Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Muzyka narzędziem walki o duszę człowieka

Treść

Muzyka nie jest zła. Wielu artystów jasno promuje jednak w swojej twórczości okultyzm, satanizm, nihilizm, nałogi czy dewiacje seksualne – tu powinna zapalić się nam czerwona lampka. Zagrożenia w muzyce działają na wielu płaszczyznach. To nie tylko melodia, którą słyszymy, ale również prezentowana przez muzyków treść przekazu, moda, symbolika, styl życia. Kontakt z antychrześcijańskimi przekonaniami, nawet nieświadomy, może zrujnować życie duchowe i fizyczne każdego człowieka. Wystarczy przyzwolenie lub obojętność na zło pojawiające się w naszej codzienności. O niebezpieczeństwach informuje dziennikarz i publicysta muzyczny Grzegorz Kasjaniuk.

Mogłoby się wydawać, że muzyka nie jest dziedziną, z której korzystanie może prowadzić do zatracenia duszy. Jako element popkultury stała się jednak narzędziem walki o człowieka, zwłaszcza młodego, który u początków życia poszukuje istoty swojego istnienia. Stała się narzędziem, które odciąga osobę od Boga, rodziny, wszelkiego dobra.

Niepokój podczas słuchania muzyki – początek niebezpieczeństwa

Jeżeli coś nas niepokoi w muzyce, a mimo wszystko staramy się to tłumaczyć, to oznacza, że granica zagrożenia została już przekroczona – tłumaczy publicysta muzyczny Grzegorz Kasjaniuk, który w młodości nieświadomie otworzył furtkę na działanie zła.

– Jeżeli człowiek będący w stanie łaski wiary dostrzega, że zaczyna go coś niepokoić, zaczyna zadawać sobie pytania, to oznacza, że już wkroczył na teren, gdzie odbywa się coś niebezpiecznego. Odzywa się głos w jego wnętrzu, który nakazuje mu ostrożność. Tego głosu nie można nie zauważać. Tak jak głosu sumienia – nie można go odtrącać (…). Są siły, są ludzie nieprzyjaźni chrześcijaństwu, którzy wręcz promują dane nurty, np. satanizm, nihilizm, aby młodego człowieka od chrześcijaństwa odciągały, żeby młody człowiek w centrum stawiał siebie zamiast Pana Boga. Jeżeli muzycy z tym przekazem są dodatkowo poparci autorytetami popularnych mediów wiodących prym na rynku, to one swoją popularnością dają zwodniczy pozór, że treści promowane przez tych artystów nie są zagrożeniem, ale elementem naszego życia. Skoro są, skoro grają to stacje komercyjne, skoro sprzedają się w wielomilionowych nakładach – to wydaje się, iż nic groźnego ze sobą nie niosą. A okazuje się wręcz przeciwnie  – mówi dziennikarz.

Często muzycy z własnej woli przechodzą na stronę zła, choć czasami robią to też nieświadomie. Osoby  kontrolujące showbiznes muzyczny często reprezentują okultyzm. Już same pseudonimy artystyczne powinny dać nam wiele do myślenia.

– Przykładem jest Avicii, który popełnił samobójstwo, a którego pseudonim nawiązuje do sytuacji związanych z bóstwami azjatyckimi z Indii i oznacza najniższy stopień w piekle. Być może dla polskiego odbiorcy pseudonimy artystów nie są znaczące, ale jak spojrzymy na pseudonim Adama Darskiego („Nergal” – bóstwo, władca świata podziemnego), to od razu wiadomo, że to musi być demoniczne. On sam zresztą z tym się nie kryje i często o tym mówi w różnych aktach bluźnierstw, których dokonuje (…). W przypadku piosenkarki Kesha mamy do czynienia z muzyką przebojową, ale kiedy wejdziemy w przestrzeń bardziej zamkniętą, kiedy zaczniemy tłumaczyć teksty, oglądać teledyski, przesłuchiwać wywiady z wokalistką – widzimy dużo demonów w postaci aktorów przebranych za nie, symbolikę okultystyczną, pentagramy, odwrócone krzyże, wszystkiego, co wiąże się z seksoholizmem, ukazaniem kobiety jako przedmiotu. To jest właśnie zagrożenie mocno uderzające ze strony każdego elementu: teledysku, symboliki, samej kreacji artysty – zaznacza publicysta muzyczny.

