Minister skarbu: Majątek narodowy traktowano jako prywatny folwark
Treść
„Osoby, które zasiadały wcześniej w spółkach Skarbu Państwa, nie rozumiały na czym polega misja i zarządzanie majątkiem wspólnym” – podkreślił minister Dawid Jackiewicz, gość wtorkowej audycji „Rozmowy niedokończone” na antenie Radia Maryja i Telewizji Trwam. Szef resortu skarbu odpierał zarzuty opozycji dotyczące braku konkursów w spółkach państwowych. Jak tłumaczył, nigdy nie mielibyśmy pewności, że mamy do czynienia z osobą, której możemy powierzyć majątek narodowy i strategie rządowe.
Minister Dawid Jackiewicz – w rozmowie z o. Januszem Dyrkiem CSsR – wskazywał, że majątek Skarbu Państwa obejmuje setki spółek, przedsiębiorstw o różnej wartości, liczonej czasami w miliardach złotych. „To wiele nieruchomości, wiele różnych aktywów” – dodał.
– Nasi poprzednicy traktowali majątek Skarbu Państwa jako szybkie, łatwe źródło uzyskiwania środków potrzebnych dla budżetu. Nie mieli wizji, jak całościowo zarządzać tym majątkiem, jak go wykorzystywać, pomnażać jego wartość i pozostawić po sobie naszym następcom. (…) W związku z tym wiele tych spółek, wiele tych bardzo poważnych dla gospodarki naszego państwa podmiotów, jest dzisiaj w stanie opłakanym. Brakowało mądrego nadzoru, mądrych władz, mądrych zarządów i władz nadzorczych, które wiedziałyby, co chcą osiągnąć. Był tylko jeden cel: szybko, łatwo i tanio sprzedać – zaznaczył minister.
Przykładem złego zarządzania majątkiem narodowym był – jak mówił Dawid Jackiewicz – jeden z prezesów, który zażyczył sobie samochód – służbowego Mercedesa w kolorze złotym.
– Żadnym innym nie chciałby jeździć. W związku z powyższym poszukiwano aż wreszcie nabyto samochód dokładnie takiej marki, w takim kolorze, bo taki kaprys miał prezes tej spółki. Ja wiem, że jest to detal w porównaniu z wielomiliardowymi wydatkami (…), ale to pokazuje, w jaki sposób prezesi podchodzili do czegoś, co stanowi przecież nasze wspólne dobro, majątek całego narodu, całego państwa – akcentował gość wtorkowych „Rozmów niedokończonych”.
Minister wyliczał, ile w ciągu roku zarabiali prezesi spółek Skarbu Państwa. Za 2015 rok prezes spółki Orlen otrzymał 6 mln 500 tys. zł. Roczne zarobki prezesa KGHM-u wynosiły 2 mln 438 tys. zł, Tauronu – 1 mln 678 tys., PZU – 3 mln 268 tys., Enei – 3 mln 12 tys.
Jak zauważył, wysokie wynagrodzenia były ustanawiane z ominięciem tzw. ustawy kominowej, która ściśle określała zarobki w spółkach Skarbu Państwa.
– Znaleziono sposób, kruczek, który pozwolił ją obchodzić. Nagminnie było to stosowane, ale nie w czasach, kiedy rządziło Prawo i Sprawiedliwość w latach 2005-2007. To stało się normą wówczas, kiedy Platforma Obywatelska w 2008, 2009, 2010 roku do tych podmiotów powprowadzała swoich menadżerów, swoich często kolegów, bo to trzeba powiedzieć wprost. Wtedy zaczęto nagminnie wykorzystywać tę dziurę w ustawie i ustanawiać tzw. kontrakty menadżerskie – mówił szef resortu skarbu.
Tłumaczył, że kontakty prezesów spółek w okresie rządów Platformy Obywatelskiej, nie gwarantowały tylko wielomilionowych wynagrodzeń, ale także dodatkowe odprawy i duże przywileje w postaci np. wielomiesięcznych zakazów konkurencji, które de facto oznaczały wypłacanie żywej gotówki sięgającej setek tysięcy złotych.
Minister Dawid Jackiewicz odpowiedział na zarzuty Ruchu Kukiz’15 i partii Nowoczesna dotyczące wymiany kadr w spółkach Skarbu Państwa. Zarzut, że nie odbywają się konkursy, gość wtorkowych „Rozmów niedokończonych” uznał za absurdalny.
– Mówimy o spółkach, które mają absolutnie strategiczne znaczenie dla naszego bezpieczeństwa, często bezpieczeństwa energetycznego i gospodarczego. Być może wygrałby ktoś bardzo dobrze wykształcony, być może wygrałby ktoś niezwykle elokwentny, być może mielibyśmy naprawdę do czynienia z bardzo doświadczonym menadżerem, choć i tak ich w naszych szeregach nie brakuje, ale nigdy nie mielibyśmy pewności, czy jest to osoba, której możemy powierzyć majątek i często też strategie rządowe, czy będzie się identyfikowała z interesami naszego państwa – podkreślił minister.
Jak dodał, rząd Prawa i Sprawiedliwości nie może pozwolić sobie na ryzyko powierzenia państwowych obowiązków osobom, dla których interes własny jest ważniejszy od interesu narodowego.
– Stąd też zrezygnowaliśmy z tej hipokryzji, jaką były udawane konkursy. (…) Postanowiliśmy, że bierzemy pełną odpowiedzialność na siebie, czyli jeśli kogoś nominujemy do jakiejś spółki, to wiemy, kto to jest, mamy zaufanie. Odrzucam zarzuty „Gazety Wyborczej” czy innych, że jest to kolega, koleżanka.Tak, często jest to kolega, koleżanka, bo tylko w ten sposób mogliśmy sprawdzić uczciwość jego intencji, wiarygodność. Tylko w ten sposób mogliśmy sprawdzić, czy ta osoba nadaje się do takiej funkcji, takiego stanowiska, takiego wielkiego wyzwania, jakim jest zarządzanie majątkiem państwowym – akcentował Dawid Jackiewicz.
RIRM
radiomaryja, 27 kwietnia 2016
Autor: TK