Kto manipuluje Alicją Tysiąc?
Treść
Sędzia zażądał, aby „opiekunka” Alicji Tysiąc się przesiadła i przestała jej podszeptywać odpowiedzi. - Było mi zwyczajnie żal pani Alicji – mówi po rozprawie ks. Marek Gancarczyk.
W trakcie środowej rozprawy w procesie przeciwko "Gościowi Niedzielnemu" zeznawała tylko Alicja Tysiąc. - Mówiła, że jej dzieci boją się chodzić do szkoły, że ona sama jest rozpoznawana przez sąsiadów, że zniszczono jej reputację – relacjonuje obecny podczas przesłuchania diakon Bartłomiej Sajdok. Tysiąc tłumaczyła także, że publikacja jej zdjęcia w „Gościu Niedzielnym” zniszczyła jej prywatność, a przyrównanie jej do hitlerowskiej zbrodniarki naruszyło jej godność.
Chodzi o tekst, w którym ks. Marek Gancarczyk odniósł się do wyroku strasburskiego Trybunału. Redaktor naczelny „Gościa” napisał wówczas, że kobieta otrzymała odszkodowanie za to, że nie mogła zabić swojego dziecka. Przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka Tysiąc wywalczyła odszkodowanie w wysokości 25 tys. euro, bo w Polsce odmówiono jej możliwości aborcji, w przypadku, gdy poród zagrażał pogorszeniem się jej wzroku. Po raz kolejny występowała w roli „ofiary” tych, dzięki którym jej dzieci żyją. Od ks. Gancarczyka domaga się przeprosin i 50 tys. złotych odszkodowania za "straty moralne".
Pozywa, bo nie umie czytać ze zrozumieniem?
Redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego” rzeczywiście użył w swoim tekście porównania do hitlerowców. Tyle, że przyrównał do nich sędziów ze Strasburga, a nie Alicję Tysiąc. Podczas rozprawy poproszono o przeczytanie fragmentu, który stał się podstawą oskarżenia. - Mecenas pani Tysiąc został poproszony o przeczytanie tego tekstu. Przeczytał, ale nie cały! - opowiada diakon Sajdok. - Pominął końcówkę dotyczącą sędziów i dokończył go dopiero po interwencji prawnika księdza Gancarczyka.
Sędzina zapytała Tysiąc dlaczego uważa, że tekst dotyczy jej, a nie sędziów ze Strasburga. Alicja Tysiąc mówiła tak, jakby w ogóle nie znała treści artykułu ks. Gancarczyka i podawała wyuczone odpowiedzi. - Powiedziała: ten tekst jak najbardziej mnie dotyczy, bo jestem tam wymieniona jako hitlerowska zbrodniarka – relacjonuje diakon.
Kim jest tajemnicza opiekunka Alicji Tysiąc
- Było mi zwyczajnie żal pani Alicji, ponieważ jej odpowiedzi przed sądem pokazują, że jest mocno manipulowana i niekoniecznie ona sama tak myśli – mówi w rozmowie z portalem Fronda.pl ks. Marek Gancarczyk. Duchowny nie chciał precyzować o kogo mu chodzi, ale warto zwrócić uwagę, że w drodze do sądu Alicji Tysiąc towarzyszyła Małgorzata Tkacz-Janik. Jako „opiekunka” weszła z nią także na salę rozpraw tłumacząc, że pani Tysiąc nie jest w pełni sprawna. Kim jest Tkacz-Janik? To znana działaczka feministyczna, organizatorka śląskiej "Manify", polityk partii Zieloni 2004. W 2004 roku startowała z jej list do europarlamentu, a rok później do sejmu. W styczniu 2009 roku "Gazeta Wyborcza" nominowała ją do tytułu „Polki Roku 2008”.
