Mogą być retorsje za zakaz Sikorskiego
Treść
Zakaz wjazdu od nowego roku na terytorium Polski osób związanych z białoruskimi władzami, który wydał Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych, najpewniej zablokuje wejście w życie umowy o małym ruchu granicznym. Projekt porozumienia między Polską i Białorusią był nadzieją dla wielu tysięcy mieszkańców obszarów północno-wschodniej Polski na poważne ożywienie handlu i wzrost dochodów domowych budżetów.
Zniesienie przez MSZ polskich wiz krajowych dla obywateli Białorusi, z wyjątkiem tych, którzy mają udział we władzy sprawowanej przez prezydenta Łukaszenkę, najpewniej nie spowoduje wzmożenia przyjazdów do Polski Białorusinów. Prawdziwą przeszkodę w częstszym odwiedzaniu naszego kraju dla Białorusinów stanowi nie polska wiza krajowa, ale bardzo kosztowna wiza tzw. schengeńska. Wizę polską (jej koszt to 20 euro) muszą wykupić Białorusini, którzy chcą pozostawać w Polsce przez dłuższy czas (pół roku), natomiast wizę schengeńską nabyć muszą obywatele Białorusi przyjeżdżający do Polski na krótko, np. jeden czy kilka dni, lub chcą przybyć do nas kilkakrotnie w ciągu krótkiego czasu. Oczywiście z tej drugiej wizy korzysta większość naszych białoruskich gości. Żeby więc rzeczywiście wzmóc te przyjazdy, trzeba, by wiza schengeńska była tańsza lub zniesiona przez UE. Obecnie jej cena dla wielu Białorusinów jest po prostu zaporowa, gdyż wynosi aż 60 euro. Dodajmy, że ze wschodnich sąsiadów UE Białorusini płacą za nią najwięcej, gdyż dla Rosjan i Ukraińców jest ona prawie dwukrotnie tańsza. Na razie zapewnienia UE o pomocy dla obywateli Białorusi uciskanych przez reżim to tylko słowa.
W rzeczywistości zatem więcej szkody niż pożytku może przynieść Białorusinom decyzja ministra Radosława Sikorskiego, który znosi od nowego roku polskie wizy krajowe, niewiele dla nich znaczące, a jednocześnie tworzy listę osób związanych z reżimem prezydenta Łukaszenki, które nie będą mogły przekroczyć polskiej granicy. Retorsje mogą być takie, że nie wejdą w życie korzystne dla mieszkańców obszarów przygranicznych, tak Polaków, jak i Białorusinów, umowy dotyczące ruchu przygranicznego. Sejm w maju br. przyjął ustawę dotyczącą małego ruchu granicznego z Białorusią.
Umowa o małym ruchu granicznym zakłada daleko idące uproszczenia, np. brak wiz przy przekraczaniu granicy polsko-białoruskiej dla osób mieszkających w pasie 30 km od linii granicznej. Według umowy drogie wizy schengeńskie miały zastąpić o wiele tańsze karty MRG (koszt 20 euro, karta ważna dwa lata, później aż 5 lat). Po polskiej stronie objąć ona miała około 590 tys. osób z miejscowości leżących w województwach podlaskim (m.in. Augustów, Sokółka, Bielsk Podlaski, Hajnówka, Siemiatycze) i lubelskim. Po stronie białoruskiej miała dotyczyć ponad 1,1 mln osób i m.in. takich miast, jak Brześć i Grodno. Dzięki przyspieszeniu prac legislacyjnych w białoruskim Sejmie nad ustawą o małym ruchu granicznym z Polską istniała duża szansa, że już od 1 stycznia 2011 roku ruch przygraniczny zacznie funkcjonować.
Dla obszarów przygranicznych (woj. podlaskie i lubelskie) wejście w życie umowy o ruchu przygranicznym było nadzieją na ponowny rozkwit handlu, a wraz z nim ożywienie gospodarcze w całym północno-wschodnim regionie Polski. Handel prowadzony głównie na bazarach w miastach, który dawał środki utrzymania tysiącom podlaskich rodzin, zamarł wraz z przystąpieniem Polski do strefy Schengen. Wówczas wizy dla Białorusinów tak poważnie zdrożały, że przestali oni przyjeżdżać do Polski na zakupy.
Adam Białous
Nasz Dziennik 2011-01-04
Autor: jc