Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Media śmierci

Treść

Lobby proaborcyjne i placówki in vitro zwietrzyły swoją szansę w Polsce. Profesor Bogdan Chazan stanął im na drodze (FOT. R. SOBKOWICZ)

Od kilku tygodni w naszej Ojczyźnie trwa polityczno-medialna nagonka na lekarzy, którzy podpisali Deklarację Wiary, oraz bezpośrednio na osobę prof. Bogdana Chazana. Ich winą jest odważne przyznawanie się do swego katolicyzmu. Profesor Chazan decyzją prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz został odwołany ze stanowiska dyrektora Szpitala im. Świętej Rodziny. W mediach głównego nurtu przeważa jednostronny przekaz i narracja – prof. Chazan jest agresywnie atakowany podczas wywiadów, w publikacjach, komentarzach, na forach, w sieci, gdzie dziennikarze i liderzy opinii zamiast poszukiwać prawdy i pozostawać obiektywnymi obserwatorami wcielają się w role przesłuchujących katów oraz niesprawiedliwych sędziów. Atakowani są także obrońcy prof. Chazana.

– Dziennikarze służą mafii aborcyjno-in vitro, a ponieważ prof. Chazan uderzył w to lobby, bo jego sprawa jest bezpośrednio powiązana z procederem in vitro, znalazł się natychmiast na celowniku. Stąd zlecenie, które zostało wykonane przez Hannę Gronkiewicz-Waltz, ponieważ prof. Chazan był solą w oku tej mafii – powiedział „Naszemu Dziennikowi” Mariusz Dzierżawski, członek Rady Fundacji PRO – Prawo do Życia.

Znany obrońca życia sam doświadczył braku obiektywizmu i bezstronności dziennikarki TVN. Gdy w studiu telewizyjnym zaczął mówić o zbrodniczym procederze zapłodnienia in vitro, przerywano mu, uniemożliwiając wypowiedź. Dzierżawski na znak protestu wyszedł ze studia.

Medialny lincz

Katolicki światopogląd prof. Chazana działa jak płachta na byka na media i struktury władzy, które są reprezentantami tzw. dyktatury relatywizmu. Rząd, agendy mu podlegające, środowiska aborcyjne prowadzą bezustanny ostrzał jego osoby i wykorzystują wszelkie sposoby do dyskryminacji oraz nękania. Media głównego nurtu tak zniekształcają informacje o całej sprawie, jakby robiły to pod wytyczony scenariusz.

Jedna z dziennikarek lewicowej telewizji TVP Info w programie „Minęła 20” po wyemitowanej wypowiedzi prof. Chazana, który ze zdumieniem komentował nalot czterech kontroli na jego szpital, „tak jak gdyby doszło do co najmniej śmierci matki podczas porodu albo zgonu dziecka, tymczasem nic takiego się nie stało”, po wybrzmieniu tych słów z przekąsem, wyraźnym gniewem i grymasem na twarzy spuentowała jego wypowiedź: „Tak! Profesor Chazan uważa, że nic się nie stało. Czy faktycznie?”. Tym samym zmieniła cały kontekst wypowiedzi profesora, zaznaczyła, z jakim nastawieniem należy odbierać dalszy przekaz programu i oddała nieobecnego w studiu profesora na „medialne rozszarpywanie” wybranych gości, co rozpoczął odpowiednio ukierunkowany przedstawiciel Twojego Ruchu, partii, która domaga się zniesienia klauzuli sumienia w ogóle. Takie dziennikarskie standardy panują w mainstreamowej telewizji.

Poziom wiedzy i kultury mainstreamu oddaje wypowiedź Moniki Olejnik, która na swoim profilu FB napisała: „To jest skandal i średniowiecze. Jeśli dziewięć miesięcy noszenia martwego dziecka w brzuchu to ma być wiara i miłosierdzie, to niech profesor może sobie wszczepi macicę, bo jego to cierpienie jakoś nie dotknie. Powinien z hukiem wylecieć z pracy” (podkreślenia autora).

Do chóru „obrońców” prawa do zabijania i jego egzekwowania oprócz Hanny Gronkiewicz-Waltz dołączyli także Donald Tusk, minister Bartosz Arłukowicz, rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska czy marszałek Sejmu RP Ewa Kopacz. Ta ostatnia stwierdziła w stacji TVN 24: – Odłóżmy na bok sumienie. Jeśli sumienie nie pozwala mi służyć zgodnie z prawem, na rzecz dobra pacjenta, to wybieram inny zawód.