Obecni na sali sądowej zauważyli, że podczas rozprawy adwokat Tysiąc podsuwał jej kolejne kartki, z których potem korzystała w trakcie zeznań. Kobieta oświadczyła, że kilka dni temu uległa wypadkowi, dlatego podczas procesu zeznawała z miejsca, mając po jednej stronie swojego adwokata, a po drugiej swoją opiekunkę, Tkacz-Janik. W pewnym momencie sędzia zażądał nawet, by Małgorzata Tkacz-Janik przesiadła się i przestała podszeptywać odpowiedzi powódce.
Alicja Tysiąc domaga się odszkodowania za "straty moralne" wywołane zamieszaniem, jakie niewątpliwie wokół niej powstało. Problem w tym, że to sama Tysiąc - albo ci którzy nią kierują - jest inicjatorką tego zamieszania. - Wyciągając tę sprawę po raz kolejny, jesteśmy zmuszeni mówić o jej rodzinie, dzieciach, a to z całą pewnością nie jest rzeczą dobrą – mówi o tej sytuacji redaktor naczelny "Gościa Niedzielnego".
Z pewnością nie jest przypadkiem, że Alicja Tysiąc pozwała właśnie ks. Gancarczyka. - „Gość Niedzielny” nie napisał o sprawie Alicji Tysiąc jako pierwszy. Podawaliśmy tylko informacje, które już wcześniej były powszechnie znane i próbowaliśmy moralnie ocenić wyrok Trybunału ze Strasburga. Ale inicjatywa nigdy nie była po naszej stronie, tylko po stronie pani Tysiąc - mówi pozwany kapłan. Czego innego można oczekiwać od katolickiego tygodnika, jak nie potępienia wyroku absurdalnego wyroku Trybunału? Tymczasem Alicja Tysiąc i jej "opiekunowie" próbują przedstawić "Gościa Niedzielnego" jako agresora wywierającego na kobietę presję psychiczną.
Antyklerykałowie przeszkadzają w modlitwie
Od rana przed budynkiem Sądu Okręgowego w Katowicach byli już klerycy i studenci Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego. W sumie ok. 50 osób, które chciały wesprzeć pozwanego kapłana i zamanifestować przywiązanie do wartości życia. "Stop aborcji!", "Każdy ma prawo do życia!", "Ty żyjesz. Pozwól żyć innym!" - to treść kartoników, które przynieśli za sobą. Zamierzali wejść na salę rozpraw, ale oprócz dziennikarzy wpuszczono zaledwie 10 osób. - Obowiązywała zasada kto pierwszy, ten lepszy. Wyznaczyliśmy spośród nas kilka osób, które wejdą na salę i czekaliśmy na przepustki, gdy pojawiło się dwóch przedstawicieli antyklerykalnej partii "Racja". Oni też chcieli wejść, jednak przyszli znacznie później i ochrona im odmówiła. Byli tym oburzeni i twierdzili, że ludzie Kościoła są uprzywilejowani, bo nas weszło więcej – opowiada naszemu portalowi diakon Artur Kozik. Ci, którzy zostali na zewnątrz, odmówili w południe modlitwę „Anioł Pański” i różaniec w intencji dzieci nienarodzonych. Modlili się też o prawo, które pozwoli lepiej chronić życie od poczęcia do śmierci. Gdy tylko padły pierwsze słowa modlitwy, antyklerykałowie zaczęli głośno przeszkadzać. Po chwili jednak zamilkli. Wbrew temu, co podało Radio Tok FM, wśród pikietujących były kobiety.
Pod budynek katowickiego sądu przybył też Marek Jurek. Gdy zdecydowano o wpuszczeniu go na salę rozpraw, starsi panowie z „Racji” zaczęli protestować, domagając się wpuszczenia na salę kolejnego ich przedstawiciela. Mężczyzna, który trzymał flagę z hasłami antyklerykalnymi, oddał ją koledze i wszedł na salę. Do środka dostał się także Dariusz Lekki, wiceprzewodniczący Śląskiej Racji Polskiej Lewicy. Następna rozprawa odbędzie się 9 września. Zeznania złoży ks. Marek Gancarczyk.