Heavy metal, techno, rock. Gatunek muzyczny czy sposób życia?

Grzegorz Kasjaniuk w przeszłości był organizatorem i konferansjerem wielu festiwalów muzycznych, m.in. Hunter Fest, na których górował rock i metal. Przez ponad 20 lat, pracując w Radiu Olsztyn, produkował muzykę różnych wykonawców od pop po ciężki heavy metal. Nawrócony dziennikarz zwraca uwagę, iż gatunek muzyczny bardzo często pociąga za sobą konkretny styl życia. Tak jest chociażby w przypadku wielu fanów heavy metalu, dla których muzyka stała się bożkiem i są w stanie zrobić dla niej wszystko.

– Fani heavy metalu to grupa osób, która jest bardzo mocno oddana muzyce. Jest wielu chrześcijan oddanych Panu Bogu, którzy nie mogą zostawić tego za sobą, nawet pomimo świadomości, że ta muzyka oddala człowieka od Boga. Być może dana osoba nie doświadczyła tego w życiu, być może jest to jednostkowe, a w tym przypadku odejście od Pana Boga jest w innej sferze życia danej osoby. Nie można jednak tak podchodzić do tego tematu, że konkretna osoba nie jest doświadczona muzyką heavymetalową, bo nie odeszła z Kościoła. Już samo delektowanie się muzyką, która obraża Pana Boga, muzyką, która jest nastawiona na antychrześcijaństwo – nie może być elementem życia chrześcijan, nie może być elementem życia codziennego, chociaż jest dobrze skonstruowana – podkreśla.

Publicysta muzyczny akcentuje, że z kolei muzyka rockowa jest nakierowana na bunt młodego człowieka. Jest to zwodnicze i bardzo groźne, ponieważ ma na niego większy wpływ niż rodzice – dodaje.

– Samo hasło muzyki rockowej „sex, drugs and rock&roll” już jest nakierowane na bunt, ale bunt, jaki okazał szatan. Tu nie ma mowy o kontestacji młodego człowieka, bunt, który musi przejść w swoim wieku. To jest bunt, który ma zburzyć porządek życia, ma uderzyć w rodzinę. W tym momencie można powiedzieć, że cały rock&roll jest na to nakierowany. Jeżeli spojrzymy na nurty rewolucyjne, które miały miejsce w muzyce, miały obalać, stwarzać nową rzeczywistość, jak było z erą hipisów, czy późniejszymi przejawami takiej kontestacji. Widzimy, że to prowadziło przede wszystkim do stworzenia rzeczywistości wrażenia tego, co człowiekowi się podoba, ale bez patrzenia na drugą osobę – patrzeć na siebie i nie okazywać miłości drugiemu człowiekowi, czyli uderzenie w przykazanie miłości. My jako chrześcijanie patrzymy na drugiego człowieka tak, by widzieć w nim Jezusa Chrystusa. Osoba, która siebie stawia w centrum – tego spojrzenia mieć nie będzie – zaznacza Grzegorz Kasjaniuk.

Odnosząc się do muzyki techno, dziennikarz wskazuje, że spotkał wielu ludzi, którzy zostali przez nią zniewoleni duchowo, a to doprowadziło także do zrujnowania zdrowia.

– Mam świadectwa ludzi, którzy do tej pory nie mogą dojść do równowagi psychicznej, ponieważ zażywali silne środki narkotyczne, które spowodowały, że nie mogą wrócić do normalnej pracy, nie mogą założyć rodziny i muszą być pod stałą opieką lekarską –  mówi dziennikarz.

