Najwięksi aferzyści unikają kary
Treść
Z dr. Krzysztofem Pietrowiczem, współautorem projektu "Powiązania nieformalne a bezpieczeństwo państwa", socjologiem, adiunktem w Zakładzie Interesów Grupowych, zastępcą dyrektora Instytutu Socjologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, rozmawia Paweł Tunia
Zajmuje się Pan badaniem afer gospodarczych III RP. Jakie dokładnie aspekty tego zagadnienia są przedmiotem Pana analizy?
- W badaniu najważniejsze jest sprawdzenie, jak afery wyglądały, jakie było ich znaczenie dla funkcjonowania całego społeczeństwa. Interesują mnie afery, jednak nie rozumiane jako skandale, ale jako przedsięwzięcia, które mają charakter skoordynowany, a ich cechą jest to, że pomniejszają dobro wspólne. Są nie tylko negatywnym zjawiskiem z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, ale ich szkodliwość oceniam z punktu widzenia samych obywateli.
Badacze tego zjawiska na Zachodzie idą w dwóch kierunkach: jeden kontekst to analiza czysto kryminalistyczna, a drugi to badania afer rozumianych jako skandale polityczne. Tymczasem znaczna część tego, co można określić mianem afer gospodarczych, to są zjawiska, w których pod względem prawnym nie mieliśmy do czynienia ze złamaniem prawa lub było ono łamane gdzieś na marginesie, ale z sytuacją, gdzie dobro wspólne ucierpiało.
Ile było kluczowych afer po 1989 roku?
- Lista najważniejszych afer, którą stworzyliśmy w naszym zespole badawczym, miała ponad 100 pozycji i obejmowała okres od 1989 r. do chwili obecnej. Przy wyborze afer rozumianych jako duże kierowaliśmy się m.in. wielkością zasobów, które one pochłonęły. Problematyka obejmuje też udział sądownictwa w aferach. Jest wiele niepokojących zjawisk związanych np. z działaniem sądów upadłościowych. W przypadku wielu afer do końca nie wiemy, jakie kwoty obejmowały. Przykładem jest afera FOZZ, w przypadku której oszacowanie strat jest trudne i wymienia się tu bardzo różne sumy. Podobnie jest z innymi aferami z początku lat 90., jak Art-B czy afera Bogatina. Duże straty związane są z aferami prywatyzacyjnymi, gdzie pojawiają się elementy korupcyjne, czego przykładem może być prywatyzacja Cementowni Ożarów.
Jakie najważniejsze afery z początku transformacji ustrojowej znajdują się na tej liście?
- Są afery bardzo znane, jak FOZZ, Art-B, afera alkoholowa, ale też te nieco mniej znane - chociażby związane z funkcjonowaniem PFRON czy też wiele afer prywatyzacyjnych.
A z ostatnich dwóch-trzech lat?
- Wymienić można na pewno aferę hazardową. Jest ona interesująca jako przejaw działania lobby hazardowego, którego celem jest zapewnienie sobie jak najkorzystniejszych rozwiązań prawnych. Interesujący jest też fakt, że ponownie pojawił się na scenie Bogusław Bagsik, który po wyjściu z więzienia znowu wrócił do gry. Powstała wówczas spółka Digit Serve działająca na rynku kontraktów walutowych (a w rzeczywistości była to tzw. piramida finansowa), zaś gwarantem jej powodzenia miała być właśnie osoba Bagsika. Jest to interesujące, ponieważ osoba, która stała się negatywnym symbolem afer na początku lat 90., w roku 2005 wróciła jako biznesmen i została przyjęta z otwartymi rękami. To nam dużo mówi o tym, jak postrzegane jest zarabianie dużych pieniędzy w kontekście polskim: trzeba mieć dojścia, układy - jak Bagsik, który nie odstraszał inwestorów, ale wręcz był gwarantem wiedzącym, jak można szybko zarobić pieniądze.
Jaki obraz polskiego systemu gospodarczego III RP wyłania się z opisanych przez zespół badawczy afer?
