Muzyka polska i szwajcarska
Treść
Z Trio Ardito, polsko-szwajcarskim zespołem kameralnym w składzie: Monika Urbaniak - skrzypce, Agnieszka Marucha - skrzypce, Wojciech Jasiński - fortepian, rozmawia ks. Arkadiusz Jędrasik Ukazała się już Państwa debiutancka płyta. Jak powstał pomysł na jej nagranie i sam zespół? Agnieszka Marucha: - Trzy lata temu, przebywając na studiach w Szwajcarii, zainteresowałam się literaturą na dwoje skrzypiec i fortepian. Wspólnie z Moniką Urbaniak-Lisik, u której robiłam studia podyplomowe w Hochschule der Künste w Bernie, i moim mężem Wojciechem Jasińskim postanowiliśmy założyć trio i przywracać do życia zapomniane lub bardzo rzadko wykonywane utwory na ten dość nietypowy skład kameralny. Praca ta dała nam tak wiele radości i satysfakcji, a muzyka okazała się tak przebogata i warta zaprezentowania szerszej publiczności, że po kilku latach wspólnych koncertów narodził się pomysł nagrania płyty. Czym charakteryzuje się skład dwoje skrzypiec i fortepian, dlaczego takie zespoły pojawiają się tak rzadko? Monika Urbaniak: - Jest to skład może trochę nietypowy, dlatego też repertuar nie jest tak znany jak utwory napisane na klasyczne trio fortepianowe czy też smyczkowe. Mnie osobiście fascynuje brzmienie takiego właśnie zespołu. W literaturze muzycznej nie brak utworów na ten skład. Już w okresie baroku powstało wiele przepięknych sonat na dwoje skrzypiec i basso continuo, m.in. komponowanych przez Bacha, Vivaldiego, Haendla. Odnaleźliśmy również wiele wartościowych kompozycji z XIX i XX wieku. Dowodem na to jest nasz pierwszy album płytowy. Dlaczego wybrali Państwo muzykę tych właśnie kompozytorów na swoją pierwszą płytę? Wojciech Jasiński: - Na płycie postanowiliśmy umieścić utwory Maurycego Moszkowskiego - ponieważ był Polakiem i jego muzyka jest nam bardzo bliska, Arnolda Mendelssohna, ponieważ pragniemy ocalić jego twórczość od zapomnienia, i wreszcie Hansa Hubera, kompozytora szwajcarskiego, co ma podkreślić nasz związek ze Szwajcarią, krajem, w którym mieszkaliśmy i studiowaliśmy przez cztery lata, a który jest drugą ojczyzną Moniki Urbaniak. Jak czuje się w takim składzie pianista? Ma rolę wiodącą czy towarzyszącą? W.J.: - Bardzo trudno odpowiedzieć na to pytanie. Cała nasza trójka posiada bardzo silne osobowości, czasami dochodzi do konfrontacji i dyskusji. Każdy z nas, jak zawsze w kameralistyce, ma czasem rolę wiodącą, a czasem jest tylko tłem. Staramy się nawzajem wspierać i współtworzyć świadomie muzykę, kreować frazę na wielu różnych płaszczyznach. Z całą pewnością partia fortepianu we wszystkich wykonywanych przez nas na płycie utworach jest bardzo rozbudowana i popisowa, szczególnie u Moszkowskiego, który był pianistą wirtuozem. Jednak jest to kameralistyka i trzeba przede wszystkim myśleć zespołowo i grać tak, by słuchać się nawzajem. Hans Huber - jak odbierany jest ten kompozytor w Polsce, a jak w Szwajcarii? M.U.: - Utwory Hansa Hubera odkryłam w bibliotece Wyższej Szkoły Muzycznej w Bernie. Hans Huber był uznanym kompozytorem, dyrektorem Konserwatorium w Bazylei. Niestety, jego utwory popadły w zupełne zapomnienie... Wykonanie sonaty na dwoje skrzypiec i fortepian było pierwszym krokiem do przypomnienia publiczności tego niezwykle płodnego kompozytora. Jego utwory na pewno zasługują na uwagę wykonawców. Jakie są dalsze plany zespołu, kiedy następne koncerty? M.U.: - O naszych planach wspomniałam już powyżej, oprócz nagranych przez nas utworów mamy jeszcze wiele pozycji, o które chcemy rozszerzyć nasz repertuar. Myślimy również o nawiązaniu kontaktu ze współczesnymi kompozytorami, którzy mogliby poświęcić naszemu zespołowi nowe kompozycje. Następne koncerty są planowane jesienią w Szwajcarii, myślę jednak, że wkrótce wystąpimy również na estradach krajowych. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-01-31
Autor: wa