Księża wobec bezpieki
Treść
Wydawnictwo Znak przekazało wczoraj dziennikarzom książkę ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego pt. "Księża wobec bezpieki na przykładzie archidiecezji krakowskiej". Stało się to na dwa dni przed jej oficjalną prezentacją. Rodzą się więc pytania: Czemu to właściwie miało służyć? Czy nie przyczyni się to do narzucenia "odpowiedniej" interpretacji tej książki jeszcze przed tym, jak trafi ona do czytelników? Medialna machina jednak ruszyła, przykrywając tzw. lustracją Kościoła inne tematy... W wydawnictwie poinformowano, że wcześniejsze oddanie publikacji do rąk dziennikarzy miało przede wszystkim służyć pomocą w przygotowaniu się do rzetelnej dyskusji na temat książki, która jest bardzo obszerna. Jak to wczoraj jednak było doskonale widać, wielu dziennikarzom wystarczyło kilka minut, aby przepisać nazwiska i publikować przez cały dzień listy w serwisach... W mediach położono ogromny nacisk na przywoływanie nazwisk duchownych, którzy według publikacji podjęli współpracę z SB. Wydaje się, że zapominano o tym, na czym - jak twierdzono - zależało autorowi książki ks. Tadeuszowi Isakowiczowi-Zaleskiemu oraz wydawcy, aby "z książki płynęło dobro, a nie konflikt". - Jest to książka - mówił w styczniu ks. Zaleski - o prześladowaniu Kościoła i książka o tym, że jednak zdecydowana większość księży, 90 procent, wyszła zwycięsko. Dodał wówczas, że nie ma ona służyć doszukiwaniu się "taniej sensacji". Wczoraj chyba jednak tak się stało. A w rozdziale "Oparli się werbunkowi" autor podaje m.in. nazwiska księży niezłomnych z archidiecezji krakowskiej, którzy - jak czytamy w publikacji - "obecnie pełnią posługę biskupią, a którzy w przeszłości byli rozpracowywani jako kandydaci na TW i oparli się werbunkowi". Są to ks. kard. Franciszek Macharski, ks. kard. Andrzej Deskur, ks. bp Tadeusz Rakoczy, ks. bp Wacław Świerzawski, ks. bp Jan Szkodoń, ks. bp Kazimierz Nycz. Przywoływane są także nazwiska tych, którzy zerwali współpracę, oraz tych duchownych, którzy - jak wskazują na to dokumenty IPN - byli tajnymi współpracownikami. Pojawia się tutaj kilka znanych nazwisk. Jak pisze autor publikacji, z zachowanych dokumentów wynika, że pseudonim "Fermo" jako kontakt informacyjny otrzymał ks. Juliusz Paetz, późniejszy arcybiskup poznański. Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski, omawiając przypadek ks. abp. Paetza, zauważa jednak, że na podstawie zachowanych dokumentów nie można jednoznacznie stwierdzić, "co skłoniło księdza Paetza do przekazywania tych informacji". W książce na ten temat autor napisał m.in.: "W jednym z fragmentów cytowanego raportu oficer wywiadu formułuje podejrzenie, że być może ksiądz Paetz przekazuje te informacje z inspiracji Watykanu". Jednak autor zastanawia się dalej: "Dlaczego w takim razie przesłano je tak skwapliwie najważniejszym osobom PRL?". Sam ks. abp Paetz stanowczo zaprzecza, jakoby kiedykolwiek miał kontakt ze służbami wywiadu. W książce opublikowano także "odpowiedzi na listy wysłane przez księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego do duchownych zarejestrowanych przez bezpiekę jako tajni współpracownicy". Autor zaznacza, że nie na wszystkie otrzymał odpowiedź, a w publikacji znalazły się te, których autorzy są przedstawieni w książce z imienia i nazwiska. Opublikowano wybór dokumentów, które pokazują sposób pracy bezpieki oraz "niebezpieczeństwa, jakie kryły się w doniesieniach składanych przez tajnych współpracowników". Publikacja liczy blisko 600 stron. Jutro odbędzie się jej oficjalna prezentacja. Małgorzata Bochenek, Kraków "Nasz Dziennik" 2007-02-27
Autor: wa