- Oczywiście nie mówią one o całym systemie. Ten obraz składa się z kilku poziomów. Niemniej jednak afery pokazują, w jaki sposób część społeczeństwa postrzega zarabianie dużych sum pieniędzy w krótkim czasie. Wynika z niego, że w oczach tej grupy nie trzeba być uczciwym, ale korzystać z okazji. Kolejne afery przyczyniają się do utrwalania takiego obrazu, co jest zjawiskiem bardzo negatywnym, bo okazuje się, że nie liczą się ciężka praca, pomysłowość, innowacyjność czy inne zalety, ale dojścia i układy.
Kolejny poziom tego obrazu to działalność wymiaru sprawiedliwości. Statystycznie rzecz ujmując, organa ścigania interesowały się prawie 90 proc. afer, ale jedynie blisko 60 proc. trafiało do sądów, a tylko w 30 proc. zapadały prawomocne wyroki. Co więcej, tylko w kilkunastu przypadkach mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której skazany zostaje główny aferzysta. Najczęściej wyroki dotyczą wątków pobocznych w aferze, a główni aferzyści unikają kary.
Niektóre afery wynikły z powodu tzw. luk prawnych, które wielu "przedsiębiorców" dostrzegło i skorzystało z okazji, by szybko i łatwo się dorobić. Było to częste zjawisko?
- Nie wszystkie afery związane są z łamaniem prawa. Przykładem jest tzw. trójkąt Buchacza (trzy państwowe firmy objęły nawzajem swoje udziały w taki sposób, że Skarb Państwa stał się udziałowcem mniejszościowym i stracił możliwość kontrolowania tych firm, bo nie mógł odwołać władz żadnej firmy, gdyż dwie pozostałe to blokowały). Mimo raportów Najwyższej Izby Kontroli na ten temat, które wskazywały na nieprawidłowości, nie stwierdzono złamania prawa. W niektórych przypadkach spółki Skarbu Państwa zostały zawłaszczone przez jakieś osoby, Skarb Państwa stracił nad nimi kontrolę, a prawo nie zostało złamane. To jest właśnie problematyczne, bo przy niektórych aferach nie można złożyć doniesienia do prokuratury i powiedzieć, że nastąpiło tu złamanie prawa - w takich sytuacjach widać, że dzieje się coś niewłaściwego, natomiast wszystko przebiega zgodnie z prawem, więc formalnie przestępstwa nie ma. Można to wytłumaczyć właśnie istnieniem luk prawnych. Przykładem może być także afera alkoholowa z początku lat 90., kiedy to wiedza na temat zmian ustawowych dotyczących obrotu alkoholem pozwoliła osobom ją posiadającym na bardzo szybkie osiągnięcie zysków. Po jakimś czasie prawo zostało uszczelnione, ale niektórzy skorzystali.
Skąd taka duża liczba afer w Polsce? Czy jest to rezultat braku rozliczeń z poprzednim systemem?
- Częściowo za ten stan odpowiadają ustalenia przyjęte podczas obrad okrągłostołowych, bo one zdeterminowały wydarzenia kolejnych lat. Jednak afery to problem także wielu innych państw. Specyfika polska i innych krajów postsocjalistycznych polega na tym, że odziedziczyliśmy po minionym systemie majątek państwowy, a najlepszym i najwygodniejszym sposobem odnalezienia się w nowej rzeczywistości było zawłaszczenie części tego majątku. Za olbrzymią liczbą afer kryje się właśnie ta motywacja. Rozmaite grupy interesów dążyły do tego, aby jak najkorzystniej zarobić na majątku Skarbu Państwa. Kolejny czynnik sprzyjający aferom to fakt, że PRL była państwem policyjnym z rozbudowanym aparatem tajnych służb. Osoby z tego środowiska posiadały odpowiednie znajomości i znały metody skutecznego działania w sposób niejawny. W nową rzeczywistość wchodziły więc z "cennymi" umiejętnościami, które bardzo ułatwiały prowadzenie tego rodzaju działań.
Dziękuję za rozmowę.
Badanie afer III RP odbywa się w ramach projektu "Powiązania nieformalne a bezpieczeństwao państwa" na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Prowadzone jest już około 18 miesięcy. Pierwsze wyniki zostaną opublikowane w połowie bieżącego roku w formie książkowej. Całym projektem kieruje prof. Andrzej Zybertowicz.
Nasz Dziennik 2010-01-21 nr 17
Autor: jc