MSZ z UKIE, lecz na jakich zasadach?
Treść
O ile likwidacja Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej i wcielenie jego kadry do Ministerstwa Spraw Zagranicznych o wzmocnionych kompetencjach nie budzi większych kontrowersji, pojawiają się one przy innych zapisach projektu ustawy o rządowym systemie koordynacji spraw związanych z członkostwem Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej. Nie wiadomo bowiem, kto w praktyce będzie decydował o kształcie polskiej polityki wobec Unii Europejskiej, biorąc pod uwagę wyższość kompetencyjną niższych urzędników nad trzonem ministerialnym. Nieznana pozostaje szczegółowa struktura połączonych urzędów, a to od niej będzie zależała skuteczność funkcjonowania całości systemu.
Z dniem wejścia w życie ustawy likwidacji ulegnie Urząd Komitetu Integracji Europejskiej, którego kompetencje zostaną przejęte przez ministra ds. członkostwa RP w Unii Europejskiej. Natomiast pracownicy UKIE zostaną wcieleni w struktury Ministerstwa Spraw Zagranicznych, o ile spełnią określone ustawą wymagania. - Wcielenie UKIE do MSZ, zamknięcie korpusu europejskiego w ramy jest dobrym pomysłem - ocenił w rozmowie z "Naszym Dziennikem" eurodeputowany PiS Konrad Szymański, podkreślając, iż przy dobrej woli politycznej polityka europejska stanowiłaby po przyjęciu takiego rozwiązania instrument realizacji celów państwa. Zdaniem Szymańskiego, nie powinno się dopuścić do powstania sytuacji odwrotnej. Może się bowiem okazać, że przewaga kompetencyjna kadry odpowiedzialnej za stosunki z Unią Europejską spowoduje, iż w praktyce to właśnie ona będzie miała decydujący głos.
Ustawa wydaje się pozostawiać dużą swobodę, jeżeli chodzi o szczegółowy sposób funkcjonowania ministerstwa po reformie. - Ustawa poprawia koordynację polityki zagranicznej, w szczególności polityki europejskiej w ramach Rady Ministrów. Wprowadza elementy planowania strategicznego w różnych resortach i koordynuje to z Ministerstwem Spraw Zagranicznych - ocenił Tomasz Grzegorz Grosse z Instytutu Spraw Publicznych. Jak zauważył, nie jest przesądzone, czy UKIE będzie odrębnym sekretariatem europejskim w sensie strukturalnym, bo ustawa tego nie reguluje. Wprawdzie zgodnie z założeniami wzmocniona ma zostać koordynacyjna rola ministra spraw zagranicznych, jednak uwzględniając fakt, iż ustawa dopuszcza przekazanie kompetencji Rady Ministrów niższym szczeblom, jej funkcjonowanie może okazać się problematyczne.
W opinii posła Dariusza Lipińskiego (PO), przyjęcie projektu spowoduje, że to rząd będzie odpowiedzialny za podejmowanie kluczowych decyzji dotyczących spraw europejskich, a sprawy mniej ważne będą rozstrzygane na niższym poziomie. - Z jednej strony chcemy zachować kompetencje i decydujący głos poszczególnych ministrów we właściwych im sprawach, ale jednocześnie musimy zapewnić, by Polska na forum instytucji UE prezentowała jednym głosem spójne stanowisko - stwierdził Lipiński. Również Grosse zachowuje pewien optymizm, przy czym zwraca uwagę na płynące z obecnej formuły zagrożenia. - W tej ustawie nie ma na razie żadnego konkretnego zapisu na temat struktury połączonych urzędów. Nie wiadomo zbyt wiele o kwestiach organizacyjnych. Jest tylko mowa, że się przenosi pracowników i majątek - podkreślił ekspert. W jego opinii, struktura UKIE powinna zostać po włączeniu do MSZ utrzymana w dotychczasowych ramach organizacyjnych lub wzbogacona o te departamenty już w MSZ zajmujące się Unią Europejską. - Potencjał UKIE, który został wypracowany przez te wszystkie lata, polega na tym, że to jest wewnętrznie spójna i skoordynowana struktura: są tam piony analityczne, są piony zajmujące się różnymi politykami merytorycznymi. Podczas kiedy struktura MSZ jest, generalnie rzecz biorąc, geograficzna, czyli jest podział na państwa czy grupy państw w ramach świata, w tym również podział na państwa europejskie, a także na instytucje międzynarodowe, nie zaś podział na poszczególne dziedziny polityki - tłumaczył. Zdaniem Grossego, błędem byłoby rozproszenie dotychczasowego podziału UKIE, ponieważ ucierpiałaby na tym polityka europejska.