Przed zagrożeniami duchowymi kryjącymi się w muzyce techno niejednokrotnie przestrzegał reżyser Lech Dokowicz. Jako operator i producent filmowy współtworzył niemiecką scenę tego gatunku muzycznego. Porzucił działalność, kiedy odkrył związki elity środowiska techno z praktykami okultystycznymi i satanistycznymi oraz ich podświadomym propagowaniem wśród uczestników imprez typu Mayday. W jednym ze świadectw mówi: „W pewnym momencie symbole stały się czytelne i z potężną jasnością zrozumiałem, co się dzieje i z kim mam do czynienia. Zrozumiałem, że ludzie ci to sataniści, którzy prowadzą młodzież całego świata na zatracenie, że ja jestem jednym z nich, i nie ma dla mnie odwrotu (…). Wstrząśnięty, na granicy duchowej śmierci, zawołałem do Boga błagając o ratunek. Odpowiedź przyszła natychmiast. Pan Bóg wkroczył z taką mocą, że w ciągu kilku sekund stałem się głęboko wierzącym katolikiem”. Obecnie Lech Dokowicz ewangelizuje poprzez tworzenie filmów o duchowej tematyce: Bożej Miłości, wspólnocie Kościoła, grzechu i nawróceniu.

Ochronna tarcza przed zagrożeniami tkwiącymi w muzyce

Najskuteczniejszą ochroną przed niebezpieczeństwami istniejącymi w świecie muzyki jest trwanie w stanie łaski uświęcającej: częsta spowiedź i przyjmowanie Eucharystii.

– Problem poddania się zagrożeniom w muzyce pojawia się szczególnie u tych, którzy nie mają łaski wiary. Pan Bóg dopuszcza jednak sytuacje dla każdego człowieka, które kierują go w stronę Prawdy. Chrześcijanie – przede wszystkim katolicy – mają sakramenty. Podstawą na dzisiejsze czasy jest trwanie w stanie łaski uświęcającej, częsta i stała spowiedź. Aby w tym trwać, trzeba wykazać akt woli. Jeżeli ktoś już jest na tej drodze za Chrystusem, musi w sposób radykalny za Chrystusem kroczyć. Nie może wchodzić w fałszywą tolerancję: to jest performers, to mnie nie dotyczy, to tylko artyści. To jest niestety bomba z opóźnionym zapłonem. Jedyna rada to trwanie przy Bogu i karmienie się Jego Słowem. Wiem, że może są to treści mało popularne i jak tu je przekazywać, zwłaszcza młodym ludziom, ale taki jest obowiązek. Obowiązek także i mój, publicysty, który poznał tę drugą stronę muzyki, bo jej osobiście doświadczył, przeszedł nawrócenie, doświadczył Bożej Miłości w swoim życiu i dalej jej doświadcza. Trzeba  mówić bezpośrednio: groźbą jest utrata zbawienia. Mamy uświęcać się już teraz, nie czekać, bo nie wiemy, co nas tam spotka, jeżeli idziemy przez życie hedonistycznie – oznajmia Grzegorz Kasjaniuk.

Muzyka nie jest zła, ale intencje wielu jej autorów niszczą odbiorców – zwraca uwagę dziennikarz.

– Należy obserwować, co się kryje za muzyką, czyli przyglądać się teledyskom, czytać i tłumaczyć sobie teksty, obserwować tych artystów w codziennym życiu. Często jest tak, że tworzą swój łagodny wizerunek, a w życiu codziennym wspierają organizacje, które są proaborcyjne, uderzają w życie, wspierają związki homoseksualne, odciągają człowieka od rodziny. Należy być czujnym i mieć oczy dookoła głowy, ale przede wszystkim uświęcać swoje życie i nie bać się zawierzyć go Panu Bogu i Maryi – podkreśla publicysta muzyczny.

Monika Bilska/RIRM

Źródło: radiomaryja.pl,

Autor: mj

Tagi: Grzegorz Kasjaniuk muzyka zagrożenia duchowe