Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Najlepiej mówią za nas wyniki

Treść

Rozmowa z Pawłem Słomińskim, głównym trenerem pływackiej reprezentacji Polski Jak ocenia Pan występ swoich podopiecznych na mistrzostwach Europy na krótkim basenie? - Cała młoda, zdolna reprezentacja nie może dostać innej oceny niż najwyższa. Wywalczyliśmy aż dwanaście medali, na podium stało ośmiu zawodników. To świadczy o tym, że mamy wyrównany i mocny zespół. Wiem, że pewnie chciałby Pan wyróżnić prawie każdego po kolei, ale kto zasłużył na największe i szczególne słowa uznania? - Nie pomylił się pan - wszyscy. Ale można osobno wyróżnić dwójkę zawodników - Otylię Jędrzejczak za dwa medale i wspaniały rekord Europy na 200 m stylem motylkowym i Mateusza Sawrymowicza za medal i rekord Polski na 1500 m st. dowolnym. To były najbardziej spektakularne wyniki. Sukces Otylii jest tym cenniejszy, że nigdy wcześniej nie osiągała nadzwyczajnych rezultatów na krótkim basenie, a tuż przed mistrzostwami chorowała, co zakłóciło plan przygotowań. A pozostali popłynęli po prostu na miarę dużych już możliwości. Od dawna sygnalizowali wysoką formę i to tylko się potwierdziło. "Raz jeszcze potwierdziliśmy, że nasze ostatnie sukcesy nie są dziełem przypadku" - powiedział Pan tuż po powrocie z Helsinek... - I cieszę się, że mam podstawy, by tak mówić. Za zawodnika i trenera mówią wyniki - to najbardziej miarodajna skala. Skoro zatem kolejny rok z rzędu wywalczamy wysokie pozycje na najpoważniejszych zawodach, przywozimy z nich nie po jednym, dwóch, trzech, ale kilkanaście medali, bijemy po kilka rekordów Polski, to można chyba zaryzykować twierdzenie, że nie ma w tym nic z przypadku. Gdzie tkwi klucz do tych sukcesów? - Trafiła się zdolna młodzież i ludzie, którzy potrafili do niej dotrzeć i z nią współpracują. I jedni, i drudzy dają z siebie wszystko i to jest najważniejsze. Do tego staramy się zapinać na ostatni guzik wszystkie sprawy organizacyjne, by nic nie odciągało zawodników od treningów, by mogli w spokoju robić swoje. Co ważne, mamy także wsparcie całego środowiska, co w naszym kraju wcale nie jest oczywiste. W takiej atmosferze łatwiej się dąży do wyznaczonego celu. Często słyszę pytanie, czy pracuję z najzdolniejszym pokoleniem w historii polskiego pływania. Wyniki pewnie na to wskazują. Ale jesli popatrzymy kilkanaście lat wstecz, również dostrzeżemy niezwykle zdolnych zawodników, którzy byli w stanie osiągnąć wielkie sukcesy. A jednak im się nie udało. Dlaczego? Nie wiem, nie zastanawiam się nad tym. Interesuje mnie raczej to, co wydarzy się za dwa, trzy miesiące, a przede wszystkim na igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Nam wiarę, że może być dobrze, dała na pewno Otylia. Jej sukcesy wskazały drogę innym, wszyscy przekonali się, że są w stanie walczyć o medale największych imprez. Moi podopieczni nie boją się ciężkiej pracy, w ogromnej większości mają charaktery, które pozwalają sprostać wszystkim wyzwaniom i wyrzeczeniom. Tworzymy też silną, zwartą grupę. A jeśli jest się otoczonym ludźmi, którzy coś osiągają, samemu chce się dać z siebie więcej i ciężej pracować, by im dorównać. Jeśli ktoś wygrywa, to motywuje go to do wzmożonego wysiłku. Gdy przegrywa, robi wszystko, by się odegrać. Sportowcy to nietuzinkowi ludzie, mający swoje ambicje i cały czas do czegoś dążący. Co zrobić, by tę tendencję wzrostową utrzymać? - Pracować. To cała tajemnica. Oprócz tego musimy podchodzić do swych obowiązków bez emocji, w spokoju. Wierzę, że nadal będą się nam trafiały rodzynki, młode talenty, a trenerzy cały czas będą się rozwijać i doskonalić. I oczywiście muszą wreszcie zacząć powstawać nowe obiekty sportowe, bo w tej materii było i jest źle. W każdym dużym mieście, w którym jest ośrodek szkolący pływaków, powinien być 50-metrowy basen. I to nie tylko dla ludzi, którzy po prostu chcą się wykąpać, ale i dla wyczynowców. Nam więcej do szczęścia nie trzeba. Na razie wyprzedzamy wynikami tych, którzy powinni nam stwarzać optymalne warunki do uprawiania sportu. Liczymy zatem, że i oni do nas doszlusują i będziemy szli w jednym rzędzie. Na co liczy Pan w kontekście marcowych mistrzostw świata w Melbourne? - Na dobrą postawę zawodników. Jeśli optymalnie przetrenujemy okres do mistrzostw, to będziemy walczyć o wysokie pozycje i medale. Ja jednak nigdy nie stawiam konkretnych celów, bo to potrafi szybko człowieka emocjonalnie wypalić. Liczby medali zatem nie zadeklaruję. I na sam koniec - które miejsce w świecie, Pana zdaniem, zajmuje dziś polskie pływanie? - W ogóle się nad tym nie zastanawiam. Każdy sukces, medal, poprawienie pozycji naszego pływaka sprawia mi ogromną satysfakcję. Nie mam zamiaru porównywać się ze Stanami Zjednoczonymi, Australią czy Chinami. To zbyteczne. Aby uzyskać odpowiedź na pana pytanie, trzeba mieć 40-osobową grupę gwiazd i zorganizować np. międzypaństwowy mecz z najlepszymi. My cały czas dopiero się rozwijamy, zaczynamy pościg za elitą. Na razie akcentujemy bardzo mocną pozycję w Europie i mam nadzieję, że niedługo podobnie będzie i na całym świecie. Dziękuję za rozmowę. Piotr Skrobisz "Nasz Dziennik" 2006-12-14

Autor: wa