Naprotechnologia: liczy się człowiek
Treść
Nowoczesna dziedzina wiedzy ginekologiczno-położniczej, naprotechnologia, bazuje na rozpoznawaniu naturalnego rytmu płodności, który uwzględnia szczegółowe wskaźniki tzw. modelu Creightona. Ze względu na swą skuteczność cieszy się coraz większym zainteresowaniem wśród małżeństw, które borykają się z problemem niepłodności. Jednak zakres stosowania tej metody jest szeroki, co pozwala rozwiązywać wiele innych problemów związanych z prokreacją. Naprotechnologia pomaga przygotować organizm matki na przyjęcie dziecka, zanim zostanie ono poczęte. Z jej pomocą można zdiagnozować i wyleczyć przyczyny poronień, przedwczesnych porodów czy depresji poporodowych. System naprotechnologii oferuje też leczenie farmakologiczne i chirurgiczne, które wspomaga układ rozrodczy kobiety. O wyzwaniach medycznych i etycznych tej dyscypliny rozmawiali w Warszawie wybitni specjaliści, uczestnicy dwudniowej międzynarodowej konferencji.
Międzynarodowa konferencja "NaProTechnology, wyzwania medyczne i etyczne we współczesnej ginekologii", która odbywała się na Uniwersytecie Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie, zgromadziła ponad 500 osób: naukowców, lekarzy różnych specjalizacji, nie tylko w zakresie ginekologii i położnictwa, instruktorów naturalnego planowania rodziny, duchownych, studentów. Zorganizowana została przez Instytut Studiów nad Rodziną UKSW, Fundację Życie i Płodność, Fundację MaterCare Polska oraz Szpital Świętej Rodziny w Warszawie.
Naprotechnologię, przełomową metodę leczenia niepłodności, zapoczątkował Thomas Hilgers. Ten profesor Wydziału Ginekologii i Położnictwa Akademii Medycznej w St. Nebrasca założył Instytut Pawła VI, który zajmuje się badaniami nad ludzką rozrodczością. On też stworzył model Creightona polegający na zmodyfikowaniu metody owulacyjnej Billingsów.
Swoim bogatym doświadczeniem z wdrażania naprotechnologii podzielił się dr Phil Boyle, specjalista z zakresu zdrowia prokreacyjnego, który od 11 lat prowadzi praktykę lekarską w klinice w Galway w Irlandii. Z jego opieki i doradztwa skorzystało już 3 tys. małżeństw, które doczekały się dzieci, mimo często wieloletniej niepłodności, poronień czy wcześniejszych bezskutecznych prób zajścia w ciążę z zastosowaniem metody zapłodnienia pozaustrojowego. Dzięki naprotechnologii w Irlandii urodziło się 800 dzieci, w tym troje z Polski.
Jak mówił dr Boyle, ponad 160 małżeństw po nieskutecznym in vitro doczekało się dziecka, stosując leczenie według zasad naprotechnologii. W przypadku aż 76 proc. małżeństw, które nie miały jeszcze dzieci, już po pierwszym miesiącu leczenia polegającego na nauczeniu się metod rozpoznawania okresów płodnych kobiety doszło do poczęcia. W klinice Boyle'a wskaźnik skuteczności naprotechnologii dla małżeństw, które bezskutecznie starały się do tej pory o dziecko, wynosi 50 procent. Wskaźnik ten spada do 20-30 proc. w przypadku par, które przeszły kilka nieudanych prób zapłodnienia metodą in vitro, natomiast wzrasta do 80 proc. w przypadku par, które doświadczyły poronień.
Doktor Boyle opublikował analizę danych z pierwszych 10 lat stosowania naprotechnologii w periodyku Amerykańskiego Komitetu Medycyny Rodzinnej pt. "Journal of the American Board of Family Medicine". Zawiera ona szczegółową informację na temat skuteczności leczenia, jakie przeprowadzono u 1072 leczonych małżeństw (uprzednio średnio 5-6 lat starały się one bezskutecznie o uzyskanie poczęcia). W tej grupie, która kontynuowała leczenie przez pełen dwuletni cykl, połowa urodziła dzieci. Te rzetelnie udokumentowane i opracowane dane wciąż nie uzyskały należytej uwagi ze strony szerszego środowiska lekarzy. A pacjenci o naprotechnologii dowiadują się najczęściej pocztą pantoflową.
