Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Nadchodzi czas Stocha

Treść

Siedem razy polscy skoczkowie narciarscy wygrywali konkursy Pucharu Świata na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Czy dziś i jutro liczba ta może się powiększyć? Kamil Stoch już przed rokiem pokazał, że na tym szczególnym obiekcie w najbardziej niezwykłych zawodach sezonu jest w stanie dokonywać rzeczy wielkich, więc czemu nie?!
Przez ostatnie kilkanaście lat zakopiańskie konkursy kojarzyły się z jedną osobą: Adamem Małyszem. Od czasu, gdy w fantastycznym stylu wygrał Turniej Czterech Skoczni, rokrocznie pod Giewont zjeżdżały dziesiątki tysięcy kolorowych i rozśpiewanych kibiców oczekujących ogromnych emocji. I Małysz je zapewniał. Odniósł cztery zwycięstwa, z których każde miało swoją historię i zapisało się w pamięci na dłużej. Po dwa razy kończył rywalizację na drugim i trzecim miejscu. Orzeł z Wisły na Wielkiej Krokwi dostawał skrzydeł, także wtedy, gdy wpadał w dołek formy i potrzebował jakiegoś impulsu, by się odrodzić. Zakopane ze swymi tysiącami fanów mu to gwarantowało. Teraz Małysza na starcie zabraknie. Zakończył karierę skoczka, zmienił narty na fotel kierowcy rajdowego. Organizatorzy konkursów podawali co prawda informacje, jakoby miał się na zawodach pojawić, ale większość z nich zawodnika tylko zdenerwowała. - Dowiedziałem się z internetu, że mam być przedskoczkiem, gościem honorowym i kimś tam jeszcze. Tymczasem nikt ze mną o tym nie rozmawiał, a ja nie chcę robić za sensację - powiedział.
Małysz przez lata zapewniał komplet widzów na trybunach. Teraz bilety sprzedawały się słabiej niż w latach minionych, ale nieźle. W poprzednim sezonie pojawił się bowiem skoczek, który ma szansę wielkiego mistrza z Wisły zastąpić. Kamil Stoch. Symboliczna zmiana warty nastąpiła już zresztą podczas ubiegłorocznych zakopiańskich zmagań. Pierwszy z trzech konkursów wygrał Małysz, a w ostatnim przeżył dramatycznie wyglądający upadek (szczęśliwie bez konsekwencji). Cały stadion wtedy zamarł, ale sprawę w swoje ręce wziął młody zakopiańczyk i w fantastycznym stylu odniósł pierwsze w karierze zwycięstwo. Dziś Stoch już jest skoczkiem ukształtowanym, pewnym siebie i zaliczającym się do ścisłej światowej czołówki. W obecnym sezonie już trzykrotnie stał na podium, plasuje się na piątym miejscu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, a na doskonale sobie znanej Wielkiej Krokwi powalczy o zwycięstwo.
Małysza na starcie nie będzie, ale bez zmian pozostanie otoczka i atmosfera towarzysząca konkursom, które niemal każdy zawodnik uważa za najważniejsze w sezonie. Nie przez przypadek legendarny fiński trener Mika Kojonkoski przez lata dawał swym podopiecznym sygnał do startu wielką rękawicą z napisem "I love Zakopane".
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik Piątek, 20 stycznia 2012, Nr 16 (4251)

Autor: jc