Lizbona do upadłego
Treść
Zaproponowany przez Platformę Obywatelską i przyjęty przez Sejm kształt noweli ustawy o referendum krajowym pozwala na wielokrotne kierowanie pod obrady Sejmu ustaw wyrażających zgodę na ratyfikację umów międzynarodowych, czyli dokumentów takich jak traktat lizboński. Przyjęcie tych zapisów oznaczałoby, że Sejm nad tego typu umowami mógłby pracować do czasu uzyskania oczekiwanego skutku. Teraz ustawą, podczas rozpoczętych wczoraj obrad, zajmie się Senat RP.
Obecnie art. 90 Konstytucji określa, że Rzeczpospolita Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach. Ustawa wyrażająca zgodę na ratyfikację takiej umowy jest uchwalana przez Sejm większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz przez Senat większością 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów. Zgoda na ratyfikację takiej umowy może być też wyrażona przez społeczeństwo w drodze referendum ogólnokrajowego. O wyborze drogi decyduje Sejm bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.
Zgodnie z przyjętą przez Sejm nowelą, gdyby w drodze sejmowej nie udało się przyjąć takiej ustawy, wówczas możliwy byłby powrót do podjęcia tej samej drogi lub wybór drogi referendalnej. Oficjalnie taki zapis ma wypełnić lukę prawną, gdyż w obecnie obowiązujących przepisach nie ma regulacji dotyczących zarządzania referendum w sytuacji, w której Sejm nie był w stanie wyrazić zgody na ratyfikację umowy międzynarodowej. Jak jednak zauważają posłowie opozycji, w praktyce w ustawie chodzi o to, by ułatwić forsowanie tego typu umów międzynarodowych na forum Sejmu. - Proponowaliśmy poprawkę, która pozwalałaby na to, by w przypadku braku zgody na ratyfikację takiej umowy przez Sejm ten mógł zdecydować o przeprowadzeniu referendum w tej sprawie. Nasz pomysł jednak przepadł w głosowaniach, a ustawa została przyjęta w kształcie zaproponowanym przez PO - podkreślił poseł Andrzej Dera (PiS). W ten sposób Sejm mógłby wybierać drogę ustawową ratyfikacji właściwie bez końca. - Dla mnie jest to przepis absurdalny. To chyba jedyny przypadek, w którym parlament, nie uchwalając ustawy, bez końca wraca do pracy nad nią. To jest absurd prawny. Przecież w parlamencie z dnia na dzień nie zmienia się sytuacja polityczna. Co taki zapis ma wspólnego z logiką? - dodał.
Mimo uwag większość sejmowa 19 marca br. przyjęła nowelę ustawy i trafiła ona do Senatu RP. Tu jednak Komisja Praw Człowieka, Praworządności i Petycji wystąpiła z wnioskiem o jej odrzucenie. Także w ocenie Biura Legislacyjnego Senatu RP, nowela z technicznego punktu stanowienia prawa zawiera wadę, gdyż wykracza poza zakres przedmiotowy i podmiotowy zmienianej ustawy. Przyjęcie więc zapisu w kształcie zaproponowanym przez Sejm mogłoby skutkować, że ustawie zarzucona zostanie niezgodność z zasadą rzetelnej legislacji, do przestrzegania której w swoim orzecznictwie odnosił się Trybunał Konstytucyjny.
Podobnie o zapisach ustawy wypowiadał się mecenas Zbigniew Cichoń, senator PiS. - Uważam to za nieporozumienie. Jest to ustawa, w moim przekonaniu, sprzeczna z Konstytucją. Nie można pomijać rozwiązań zawartych w Konstytucji i wprowadzać ich w akcie prawnym niższej rangi - podkreślił. Jak zauważył, w prawie obowiązuje zasada, że rzeczy raz osądzonej nie można wielokrotnie rozstrzygać. Równocześnie zapowiedział, że PiS w Senacie będzie zmierzało do odrzucenia tych zapisów lub wprowadzenia poprawek proponowanych w Sejmie przez ten klub.
Marcin Austyn
"Nasz Dziennik" 2009-04-02
Autor: wa