W tej chwili naprotechnologia rozwija się powoli, lecz systematycznie w wielu krajach. W całej Europie pracuje 23 lekarzy po specjalnych szkoleniach - 14 z nich to lekarze rodzinni, 9 to ginekolodzy. Przeszkolonych zostało także 75 instruktorów z uprawnieniami stosowania modelu Creightona. Na początku kwietnia w Niemczech zostanie otwarta pierwsza w tym kraju klinika naprotechnologii. Doktor Boyle wyraził nadzieję, iż to właśnie Polska będzie "iskrą" w upowszechnianiu tej dziedziny nauki.
Naprotechnologia w Polsce
Pierwszym i jedynym do tej pory w Polsce naprotechnologiem jest dr Piotr Klimas, ginekolog położnik. Na zorganizowanym w Lublinie przy Instytucie Leczenia Niepłodności im. Jana Pawła II kursie szkoli się grupa 20 instruktorów stażystów i 6 lekarzy.
Od stycznia tego roku w Białymstoku na zasadach naprotechnologii działa przychodnia NaProMedica założona przez dr. Tadeusza Wasilewskiego. Musiał on pokonać szereg formalności związanych z jej założeniem. Jednak tym, co zaważyło o jej powstaniu, było świadome odrzucenie przez niego programu zapłodnienia metodą in vitro, w którym uczestniczył przez 15 lat w jednej z białostockich klinik. Radykalnie porzucił tę metodę, gdy się przekonał, że w tym procesie giną dzieci zamrażane w lodówkach, poddawane tzw. selektywnej aborcji. Dziś twierdzi, że to była łaska od Boga, która przyszła bardzo nagle, i nie musiał długo dojrzewać do decyzji o porzuceniu in vitro. Zdecydował się na ten krok, stojąc na szczycie swojej kariery, ogromnych apanaży, które z nią się wiązały. Był nawet zdecydowany porzucić medycynę. - Wiedziałem, że cokolwiek by się działo, nie będę pracował w programie in vitro ani minuty dłużej - wspominał. Po upływie dziewięciu miesięcy po raz pierwszy usłyszał o naprotechnologii od koleżanki. Pojechał na coroczny zjazd lekarzy naprotechnologów w Rzymie. Zafascynował się tą metodą leczenia niepłodności. I to w Rzymie zrodził się pomysł założenia ośrodka zajmującego się leczeniem niepłodności. Dziś zaprasza do modelowej przychodni leczenia m.in. niepłodności w Białymstoku - mieście, gdzie 22 lata temu poczęło się w Polsce pierwsze dziecko z probówki. NaProMedica oferuje szeroki zakres usług medycznych. Wykwalifikowana kadra lekarzy oraz dwie instruktorki przeszkoleni na kursie w zakresie modelu Creightona w Lublinie służą swą wiedzą nie tylko małżeństwom niepłodnym, ale też przy innych schorzeniach ginekologicznych.
"Obietnice" in vitro
Z pespektywy czasu dr Wasilewski ocenia, że in vitro narusza godność dziecka, ale też godność kobiety i mężczyzny. Doktor Wasilewski obalił również na konferencji mit wmawiany przez zwolenników in vitro - iż jest możliwość zapłodnienia przy użyciu tylko jednego jajeczka, które wszczepia się do łona kobiety. Jak stwierdził, żadna klinika tej procedury w ten sposób nie wykonuje, bo szansa powodzenia jest wtedy niższa niż 5 procent. Specjalista dodał, iż w prawie włoskim dotyczącym zapłodnienia pozaustrojowego jest zezwolenie na wytwarzanie co najwyżej 3 zarodków wraz z zakazem ich mrożenia, także ustawowy wymóg implantacji wszystkich. To ograniczenie i tak otwiera szeroko furtkę, ponieważ trudno jest skontrolować, czy ktoś przestrzega tych "wymogów".
Klucz do zrozumienia prokreacji
W ferworze mówienia o "prawie do posiadania dziecka" zagubiona została lub celowo pominięta podstawowa wiedza odnosząca się do zasad moralnych w dziedzinie przekazywania życia. Przynosi ją encyklika "Humanae vitae". Gdyby jej nauczanie, często kontestowane, zostało powszechnie przekazywane i podjęte, nie zaistniałby m.in. problem zapłodnienia pozaustrojowego. Ksiądz abp Henryk Hoser, ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej i przewodniczący Zespołu Ekspertów Konferencji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych, rozwinął temat: "Humanae vitae - wyzwania dla współczesnej medycyny widziane oczami lekarza i kapłana". Arcybiskup podkreślił, iż encyklika ta zawiera "fundamentalną refleksję nad ludzkim życiem", mimo że powszechnie sprowadza się ją do zakazu antykoncepcji. Jednocześnie wskazał na pilną potrzebę "etycznej regulacji medycyny".
Małgorzata Jędrzejczyk
"Nasz Dziennik" 2009-03-23
Autor: wa