Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Naciski niepewne

Treść

Były szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Janusz Kaczmarek sugerował wczoraj przed rozpoczęciem tajnego posiedzenia sejmowej komisji w sprawie domniemanych nacisków na służby specjalne, organa wymiaru sprawiedliwości i policję za rządów PiS, że były naciski na prokuratorów w okresie, gdy funkcję ministra sprawiedliwości pełnił Zbigniew Ziobro. PiS zastrzega, że zeznania Kaczmarka mogą być niewiarygodne z racji zarzutów składania fałszywych zeznań i utrudniania śledztwa w sprawie przecieku w aferze gruntowej, jakie przed dwoma laty postawiła mu warszawska prokuratura okręgowa.

O naciskach były szef MSWiA i prokurator krajowy mówił już podczas wcześniejszych przesłuchań przed komisją, twierdząc, że w sprawie obsadzania stanowisk prokuratorskich rozmawiali z nim niektórzy posłowie PiS podczas sprawowania stanowiska ministra sprawiedliwości przez Zbigniewa Ziobrę.
Wiosek o przesłuchanie byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka wpłynął do Sejmu 18 marca br. Jednak dopiero wczoraj stanął przed sejmową komisją śledczą. Przesłuchanie było tajne.
Z informacji, jakich udzielił dziennikarzom Sebastian Karpiniuk, przewodniczący komisji i poseł PO, wynika, że przesłuchanie dotyczyło wątpliwości, jakie narosły wokół wcześniejszych zeznań Kaczmarka. Chodziło tu o kwestię obsadzania prokuratur, a także wyłączenie posła PiS Jacka Kurskiego z prac komisji śledczej.
Przed rozpoczęciem posiedzenia poseł PO powiedział, że prezes PiS Jarosław Kaczyński powinien przeprosić za "kłamstwa", jakie miał wystosować pod adresem Kaczmarka. W wypowiedziach z lat 2007-2008 Kaczyński nazwał go "agentem śpiochem" i sugerował, iż był "w układzie biznesowo-korupcyjnym", czym działał na szkodę Polski. Zarzucał mu też "blokowanie śledztw", m.in. w sprawie mafii paliwowej. Kaczmarek wytoczył prezesowi PiS dwa procesy: cywilny i karny, za - jak twierdził wczoraj - oszczercze wypowiedzi pod jego adresem.
- Wydaje się, że posłowie PiS wiedzą już, że nie przysporzyło to splendoru klubowi. Dla zdrowo myślących Polaków zarzuty te nie są oczywiste - komentował szef komisji śledczej.
Karpiniuk uchylił się od odpowiedzi na pytanie, jak zagłosuje PO w razie ewentualnego zrzeczenia się immunitetu poselskiego przez Jarosława Kaczyńskiego. Lider PiS powiedział wczoraj, iż rozważa taką możliwość. Pod warunkiem wszakże zwolnienia go przez premiera Donalda Tuska z tajemnicy państwowej.
Gdyby sprawa Janusza Kaczmarka trafiła do sądu, musiałby on rozstrzygnąć, czy Kaczmarek działał w układzie polityczno-biznesowym. W opinii polityków PiS, nie jest on jednak wiarygodnym świadkiem. W lipcu 2007 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła Kaczmarkowi zarzut składania fałszywych zeznań i utrudniania śledztwa w sprawie przecieku w aferze gruntowej.
W ocenie PO, dla prac komisji nie ma to jednak żadnego znaczenia. Zespół prokuratorski powołany do badania tej sprawy uznał, że nie tylko Kaczmarek był możliwym źródłem przecieku. Równie dobrze mógł to być np. prezydent RP Lech Kaczyński, co w opinii PO jest wysoce prawdopodobne, gdyż w drodze do Marriottu, gdzie spotkał się potem z biznesmenem Ryszardem Krauze, Kaczmarek miał "otrzeć się" o Kancelarię Prezydenta. Inną sugestią Platformy jest też i to, że źródłem przecieku mógł być również były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
- To tłumaczenie bardzo wygodne dla Platformy, która Kaczmarkiem pogrywa sobie z PiS. PO w żaden sposób nie dopinguje prokuratury, by sprawę kierowała do sądu, co jest celowym działaniem, by zatrzymać wyjaśnienie całej tej sprawy. Przesłuchanie to była gra, gdzie każdy miał obsadzone i z góry wyznaczone role - twierdzi Arkadiusz Mularczyk (PiS), członek komisji.
- Nie zamierzam odnosić się do kłamstw i pomówień kolejnych osób podejrzewanych o przestępstwa kryminalne i którym udowodniono, że wielokrotnie kłamali publicznie. Moje stanowisko jest znane: Platforma prowadzi brudną grę. Do tego, by polemizować z podejrzanymi, są prokurator i sądy - komentuje Zbigniew Ziobro.
Prawdopodobnie pojawi się raport cząstkowy z przesłuchań komisji śledczej ds. domniemanych nacisków na służby specjalne, organa wymiaru sprawiedliwości i policję za rządów PiS. Będzie to jednak możliwe tylko wówczas, gdy komisja jednogłośnie orzeknie, iż nie będzie to sprzeczne z prawem, a dokument będzie stanowił merytoryczną podstawę do dyskusji z opinią publiczną. Pełny raport ze swoich prac komisja ma obowiązek przedstawić Sejmowi.
Anna Ambroziak
"Nasz Dziennik" 2009-05-14

Autor: wa