Agnieszka Jaworska, Mariusz Majewski
"Fronda" 2009-06-04
W trakcie środowej rozprawy w procesie przeciwko "Gościowi Niedzielnemu" zeznawała tylko Alicja Tysiąc. - Mówiła, że jej dzieci boją się chodzić do szkoły, że ona sama jest rozpoznawana przez sąsiadów, że zniszczono jej reputację – relacjonuje obecny podczas przesłuchania diakon Bartłomiej Sajdok. Tysiąc tłumaczyła także, że publikacja jej zdjęcia w „Gościu Niedzielnym” zniszczyła jej prywatność, a przyrównanie jej do hitlerowskiej zbrodniarki naruszyło jej godność.
Chodzi o tekst, w którym ks. Marek Gancarczyk odniósł się do wyroku strasburskiego Trybunału. Redaktor naczelny „Gościa” napisał wówczas, że kobieta otrzymała odszkodowanie za to, że nie mogła zabić swojego dziecka. Przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka Tysiąc wywalczyła odszkodowanie w wysokości 25 tys. euro, bo w Polsce odmówiono jej możliwości aborcji, w przypadku, gdy poród zagrażał pogorszeniem się jej wzroku. Po raz kolejny występowała w roli „ofiary” tych, dzięki którym jej dzieci żyją. Od ks. Gancarczyka domaga się przeprosin i 50 tys. złotych odszkodowania za "straty moralne".
Pozywa, bo nie umie czytać ze zrozumieniem?
Redaktor naczelny „Gościa Niedzielnego” rzeczywiście użył w swoim tekście porównania do hitlerowców. Tyle, że przyrównał do nich sędziów ze Strasburga, a nie Alicję Tysiąc. Podczas rozprawy poproszono o przeczytanie fragmentu, który stał się podstawą oskarżenia. - Mecenas pani Tysiąc został poproszony o przeczytanie tego tekstu. Przeczytał, ale nie cały! - opowiada diakon Sajdok. - Pominął końcówkę dotyczącą sędziów i dokończył go dopiero po interwencji prawnika księdza Gancarczyka.
Sędzina zapytała Tysiąc dlaczego uważa, że tekst dotyczy jej, a nie sędziów ze Strasburga. Alicja Tysiąc mówiła tak, jakby w ogóle nie znała treści artykułu ks. Gancarczyka i podawała wyuczone odpowiedzi. - Powiedziała: ten tekst jak najbardziej mnie dotyczy, bo jestem tam wymieniona jako hitlerowska zbrodniarka – relacjonuje diakon.
Kim jest tajemnicza opiekunka Alicji Tysiąc
- Było mi zwyczajnie żal pani Alicji, ponieważ jej odpowiedzi przed sądem pokazują, że jest mocno manipulowana i niekoniecznie ona sama tak myśli – mówi w rozmowie z portalem Fronda.pl ks. Marek Gancarczyk. Duchowny nie chciał precyzować o kogo mu chodzi, ale warto zwrócić uwagę, że w drodze do sądu Alicji Tysiąc towarzyszyła Małgorzata Tkacz-Janik. Jako „opiekunka” weszła z nią także na salę rozpraw tłumacząc, że pani Tysiąc nie jest w pełni sprawna. Kim jest Tkacz-Janik? To znana działaczka feministyczna, organizatorka śląskiej "Manify", polityk partii Zieloni 2004. W 2004 roku startowała z jej list do europarlamentu, a rok później do sejmu. W styczniu 2009 roku "Gazeta Wyborcza" nominowała ją do tytułu „Polki Roku 2008”.
Obecni na sali sądowej zauważyli, że podczas rozprawy adwokat Tysiąc podsuwał jej kolejne kartki, z których potem korzystała w trakcie zeznań. Kobieta oświadczyła, że kilka dni temu uległa wypadkowi, dlatego podczas procesu zeznawała z miejsca, mając po jednej stronie swojego adwokata, a po drugiej swoją opiekunkę, Tkacz-Janik. W pewnym momencie sędzia zażądał nawet, by Małgorzata Tkacz-Janik przesiadła się i przestała podszeptywać odpowiedzi powódce.
