Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Lozano: najwyższa klasa

Treść

Polska i Bułgaria prezentują najwyższą światową klasę i mają przed sobą wielką przyszłość - te znamienne i miłe w wymowie słowa wypowiedział po sobotnim zwycięstwie naszej narodowej drużyny w Warnie trener Raul Lozano. To była dziewiąta kolejna wygrana wicemistrzów globu w grupie D rozgrywek Ligi Światowej. Argentyńczyk chwaląc swych podopiecznych nie omieszkał jednak zauważyć, że mogą i muszą prezentować się na parkiecie jeszcze lepiej. W sobotę w Pałacu Sportu i Kultury w Warnie zjawił się nadkomplet widzów, wśród których nie zabrakło najważniejszych osób Bułgarii z prezydentem Georgim Pyrwanowem na czele. Wszyscy oczekiwali jednego: zwycięstwa gospodarzy. I owszem, pierwszy set mógł ich napawać nadziejami. Bo choć to Polacy rozpoczęli lepiej, od prowadzenia 3:1, Bułgarzy szybko odrobili stratę i uzyskali przewagę 8:5. Zdenerwowany Lozano poprosił o czas. Na moment to poskutkowało (po trzech świetnych zagrywkach Wojciecha Grzyba udało się naszym zmniejszyć straty na 10:11), ale po chwili znów gospodarze byli górą (16:12). Przerwa dobrze wpłynęła na Polaków, ponownie doszli do rywali na odległość tylko punktu (16:17), ale końcówka należała już do Bułgarów. Druga partia wyglądała podobnie, z tym że to Polacy kilka razy uzyskiwali przewagę czterech punktów (11:7, 16:12), rywale ją niwelowali, ale finał należał do Biało-Czerwonych. W trzeciej partii długo trwała wyrównana walka, żadnej ze stron nie udało się uzyskać większej przewagi. Po pierwszej przerwie technicznej nasi złapali "wiatr w żagle" i objęli prowadzenie 13:9, później 16:13. Bułgarzy jednak nie zrezygnowali i doprowadzili do stanu 16:17. Świetna zagrywka Mariusza Wlazłego pozwoliła Polakom znów odskoczyć od przeciwników (21:18), ale dwie pomyłki Sebastiana Świderskiego doprowadziły do nerwowej końcówki (22:22). Na szczęście lepiej rozegrali ją Polacy. Początek czwartego seta należał zdecydowanie do Polaków (8:4), Bułgarzy starali się jak mogli, by doprowadzić do tie-breaka, ale im się to nie udało. Nasi ostatecznie wygrali 3:1 (21:25, 25:19, 25:23, 25:23), co nie spodobało się m.in. prezydentowi Bułgarii. Georgi Pyrwanow opuszczał salę bardzo zdenerwowany. - Oglądaliśmy dwa zespoły z najwyższej światowej półki, mające przed sobą wielką przyszłość. Jestem przekonany, że Polska i Bułgaria to przyszłość światowej siatkówki - skomentował z kolei Raul Lozano. Selekcjoner przyznał jednak, że żadna ze stron nie zaprezentowała wszystkiego, co potrafi. Najlepsze zachowuje na najważniejsze imprezy sezonu - finał Ligi Światowej i mistrzostwa Europy. Piotr Skrobisz "Nasz Dziennik" 2007-06-25

Autor: wa