Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ministrowi niespieszno z wyjaśnieniami

Treść

"Próbuje się mnie zastraszać i maltretować psychicznie" - napisał w apelu skierowanym do najwyższych władz Rzeczypospolitej Polskiej, w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Włodzimierz Olewnik, ojciec porwanego i zamordowanego Krzysztofa. Sejm, głosami posłów koalicji PO - PSL, po czytelnych wskazówkach prowadzącego obrady marszałka Bronisława Komorowskiego, w obecności obserwujących posiedzenie państwa Olewników, nie zgodził się na wprowadzenie do porządku obrad publicznego przedstawienia informacji o stanie śledztwa. Prawo i Sprawiedliwość chce do tej sprawy wrócić na posiedzeniu sejmowej komisji sprawiedliwości. Niewykluczone, że złoży również wniosek o powołanie komisji śledczej. W najbliższą niedzielę, 26 października, minie siedem lat od chwili uprowadzenia i późniejszego zamordowania Krzysztofa Olewnika. Do dziś sprawa budzi wiele wątpliwości, a stopniowo odkrywane przez dziennikarzy czy rodzinę Olewników kolejne elementy wskazują, że co prawda schwytano i skazano już samych sprawców porwania i mordu, ale jego inspiratorzy i zleceniodawcy wciąż pozostają na wolności. Włodzimierz Olewnik - ojciec Krzysztofa, i jego siostra Danuta, którzy od lat walczą o wyjaśnienie kulis tej makabrycznej zbrodni, nie mają wątpliwości: kierownictwo wymiaru sprawiedliwości, a wśród nich ludzie, którzy w okresie, gdy siedem lat temu prokuratura popełniła wiele błędów, również znajdowali się na jej czele, zrobią wszystko, by sprawa nie została wyjaśniona. W apelu skierowanym do prezydenta i premiera Włodzimierz Olewnik zwraca się o pomoc. "Od siedmiu lat prowadzę walkę o wyjaśnienie prawdy o uprowadzeniu i zamordowaniu mojego Syna w niespotykanych w tych czasach okolicznościach. Podejrzewam, że w uprowadzenie zamieszane są osoby związane z organami wymiaru sprawiedliwości, a być może organami władzy państwowej w Polsce" - pisze Włodzimierz Olewnik. Koalicja rządząca PO - PSL, której posłowie jeszcze kilka miesięcy temu, podczas relacjonowanego szeroko przez dziennikarzy posiedzenia sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka zapewniali, że "nie spoczną, aż sprawa nie zostanie wyjaśniona", teraz już o całej sprawie nie chcą słyszeć. Wczoraj Sejm, lekceważąc obecność na galerii dla gości bliskich Krzysztofa Olewnika, głosami posłów koalicji PO - PSL (za 119, przeciw 230) odrzucił wprowadzenie do porządku obrad, czego domagało się PiS, punktu, w którym minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski miałby przedstawić informacje o działaniach wymiaru sprawiedliwości w sprawach porwań ze szczególnym uwzględnieniem właśnie sprawy Krzysztofa Olewnika. Co ciekawe, jeszcze przed wakacjami na posiedzeniu sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka jednogłośnie poparli wniosek, by po upływie kilku miesięcy minister przedstawił Sejmowi sprawozdanie o stanie śledztwa. - Być może rzeczywiście stało się tak, dlatego że pan Olewnik publicznie krytykował ministra Ćwiąkalskiego i wskazywał, że wbrew obietnicom w śledztwie nic się nie dzieje, że są wykonywane tylko ruchy pozorowane - przyznaje w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" mecenas Bogdan Borkowski, pełnomocnik rodziny Olewników. Siostra zamordowanego Danuta Olewnik i jego ojciec w ostatnich miesiącach nie szczędzili gorzkich słów pod adresem prokuratury. Wskazywali, że większość z deklaracji prokuratora krajowego Marka Staszaka złożonych podczas posiedzenia komisji nie została dotrzymana, że