Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Można było działać wcześniej

Treść

Prawo i Sprawiedliwość poprze wszystkie działania rządu Donalda Tuska, które pomogą w podtrzymaniu wzrostu gospodarczego. Zdaniem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, rząd jednak zbyt późno przyznał, iż mamy kryzys. Pewne działania antykryzysowe trzeba było podjąć już wcześniej.

Prawo i Sprawiedliwość ma wątpliwości, czy w obecnych czasach kryzysu finansowego rząd Donalda Tuska jest w stanie działać w sposób skoordynowany i ma rozeznanie w bieżącej sytuacji. Według prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, o tym, że ekipa Tuska ma kłopoty ze sprawnym działaniem w trudnych czasach, mogą świadczyć wypowiedzi ministra finansów Jacka Rostowskiego, który, zdaniem prezesa PiS, w piątek w Sejmie mówił na temat kryzysu "jeszcze coś zupełnie innego niż w tej chwili", gdy prezentuje plan reakcji rządu na skutki kryzysu - jeszcze coś innego. Premier Donald Tusk zapowiedział, że w tym tygodniu ministrowie mają przedstawić propozycje cięć wydatków, które miałyby przynieść 17 miliardów oszczędności. - Z jednej strony mamy jedną dobrą wiadomość: rząd wreszcie uznał, że kryzys jest. Ale uznał kilka miesięcy za późno i mogą one być nie do nadrobienia, bo pewne decyzje trzeba było podjąć wcześniej - mówił wczoraj prezes PiS Jarosław Kaczyński. Zaznaczył, że jego ugrupowanie nie podnosi kwestii dymisji Rostowskiego, lecz premier "powinien wykazać się rozeznaniem personalnym". - To jest kwestia decyzji premiera, który powinien wykazać się inwencją, rozeznaniem personalnym i tak zorganizować pod względem personalnym swój rząd, aby był w stanie przeciwstawiać się kryzysowi - tłumaczył Kaczyński.
Wiceprezes PiS Aleksandra Natalli-Świat podkreśliła, że Prawo i Sprawiedliwość będzie popierać działania rządu na rzecz podtrzymania wzrostu gospodarczego. We wtorek o wsparcie do wszystkich sił politycznych apelował premier. - Przedstawiciele PiS deklarują to cały czas i realizują w Sejmie - przypomniała Natalli-Świat. W jej ocenie, niepokój budzą jednak planowane przez rząd 17-miliardowe oszczędności. Według niej, może to oznaczać ograniczenie wydatków na inwestycje, bo trudno liczyć, by takie pieniądze zaoszczędzić chociażby na zaniechaniu kupna nowych samochodów dla rządu czy innych wydatków niekoniecznych do zrealizowania. - Trzeba zmienić filozofię podejścia do budżetu państwa. Najwyższym priorytetem nie jest utrzymanie deficytu budżetowego, ale utrzymanie wydatków inwestycyjnych. Jeśli cięcia dotkną wydatków na inwestycje, to odbije się to na wzroście gospodarczym. Czy znowu mamy czekać kilka kolejnych miesięcy, aż premier Donald Tusk przyzna nam rację? - mówiła wiceprezes PiS.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-01-29

Autor: wa