Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Książka stronniczo proniemiecka. I żadnej reakcji

Treść

Z prof. Jerzym Robertem Nowakiem rozmawia Zenon Baranowski

Książka prof. Marka Zybury "Niemcy w Polsce" jest reklamowana jako obalająca mity i stereotypy obecne w historii polsko-niemieckiej. Czy tak jest istotnie?
- Jest to książka niezwykle stronniczo proniemiecka. Co więcej, na s. 180 zawarte jest wyjątkowo kłamliwe stwierdzenie wyraźnie oparte na źródłach hitlerowskiej propagandy, że Polacy mieli spowodować śmierć 5,8 tys. Niemców internowanych w Berezie Kartuskiej.

Jak świat naukowy zareagował na takie stwierdzenia?
- Za coś takiego prof. Zybura powinien zostać wyrzucony z uczelni i przede wszystkim stanąć przed sądem. Jego oszczerstwo może być w Niemczech powielane, że oto polski profesor, który notabene nie jest w ogóle historykiem, tylko germanistą, tłumaczem i literaturoznawcą, nagłaśnia takie informacje wydobyte gdzieś z propagandy hitlerowskiej. Przypomnę, że dr Dariusz Ratajczak został wyrzucony z uczelni, na której obecnie jest prof. Zybura - Uniwersytetu Opolskiego - za zacytowanie trzech zdań, bez autorskiego komentarza, o sprawie komór gazowych. A tu stawia się takie kłamliwe oskarżenia i nie ma na to żadnej reakcji.

Zybura "wybiela" relacje polsko-niemieckie?
- Autor stwierdza, jaki to wielki był wpływ gospodarki i nauki niemieckiej na Polskę, a np. o Fryderyku II, inicjatorze rozbiorów, są w książce dwa zdania. Przykładem stronniczości jest stwierdzenie Zybury, że po Powstaniu Listopadowym ograniczono autonomię Księstwa Poznańskiego, ale Polakom żyło się "nieźle". Otóż od 1830 r. zaczyna się w Niemczech pierwszy wielki etap silnej germanizacji wyprzedzającej Bismarcka i Hakatę. Wówczas namiestnikiem Księstwa został Eduard Flotwell, zajadły germanizator, usuwał język polski, gdzie tylko mógł, zlikwidował wszystkie klasztory, doprowadził do aresztowania i skazania na sześć miesięcy więzienia Prymasa Marcina Dunina. To był przerażający etap germanizacji. Nie znajdziemy tam informacji o Wrześni, że bito Polaków. A przed wojną nacjonalizm niemiecki miał być - według Zybury - po prostu odpowiedzią na nacjonalizm polski. Nie znajdziemy tam nazwiska ministra spraw zagranicznych Republiki Weimarskiej Gustawa Stresemanna prowadzącego agresywną i wrogą Polsce politykę.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-01-16

Autor: wa