rodzina ma problemy z dostępem do dokumentów, że śledztwo koncentruje się na wątkach pobocznych, wreszcie - na łamach "Naszego Dziennika" - Włodzimierz Olewnik publicznie udowodnił, że w jednej ze stacji telewizyjnych minister Ćwiąkalski komentując sprawę, ordynarnie kłamał. Komorowski daje instrukcje Jeszcze przed rozpoczęciem posiedzenia Sejmu wydawało się, że sprawa jest oczywista, a posłowie, sami w kuluarach niekryjący zainteresowania śledztwem, poprą wniosek i zażądają publicznego przedstawienia informacji przez szefa resortu sprawiedliwości. Ale "wytyczne", jakie przedstawił w krótkim wystąpieniu marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, były czytelne. - Sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka otrzymuje informacje od prokuratora generalnego na temat sprawy Krzysztofa Olewnika - mówił Komorowski, sugerując, że wystąpienie Ćwiąkalskiego przed całym Sejmem jest niepotrzebne. - Do chwili obecnej do komisji wpłynęły cztery informacje od prokuratora generalnego - dodawał marszałek Sejmu. - Jestem zaskoczona. Przecież nic nie stało na przeszkodzie, by taką informację pan minister złożył. Należy się ona nie tylko posłom, ale również opinii publicznej, która za sprawą transmitowanego posiedzenia Sejmu mogła ją poznać - mówi poseł Beata Kempa (PiS), była wiceminister sprawiedliwości. Rodzina państwa Olewników nie kryje rozgoryczenia, choć w rozmowie z dziennikarzami starała się trzymać fason. - Będziemy walczyć dalej o sprawiedliwość. Najważniejsze jest wyjaśnienie i poznanie prawdy - mówiła Danuta Olewnik. - W sprawie wykrycia winnych uchybień w śledztwie, które przyczyniły się do śmierci mojego syna, inspiratorów porwania czy szykan, jakie później spadły na moją rodzinę, niewiele się dzieje. Może ktoś nie chce, by opinia publiczna dowiedziała się, jak bardzo niewiele - powiedział nam Włodzimierz Olewnik. W specjalnym apelu, który rodzina Olewników udostępniła "Naszemu Dziennikowi", Włodzimierz Olewnik po raz pierwszy odniósł się do sprawy rzekomej "napaści na prokuratora". Śledczy, którzy nie mają żadnych sukcesów w sprawie dotyczącej okoliczności porwania i śmierci Krzysztofa Olewnika, a ich działania kompromitują wymiar sprawiedliwości, chcą postawić przed sądem walczącego o wyjaśnienie sprawy Włodzimierza Olewnika. On sam pisząc o wydarzeniu, jakie miało mieć miejsce 10 września w biurze Prokuratury Krajowej w Gdańsku, zapewnia, że wbrew insynuacjom prokuratora krajowego Marka Staszaka - choć po zapoznaniu się z aktami śledztwa - zareagował bardzo emocjonalnie, to jednak nie znieważył żadnego ze śledczych. - Prokurator swym zachowaniem i postawą spowodował moją niekontrolowaną reakcję. Zbliżyłem się do niego i wykrzyknąłem: "Czy wie Pan, co Pan mówi!?". Incydent ten miał miejsce w chwili, gdy prosiłem pana prokuratora o wyjaśnienie rażącej kwestii zawartej w jednym z dokumentów - twierdzi Olewnik. Sprawą interesuje się Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Posłowie opozycyjnego PiS rozważają również złożenie wniosku o powołanie komisji śledczej, która zbadałaby wszystkie okoliczności: nie tylko porwania i śmierci mężczyzny, ale również błędów prokuratury i policji. Do porwania Krzysztofa Olewnika, 27-letniego syna przedsiębiorcy branży mięsnej z Drobina (Mazowieckie), doszło w październiku 2001 roku. W wyniku zaniechań i błędów w pracy organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości nie udało się uratować Krzysztofa, został zamordowany w 2003 roku. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-10-22

Autor: wa