Minister z akcjami TVN
Treść
Zmiany w ustawach dotyczących funkcjonowania mediów publicznych i ich zarządów, likwidacja abonamentu stanowiącego źródło utrzymania m.in. TVP i Polskiego Radia, a więc sztandarowe z nielicznych projektów ustaw, jakie w tej kadencji Sejmu złożyła Platforma Obywatelska, wychodzą naprzeciw oczekiwaniom komercyjnych stacji telewizyjnych. Na dodatek pod pretekstem emisji reklamy, dzięki dyspozycjom Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, szerokim strumieniem płyną pieniądze do stacji telewizyjnych grupy ITI. Tymczasem okazuje się, że minister Rafał Grupiński, który niedawno publicznie opowiadał się za prywatyzacją jednego z kanałów Telewizji Polskiej, posiada akcje telewizji TVN. Sam Grupiński twierdzi, że jest transparentny, ponieważ akcje ujawnił, zaś inni mogą posiadać je ukryte w ramach funduszy inwestycyjnych. Sekretarz stanu w kancelarii premiera Donalda Tuska Rafał Grupiński (PO) udziału w pracach nad ustawami dotyczącymi porządku medialnego w Polsce - jak twierdzi - nie bierze. Ale jest współpracownikiem premiera, który nie tak dawno ostro krytykował telewizję publiczną, popierając proponowane przez Platformę Obywatelską zmiany. Zmiany, które osłabią poprzez likwidację opłat abonamentowych czy też - jak twierdzi opozycja i część środowisk dziennikarskich - doprowadzą do zniszczenia mediów publicznych, jednocześnie wzmocnią pozycję nadawców komercyjnych. A to będzie oznaczać wzrost wartości akcji nadawców prywatnych notowanych na giełdzie. Jednym z takich akcjonariuszy, który niewątpliwie ucieszyłby się z tego, jest sam minister Grupiński. Do najbliższego współpracownika premiera Donalda Tuska należą akcje telewizji TVN wchodzącej w skład imperium Walterów. - Mam niewielką ilość akcji TVN, od lat tę samą. Od lat również zawsze wykazuję ją w oświadczeniach majątkowych. Proszę pamiętać, że wszyscy ci, którzy w swoich oświadczeniach wykazują udziały w funduszach inwestycyjnych, również mogą mieć udziały w TVN czy innych spółek medialnych. I oni nie muszą ich wykazywać w swoich oświadczeniach, a ja wykazałem - przekonuje minister Grupiński w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". Ale akcji nie posiada wcale tak mało, jak nas zapewnia. Niebagatelna jest również ich wartość - zgodnie ze złożonym przez niego oświadczeniem majątkowym wynosiła 9 tys. 375 złotych. Niewykluczone, że ich wartość skoczyłaby w górę, gdyby prywatnej telewizji ubył groźny konkurent, jakim jest Telewizja Publiczna. - Konkurentami dla TVN są inne telewizje prywatne, nie zaś TVP. Telewizja publiczna już dawno sama skazała się na to, że jest coraz mniej konkurencyjna - broni partyjnego kolegi marszałek Sejmu Bronisław Komorowski (PO). Ale już faktu posiadania przez członka rządu akcji medialnego koncernu - co nie ulega wątpliwości, życzliwego w stosunku do obecnego rządu - komentować nie chce. Co ciekawe, jak wykazują opublikowane niedawno przez portal Wirtualne Media dane OBOP - wbrew zapewnieniom Komorowskiego TVP jest trudnym rywalem dla TVN i w ostatnim czasie telewizja publiczna tę rywalizację wygrywa. Co więcej - w badaniu przeprowadzonym w kwietniu przez TNS OBOP Telewizja Polska znalazła się na pierwszym miejscu wśród instytucji darzonych największym zaufaniem Polaków, zdecydowanie wygrywając z TVN. Akcjonariusz czy minister? - Podstawowe pytanie jest, ile ma tych akcji. Jak ma ich niewiele, to nie ma problemu. Ja nie widzę żadnego konfliktu interesów - broni współpracownika premiera poseł Ryszard Kalisz (Lewica), przewodniczący sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. - To oczywiste, że każdy akcjonariusz TVN, a takim jest pan minister Rafał Grupiński, jest zainteresowany wzrostem wartości akcji TVN. W takiej sytuacji, posiadając udziały w tej telewizji, nie powinien wypowiadać się w sprawach, w których może być osobiście zainteresowany majątkowo. To absolutna reguła, której powinny trzymać się osoby pełniące funkcje publiczne - puentuje senator Piotr Łukasz Andrzejewski (PiS), prawnik i przewodniczący senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu. A minister Grupiński na temat przyszłości telewizji publicznej wypowiada się, i to w sposób budzący spore kontrowersje. W marcu bieżącego roku opowiedział się za prywatyzacją jednego z kanałów telewizji publicznej. Jak wówczas ujawniły media, powołując się na słowa Grupińskiego, Platforma Obywatelska zastanawia się nad sprzedaniem jednego z kanałów TVP, pozbawieniem drugiego możliwości emisji reklam, co oznaczałoby również skuteczne odcięcie od funduszy, a także likwidację TVP Info. - To byłby koniec telewizji publicznej. Zostałby jakiś kadłubek skazany na upadek - mówi poseł Iwona Arent (PiS). - Nie mówiłem o prywatyzacji, ale o komercjalizacji. To, co pojawiło się później w mediach, zostało przekręcone. Zastanawiałem się nad sensem utrzymywania tak komercyjnego kanału, jakim stał się program TVP. Już dawno praktycznie nie emituje się programów na miarę dawnej "telewizji edukacyjnej" - broni się Grupiński. Jednak takie tłumaczenia nie przekonują posłów opozycji. - Mamy do czynienia z ewidentnym konfliktem interesów. Członek rządu nie powinien mieć udziałów w przedsiębiorstwach, a zwłaszcza spółkach medialnych - uważa poseł Arkadiusz Mularczyk, wiceszef sejmowej komisji sprawiedliwości. Ponadto sprawa budzi wątpliwości, jeśli weźmiemy pod uwagę informację ujawnioną przez "Nasz Dziennik", a mianowicie przekazywanie przez członków rządu Donalda Tuska pieniędzy z funduszy unijnych do koncernu ITI. Za emisję filmów reklamowych Narodowej Strategii Spójności w dniach 28 kwietnia - 15 maja na konto stacji telewizyjnych należących do imperium Walterów wpłynęło około 1,2 mln złotych. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-05-30
Autor: wa