Dobro pacjenta rozumiane jest tu oczywiście jako „dobro” matki, a nie dziecka, chyba że pani Kopacz „dobrem” małego pacjenta nazywa pocięcie go na kawałki w łonie matki i wydłubanie narzędziami. Przypomnę, że w 2008 roku ta sama osoba, podobnie jak Hanna Gronkiewicz-Waltz również obnosząca się ze swoją katolickością, przyłożyła rękę do morderstwa niewinnego człowieka w łonie 15-letniej Agaty. Zgodnie z „prawem”. Też kierowała się „dobrem” pacjentki i także odłożyła sumienie na bok.

Lobbyści in vitro

Najważniejsza osoba tego dramatu – chore dziecko, ten mały pacjent, który miał na imię Jaś, jest w przekazie mediów „potworem”, którego zdjęcia są tak straszne, że lepiej nie pokazywać ich widzom. To „potwór”, którego należało unicestwić, czego prof. Chazan nie zrobił, bo jest pozbawiony wszelkich uczuć.

Jaś od samego początku został przez dziennikarzy zdehumanizowany – Katarzyna Kądziela w TVP Info powiedziała wprost, że dziecko urodzone w Szpitalu Bielańskim to wprawdzie dziecko, ale ona ma poważne wątpliwości, czy to człowiek. Traktując instrumentalnie ludzkie życie, media chciały za wszelką cenę wdrukować w umysły słuchaczy pogląd, że malutki Jaś nie był żadnym pacjentem, jak wciąż argumentuje i podnosi to prof. Chazan. Żaden z dziennikarzy liberalnych mediów nie zadał pytania o ból i straszliwe cierpienie dziecka, których miało doznać podczas bestialskiego zabiegu aborcji. Nikt nie pomyślał przez chwilę o losie zamrożonych lub zabitych sióstr i braci Jasia. Opinia publiczna została wprowadzona w błąd, zmanipulowana, odwrócono jej uwagę od ważnych zagadnień moralnych, ale przecież o to właśnie chodziło.

Odpowiedzialnością za tragedię tej nieszczęśliwej rodziny obarcza się dzisiaj prof. Chazana, a przecież, jak już wiemy, Jaś pojawił się na świecie w wyniku zapłodnienia metodą pozaustrojową, popularnie nazywaną in vitro. Odpowiedzialność za jego życie i jego zdrowie ponoszą przede wszystkim rodzice, klinika, która dopuściła się tego procederu, w końcu państwo. Profesor Chazan jest tu kozłem ofiarnym. Ponadto media odwróciły podstępnie uwagę Polaków od problemu zapłodnienia pozaustrojowego i jego niebezpiecznych następstw. Gdyby rodzice, którzy decydują się na ten długotrwały, bolesny, wycieńczający i kosztowny proces, wiedzieli, że po pierwsze, istnieje mała szansa na poród, po drugie, invitro jest procederem niebezpiecznym dla dziecka i matki, możliwe, że nie zdecydowaliby się na to.

Raport rządowy na temat projektu dofinansowywania zapłodnienia in vitro z naszych podatków, który miał być dumą Donalda Tuska i ministra Arłukowicza, wskazuje, że na te zabiegi wydano 72,4 mln złotych, zaklasyfikowano 8,6 tys. par, uzyskano 2,5 tys. ciąż, z czego na świat przyszło tylko 214 dzieci! Jest to wynik szokujący i dramatycznie niski. Ponadto raport nie uwzględnia informacji, ile dzieci przyszło na świat chorych.

Trzeci etap

Medialna pacyfikacja, szantażowanie, dyskryminowanie, nękanie, dyskredytacja i szkalowanie dobrego imienia katolickich lekarzy ma swoje cele i oczywiście nie wynika z żadnego dobrego źródła, które ma rzekomo bronić matki chorych dzieci. Kobieta jest dla dyktatorów relatywizmu, podobnie jak mały Jaś, wyłącznie instrumentem do promocji cywilizacji śmierci.

Często goszczący na łamach „Naszego Dziennika” prof. Roberto de Mattei w książce „Dyktatura relatywizmu” napisał, że marsz w kierunku totalitaryzmu na obszarze Okcydentu rozkłada się na trzy etapy. Pierwszym jest negacja istnienia prawa i prawdy obiektywnej, co prowadzi w konsekwencji do zrównania dobra i zła, grzechu i cnoty. Drugim jest instytucjonalizacja dewiacji moralnych, co objawia się poprzez przemiany niegodziwości w publiczną cnotę, zaś trzecim – i de Mattei stwierdza, że właśnie dotarliśmy do tego stadium – jest wprowadzenie ostracyzmu społecznego i prawnej karalności dobra. Można powiedzieć, że na przykładzie ataku na prof. Chazana możemy dostrzec wszystkie trzy etapy zdiagnozowane przez prof. de Mattei.

