Majdić uciekła, ale...
Treść
Justyna Kowalczyk zajęła wczoraj w Sztokholmie dziesiąte miejsce w sprincie techniką klasyczną, zaliczanym do klasyfikacji Pucharu Świata w biegach narciarskich. Wygrała liderka cyklu, Słowenka Petra Majdić, która dzięki temu przybliżyła się do Kryształowej Kuli. Tego... należało się spodziewać.
Majdić biega sprinty najlepiej w świecie, co potwierdza niemal w każdym starcie. W bieżącym sezonie triumfowała na krótkim dystansie aż osiem razy (łącznie z wczorajszymi zmaganiami), stąd Kowalczyk nawet nie liczyła na niespodziankę. Polka oczywiście chciała wypaść jak najlepiej, ale zdawała sobie sprawę, że w środę to liderka PŚ będzie faworytką i na 99 procent wygra. Tak też się stało, choć na samym początku wydawało się, że nasza reprezentantka jest w stanie stawić jej czoła. W eliminacjach Polka pobiegła bowiem lepiej od Słowenki, uzyskała czwarty czas i to rozbudziło nadzieję. Podobnie było w ćwierćfinale, gdzie dwukrotna mistrzyni świata znów wypadła znakomicie, pewnie zyskując awans do kolejnej rundy. Tu się jednak rozpoczęły schody. Półfinał Kowalczyk rozpoczęła źle, zbyt wolno, narty jej nie niosły, stąd z każdym metrem traciła dystans do rywalek. Ostatecznie nie potrafiła do nich się zbliżyć, minęła metę na ostatnim miejscu, co oznaczało, iż nie stanie do decydującej rywalizacji z Majdić. Słowenka oczywiście w swojej grupie pewnie i bez problemów zakwalifikowała się do finału A. Polka wystartowała w finale B i powtórzyła scenariusz z półfinału. Znów wolny początek, znów nieskuteczna pogoń i w efekcie czwarte, czyli łącznie dziesiąte miejsce. Finał A był oczywiście popisem Majdić, która o 0,5 s wyprzedziła Finkę Aino-Kaisę Saarinen oraz o 1,2 s Szwedkę Annę Olsson.
Słowenka umocniła się tym samym na prowadzeniu w klasyfikacji PŚ, ma 115 punktów przewagi nad Kowalczyk, a co więcej - zyskała cenne sekundy bonifikaty do ostatniego startu w sezonie - biegu na dochodzenie na 10 km. Wczorajszy sprint był bowiem pierwszym z czterech zawodów wielkiego finału PŚ. Za zwycięstwo w każdym z nich zawodniczki dostają mniej niż zwykle, bo 50 pkt (tyle zgromadziła Majdić, Kowalczyk 26), a niedzielny triumf będzie dodatkowo nagradzany 200 punktami. Liczą się także czasy - wczorajszy oraz dwa z piątku i soboty dadzą bonifikatę, z jaką zawodniczki wyruszą na trasę w niedzielę. Na razie Słowenka ma 24 sekundy przewagi nad naszą reprezentantką, ale to jeszcze nic nie oznacza. Walka wciąż trwa, a w kolejnych trzech biegach Kowalczyk może przechylić szalę na swoją korzyść.
Pisk
"Nasz Dziennik" 2009-03-19
Autor: wa