Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Misiak uprzedził Tuska i sam zrezygnował

Treść

Sprawa senatora Platformy Obywatelskiej Tomasza Misiaka wcale nie przycichła, czego zapewne oczekiwał premier Donald Tusk, i po dniach całkowitego milczenia szef rządu postanowił jednak zabrać głos. Presja na Tusku była tak wielka, że nie miał innego wyboru, jak tylko ofiarować społeczeństwu głowę Misiaka. Zarząd krajowy Platformy Obywatelskiej przyjął wczoraj rezygnację Tomasza Misiaka z członkostwa w partii.

O tym, że premier Donald Tusk niezwykle dba o swój wizerunek, unikając wypowiadania się w sprawach dla szefa PO bolesnych, które mogłyby narazić premiera na oskarżenia o jakąkolwiek odpowiedzialność za udział w niecnych czynach kolegów z Platformy bądź koalicji, wiemy już od dawna. Wczoraj przekonaliśmy się również, iż Donald Tusk posiada niezwykły talent aktorski. Kiedy już został zmuszony okolicznościami do zabrania głosu w sprawie senatora Platformy Obywatelskiej Tomasza Misiaka, niezwykle sprawnie stopniował napięcie, opowiadając, co takiego strasznego PO zrobi. Jak zaznaczył, w działaniach senatora nie widzi żadnego przestępstwa, dlatego też nie zamierza zawiadamiać prokuratury. Powoływał się natomiast na naruszenie pewnych standardów. Premier podkreślał, iż Misiak nie powinien być przewodniczącym senackiej Komisji Gospodarki Narodowej ani członkiem tej komisji. Zapowiedział, iż będzie rekomendował swoim kolegom, aby Misiak przestał być sekretarzem klubu senackiego PO, ale także członkiem prezydium klubu Platformy i członkiem zarządu regionu PO we Wrocławiu. Najlepsze jednak Donald Tusk zostawił na koniec. - W przypadku senatora Misiaka uważam, że doszło do złego styku z tej racji, że posiada udziały w firmie, która korzysta z zamówień publicznych. W mojej ocenie, to jest dyskwalifikujące. Dlatego będę wnosił o usunięcie senatora Misiaka z klubu i z PO - mówił Donald Tusk. Misiak nie czekał jednak, aż koledzy wyrzucą go z partii, i sam złożył rezygnację.
Misiak jako senator rządzącej koalicji pracował nad rządową specustawą stoczniową. Dzięki ustawie skorzystała firma Work Service, w której Misiak posiada 30 proc. udziałów. Firma dostała zlecenie na pomoc w znalezieniu pracy zwalnianym stoczniowcom.
Przy okazji przypadku senatora Misiaka szef rządu zabrał również głos w sprawie wicepremiera Waldemara Pawlaka, któremu media wytykają niezwykłą troskę o znajomych. Stanowcze działania wobec Misiaka przykryły to, iż Donald Tusk nie miał ochoty stosować jakichś "standardów" w sprawie Pawlaka, a jedynie mógł rozłożyć bezradnie ręce. - Moje możliwości perswazji wobec moich partnerów nie są zbyt duże. Mogę być w koalicji albo nie - tłumaczył się premier. Ale też była dla Tuska okazja, by wyraźnie pokazać, iż stanowcze działania wobec swojego senatora odróżniają Platformę od PSL. W nakreślonym przez Donalda Tuska scenariuszu PSL jest gorsze od Platformy, gdyż nie przestrzega tych standardów, których PO, karząc Misiaka, zdaje się trzymać.
Premier Tusk zaznaczył, że koalicja PO - PSL jest opłacalna. - Nie mamy obaj wątpliwości, że koalicja PO - PSL - nie idealna, ale optymalna - powinna dalej pracować i nie ma, w mojej ocenie, dzisiaj takich spraw między PO i PSL, które by stawiały znak zapytania nad sensem współpracy koalicyjnej - tłumaczył premier.
Zaprzeczył też, że w Platformie pojawiają się inicjatywy zmiany koalicji.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-03-18

Autor: wa