Magia telefonu z ministerstwa
Treść
Po publikacji "Naszego Dziennika" dotyczącej perypetii związanych z leczeniem pani Jadwigi, chorej na wirusowe zapalenie wątroby typu C, szpital przyspieszył termin hospitalizacji. To samo dotyczy badań kwalifikujących do leczenia interferonem. Co na to minister Ewa Kopacz, która jeszcze kilka dni temu utrzymywała, że takiej pacjentki i takiego problemu nie ma?
Po zeszłotygodniowej publikacji "Naszego Dziennika" prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Jacek Paszkiewicz w wypowiedzi dla Telewizji Trwam stwierdził m.in., że leczenie HCV interferonem nie jest leczeniem w stanie zagrożenia życia. - To leczenie wszczyna się mniej więcej w okresie 3 do 6 miesięcy od zdiagnozowania i wskazania pacjenta do takiej terapii. Jeżeli są problemy, to mają charakter lokalny i na pewno nie dotyczą całej Polski - ocenił prezes NFZ. Tymczasem średni czas oczekiwania pacjentów ze zdiagnozowanym WZW C na podjęcie terapii interferonem to ponad rok. Pani Jadwiga z Torunia zachorowała jesienią ubiegłego roku, a obecność wirusa potwierdzały kolejne badania. Kobieta leczyła się w Poradni Chorób Zakaźnych Wątroby w Toruniu, a także w Wojewódzkim Szpitalu Obserwacyjno-Zakaźnym w Toruniu. Mimo zaawansowania choroby i ciągłego pogarszania się stanu chorej nie wdrożono leczenia interferonem, bo konieczne okazało się określenie genotypu wirusa w celu odpowiedniego dobrania metody leczenia. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że termin badania wyznaczono dopiero na 27 października. Okazało się także, że nawet w przypadku skierowania na leczenie interferonem wdrożenie leczenia nie byłoby możliwe w tym roku z uwagi na przekroczone limity. Jak nas bowiem poinformowano w Kujawsko-Pomorskim Oddziale Wojewódzkim NFZ w Bydgoszczy, potrzeby w zakresie leczenia interferonem są dużo większe niż możliwości, ale zwiększenie środków nie leży po stronie oddziału NFZ.
W tej sytuacji toruński szpital zakaźny w przypadku programów leczenia WZW ma niewielkie nadwykonanie i nie może przyjmować ponadlimitowych pacjentów. To z kolei wydłuża czas oczekiwania na wdrożenie leczenia interferonem. Minister zdrowia Ewa Kopacz po publikacji "Naszego Dziennika", który opisał kłopoty pani Jadwigi, zaprzeczała, jakoby były jakiekolwiek problemy z leczeniem chorych na WZW. - Gdy tylko przeczytałam publikację w "Naszym Dzienniku", zadzwoniłam natychmiast do NFZ na Kujawach i pan konsultant wojewódzki Waldemar Halota zaprzeczył tego rodzaju doniesieniom prasowym. Poza tym leczenie interferonem jest finansowane przez NFZ w ramach programu terapeutycznego, a od 1 kwietnia mamy znowelizowany, bardziej doskonały program terapeutyczny, w którym nakazujemy nawet leczyć bardziej nowoczesną cząsteczką interferonu, a nie jak to było w poprzednim programie, gdzie leczyliśmy bez tej cząsteczki bardziej skutecznej. A więc zbliżyliśmy się do pacjentów - stwierdziła minister. Szefowa resortu zdrowia wyznała jednocześnie, że w ramach znowelizowanego programu leczone są również dzieci. - Pieniądze na leczenie interferonem są zabezpieczone w NFZ. Nie ma więc problemu finansowego, nie ma też problemu, jeżeli chodzi o czas oczekiwania - zaznaczyła.
Dzwoni lekarz
I rzeczywiście już nie ma, bo oto dziwnym trafem po publikacji dla pani Jadwigi znalazło się miejsce w szpitalu. - Zadzwoniła do mnie pani doktor toruńskiego szpitala zakaźnego, że oto nagle zwolniło się miejsce i czy chciałabym skorzystać. Oczywiście się zgodziłam. Trudno mi powiedzieć, czy była jakaś interwencja w mojej sprawie, czy nie. W każdym razie pani doktor powiedziała mi tylko, że czytała artykuł w "Naszym Dzienniku" - mówi pani Jadwiga, która już dzisiaj trafi na oddział, gdzie zostaną przeprowadzone badania. Pierwotnie planowano je dopiero na październik. To pokazuje, że jednak można przyspieszyć badania, a to, co jeszcze kilka dni temu było niemożliwe, staje się realne. - Liczę, że zostanie też przyspieszone leczenie interferonem, o ile okaże się to konieczne. Mam także nadzieję, że moje osobiste doświadczenia opisane w publikacjach "Naszego Dziennika" i ujawnienie, jak faktycznie przebiega proces leczenia chorych na WZW C, pomogą nie tylko mnie, ale wielu chorym, i przyspieszą wszystkie sprawy związane z leczeniem - podkreśla pani Jadwiga.
Wiceminister zdrowia w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, poseł PiS Bolesław Piecha z zadowoleniem przyjął informację o skróceniu czasu oczekiwania na badania. Szkoda, że stało się to dopiero po interwencji mediów. - Dobrze, że przy okazji zyskują pacjenci. Wolałbym jednak, żeby były to działania systemowe, a nie nagłe, paniczne działanie na skutek interwencji "Naszego Dziennika". W tym wypadku mamy do czynienia z jedną pacjentką. Sądzę, że takich osób jest w Polsce znacznie więcej. Nie należy im fundować tego typu nerwowej niepewności, tylko uregulować problem w całej rozciągłości. Wygląda na to, że Platforma Obywatelska działa niczym dawny Komitet Centralny PZPR: telefon, wicie załatwicie i sprawa jest załatwiona... Wolałbym jednak, żeby w państwie demokratycznym odbywało się to przy normalnych procedurach, żeby dostępność do leczenia była dla wszystkich, a nie dopiero po interwencjach dziennikarskich - mówi były wiceminister zdrowia. Szef sejmowej Komisji Zdrowia podtrzymuje, że jeszcze w tym tygodniu złoży do Ministerstwa Zdrowia interpelację o wyjaśnienie, jak obecnie w Polsce przebiega leczenie interferonem.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik 2011-08-18
Autor: jc