje się – problem z pracownikami – ocenia Marcin Borkowski.

Ekonomista dr Bartosz Michalski zauważa, że prognozy nie odzwierciedlają faktycznego stanu.

– Wiemy to, co wiemy, ale także nie wiemy tego, czego nie wiemy i dlatego tutaj należałoby zachować pewną ostrożność w kwestii tego, jak dane czynniki, które na dzisiaj identyfikujemy, wpłyną na wzrost gospodarczy i na inflację – tłumaczy dr Bartosz Michalski.

Dotychczas polska gospodarka nie odczuwała negatywnego wpływu słabości gospodarek strefy euro. Dlatego skutki spowolnienia mogą być odczuwalne po jakimś czasie i w mniejszym stopniu.

TV Trwam News/RIRM

Źródło: radiomaryja.pl, 8

Autor: mj

Tagi: gospodarka NBP