Pójdę jeszcze dalej. Atakując autorytet prof. Chazana, media na służbie śmierci realizują odgórny scenariusz zaproponowany przez „wielkich” tego świata, w postaci ONZ, WHO, Unii Europejskiej czy Stanów Zjednoczonych, oparty na kilku podstawowych celach i założeniach. Lobby proaborcyjne i placówki in vitro zwietrzyły swoją szansę w Polsce. Profesor Chazan stanął im na drodze.

Jak działa mechanizm niszczenia

Po pierwsze, mainstreamowe media niszczą konkretnych ludzi, pragnąc wyeliminować ich z życia publicznego. Po drugie, depczą autorytet lekarzy w ogóle, szczując Polaków na służbę zdrowia. Po trzecie, przeprowadzają demontaż etosu lekarskiego, podmywając fundamenty zasad moralnych, które są niezmienne i mają służyć dobru każdego człowieka, także nieuleczalnie chorego, bezbronnego w łonie matki, młodego i starego. Zastępują obiektywne normy etyczne (nie szkodź, nie zabijaj, ratuj, pomagaj, lecz) swoim relatywistycznym kodeksem zagłady. Po czwarte, pokazują każdemu, nie tylko lekarzom czy studentom medycyny, ale również innym osobom zaufania publicznego, że jeżeli będą działały w zgodzie z sumieniem, będą przyznawały się do wiary w Boga i będą stały na straży prawdy i życia, zostaną zaatakowane i wyeliminowane. W końcu, po piąte, dziennikarze głównego nurtu swoimi propagandowymi sztuczkami, zgodnie z lobby aborcyjnym, otwierają wrota piekieł do legalnej aborcji.

Media te mają swoich dyżurnych „ekspertów”, naukowców, etyków, polityków, publicystów, feministki, homoseksualistów (a nawet księży lub eksksięży), którzy od rana do wieczora dokonują demontażu podstawowych zasad moralnych pod hasłami „godnej” śmierci czy prawa do „wolności” wyboru.

Oprócz tytularnych „ekspertów”, media potrzebują też „świadectwa” antylekarzy, żeby tworzyć iluzję, że takie aberracje jak aborcja, zapłodnienie metodą in vitro czy eutanazja są postępowymi i awangardowymi standardami światowymi. Tworzą wrażenie, jakoby wykonawcy i współuczestniczący w procesie planowego ludobójstwa dzieci poczętych czy ludzi nieuleczalnie chorych w większości są szlachetni i czuli na krzywdę. Niestety, zawsze się znajdą tacy pseudolekarze, którzy są skłonni do dokonywania prania mózgu opinii publicznej.

W kampanii zorganizowanych nacisków na eksterminację chorych dzieci biorą udział równie chętnie ekstremistyczne środowiska mniejszości seksualnych, które zajmują się robieniem hałasu w postaci pikiet i demonstracji, szumu w sieci i na ulicy. Media śmierci zawsze znajdą czas i miejsce, aby pokazać ten „spontaniczny” ruch obywatelski, nawet jeśli to tylko garstka opłacanych figurantów. Ponieważ zaś znaleźliśmy się w trzecim stadium przeobrażania demokracji w miękki totalitaryzm, każdy, kto ośmieli się wystąpić w obronie życia poczętego lub osób nieuleczalnie chorych, powołując się na swój chrześcijański światopogląd, jest na celowniku i jest przeznaczony do eliminacji z życia publicznego. Dlatego tak bardzo potrzeba dziś wsparcia intelektualnego, duchowego i społecznego dla takich ludzi jak prof. Chazan. Żyjemy w świecie, który hołduje antywartościom i antydialogowi, i jest to, jak pisze prof. de Mattei, ostatni dzwonek, aby sprzeciwić się dyktaturze relatywizmu. „Kościół i nasza cywilizacja, zachodnia i chrześcijańska, posiada śmiertelnych wrogów wewnętrznych i zewnętrznych, których zwalczanie jest naszym obowiązkiem nie tylko prawnym, ale i moralnym”, apeluje włoski intelektualista.

Dr Tomasz M. Korczyński
Nasz Dziennik, 12 lipca 2014

Autor: mj