Zgodnie z art. 2 ustawy określającej zasady współpracy poszczególnych ministrów oraz innych organów administracji rządowej zostanie powołany Komitet ds. Europejskich, na którego czele stanie prezes Rady Ministrów. Według art. 3 ust. 1 pkt 1a Rada Ministrów może upoważnić Komitet do spraw Europejskich do rozpatrywania i rozstrzygania w zakresie "stanowisk dotyczących dokumentów Unii Europejskiej podlegających konsultacjom z państwami członkowskimi oraz ich ocen sformułowanych przez właściwe instytucje lub inne organy Unii Europejskiej". Ustawa dopuszcza jednocześnie przyznanie przez Radę Ministrów uprawnień Komitetowi w zakresie uzgadniania dokumentów rządowych zawierających stanowiska Polski wobec projektów umów międzynarodowych ustanawiających Wspólnoty Europejskie oraz UE lub określających zasady ich działania, a także innych, niesprecyzowanych w dokumencie kwestii. Tymczasem, jak zauważył poseł Karol Karski (PiS), upoważnienie Komitetu do decydowania w sprawach należących do wyłącznej kompetencji Rady Ministrów jest sprzeczne z Konstytucją.
Zarówno w opinii Konrada Szymańskiego, jak i Tomasza Grzegorza Grossego ustawa ta nie niesie za sobą żadnych nieprzewidzianych konsekwencji z chwilą ewentualnego wprowadzenia w życie traktatu lizbońskiego, a także ewentualnej dalszej modyfikacji wspólnotowego prawa w kierunku koncentracji prawodawstwa w Brukseli. Kontrowersje budzi jednak fakt potencjalnego konfliktu interesów przy podejmowaniu kluczowych dla Polski decyzji w kwestiach związanych z naszym członkostwem w Unii Europejskiej. Podobne problemy mogą - chociaż nie muszą - pojawić się przy opiniowaniu dokumentów przedstawionych urzędnikom do oceny. Jeżeli kadra urzędnicza będzie się rekrutowała spośród zatrudnionych w instytucjach unijnych, istnieje potencjalne zagrożenie, iż dany urzędnik będzie się kierował interesami swojego przyszłego pracodawcy, czyli wspólnotowej instytucji, do której wróci po zakończeniu urlopu. Eksperci nie są jednak zgodni co do tego, czy kwestia ta powinna zostać uregulowana ustawowo. Nie mają również pomysłu, jak ewentualnie należałoby to uczynić.
Ustawa o rządowym systemie koordynacji spraw związanych z członkostwem Rzeczypospolitej Polskiej w Unii Europejskiej ma z założenia umożliwić przygotowanie się administracji krajowej do sprawowania przewodnictwa w Unii Europejskiej w drugiej połowie 2011 roku. W praktyce jednak może stać się wstępem do nieformalnego przekazania Brukseli nie tyle może prawa do podejmowania zasadniczych decyzji w kluczowych sferach polityki i funkcjonowania państwa polskiego, ile zwiększenia wpływów unijnych grup interesu nad polską racją stanu. Wydaje się bowiem, że twórcy dokumentu interes Polski i Unii Europejskiej uznali za tożsame.
- Istnieje potrzeba silnych działań koordynacyjnych polityki europejskiej w ramach rządu - stwierdził w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Tomasz Grzegorz Grosse z Instytutu Spraw Publicznych. Problematyczne pozostaje jednak, czy zaproponowana ustawa o rządowym systemie koordynacji spraw związanych z członkostwem Rzeczypospolitej Polskiej w UE sprosta pokładanym w niej oczekiwaniom.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2009-02-18
Autor: wa