Alicja Tysiąc domaga się odszkodowania za "straty moralne" wywołane zamieszaniem, jakie niewątpliwie wokół niej powstało. Problem w tym, że to sama Tysiąc - albo ci którzy nią kierują - jest inicjatorką tego zamieszania. - Wyciągając tę sprawę po raz kolejny, jesteśmy zmuszeni mówić o jej rodzinie, dzieciach, a to z całą pewnością nie jest rzeczą dobrą – mówi o tej sytuacji redaktor naczelny "Gościa Niedzielnego".
Z pewnością nie jest przypadkiem, że Alicja Tysiąc pozwała właśnie ks. Gancarczyka. - „Gość Niedzielny” nie napisał o sprawie Alicji Tysiąc jako pierwszy. Podawaliśmy tylko informacje, które już wcześniej były powszechnie znane i próbowaliśmy moralnie ocenić wyrok Trybunału ze Strasburga. Ale inicjatywa nigdy nie była po naszej stronie, tylko po stronie pani Tysiąc - mówi pozwany kapłan. Czego innego można oczekiwać od katolickiego tygodnika, jak nie potępienia wyroku absurdalnego wyroku Trybunału? Tymczasem Alicja Tysiąc i jej "opiekunowie" próbują przedstawić "Gościa Niedzielnego" jako agresora wywierającego na kobietę presję psychiczną.
Antyklerykałowie przeszkadzają w modlitwie
Od rana przed budynkiem Sądu Okręgowego w Katowicach byli już klerycy i studenci Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego. W sumie ok. 50 osób, które chciały wesprzeć pozwanego kapłana i zamanifestować przywiązanie do wartości życia. "Stop aborcji!", "Każdy ma prawo do życia!", "Ty żyjesz. Pozwól żyć innym!" - to treść kartoników, które przynieśli za sobą. Zamierzali wejść na salę rozpraw, ale oprócz dziennikarzy wpuszczono zaledwie 10 osób. - Obowiązywała zasada kto pierwszy, ten lepszy. Wyznaczyliśmy spośród nas kilka osób, które wejdą na salę i czekaliśmy na przepustki, gdy pojawiło się dwóch przedstawicieli antyklerykalnej partii "Racja". Oni też chcieli wejść, jednak przyszli znacznie później i ochrona im odmówiła. Byli tym oburzeni i twierdzili, że ludzie Kościoła są uprzywilejowani, bo nas weszło więcej – opowiada naszemu portalowi diakon Artur Kozik. Ci, którzy zostali na zewnątrz, odmówili w południe modlitwę „Anioł Pański” i różaniec w intencji dzieci nienarodzonych. Modlili się też o prawo, które pozwoli lepiej chronić życie od poczęcia do śmierci. Gdy tylko padły pierwsze słowa modlitwy, antyklerykałowie zaczęli głośno przeszkadzać. Po chwili jednak zamilkli. Wbrew temu, co podało Radio Tok FM, wśród pikietujących były kobiety.
Pod budynek katowickiego sądu przybył też Marek Jurek. Gdy zdecydowano o wpuszczeniu go na salę rozpraw, starsi panowie z „Racji” zaczęli protestować, domagając się wpuszczenia na salę kolejnego ich przedstawiciela. Mężczyzna, który trzymał flagę z hasłami antyklerykalnymi, oddał ją koledze i wszedł na salę. Do środka dostał się także Dariusz Lekki, wiceprzewodniczący Śląskiej Racji Polskiej Lewicy. Następna rozprawa odbędzie się 9 września. Zeznania złoży ks. Marek Gancarczyk.
Agnieszka Jaworska, Mariusz Majewski
"Fronda" 2009-06-04
Autor: wa