Ks. prof. J. Perszon: "Liturgia Kościoła jest żywa"
Treść
Dzisiejszą liturgią Mszy Wieczerzy Pańskiej rozpoczyna się święte Triduum Paschalne. O znaczeniu poszczególnych dni Triduum mówi ks. prof. dr hab. Jan Perszon, profesor nauk teologicznych, teolog, specjalizujący się w teologii fundamentalnej, religiologii i misjologii.
Wielki Czwartek – dzień pojednania i pokuty
Dawniej nazywano w mszale i w liturgii Kościoła ten dzień terria quinta, czyli dzień piąty. Po niemiecku jest Antlassung, czyli dzień pojednania, dzień pokuty. Z tym też wiązała się bardzo stara tradycja w Polsce, że w wielu parafiach właśnie w Wielki Czwartek organizowano spowiedź, na którą wszyscy domownicy – taka tradycja ludowa z tym się wiązała – obmywali sobie nogi, a więc jakby już troszeczkę antycypowali, troszkę wcześniej robili to, co ma być w liturgii. Wielki Czwartek to przede wszystkim w naszych parafiach Msza Wieczerzy Pańskiej, zwana Mandatum albo incena domini, czyli Wieczerza Pańska, Msza Wieczerzy, ale Kościół od wieków, mniej więcej od początku średniowiecza, celebruje dwie Eucharystie. Jedna z nich odbywa się w kościele biskupim, gdzie jest Msza Krzyżma, błogosławieństwo, poświęcenie oleju Krzyżma Świętego – bardzo uroczyste. Drugą, celebrowaną w porze wieczornej, nazywano czasami Mandatum, czyli Msza św., której elementem przeżyciowym jest obmywanie nóg, naśladowanie Chrystusa w jego uniżeniu, w jego pokorze, właściwie wpatrywanie się w Jezusa sługę, który nie wahał się podjąć upokarzającej w tamtych czasach, kiedy to się dokonało, posługi niewolnika, obmywającego nogi wolnemu człowiekowi. Jezus uczynił to apostołom, ale najpierw ten obrzęd pielęgnowano we wspólnotach zakonnych, m.in. przewiduje to reguła św. Benedykta, który zaleca (przypomnijmy to naszym słuchaczom), żeby każdy gość, który przychodzi do klasztoru na powitanie, oprócz pozdrowienia otrzymał obmycie nóg od brata, czy od ojca, który go w klasztor przyjmuje. To weszło do liturgii mniej więcej około 800 roku. Ta rozbudowana liturgia jest już zanotowana w sakramentarzu z opactwa Reichenau, a w Rzymie pojawia się ten obrzęd obmycia nóg w liturgii rzymskiej, w liturgii papieskiej Kościoła rzymskiego od XII wieku.
Co ciekawe, nieraz ludzie się upierają, że liturgia się nie zmienia. Liturgia Kościoła jest żywa. Mamy więc nieustanną – można powiedzieć – percepcję pewnych nowych elementów, nowej wrażliwości, czasami porzucenie czegoś, co było stare. Obmycie weszło – jak mówiliśmy – w Kościół rzymski mniej więcej w XII wieku w potrydenckim mszale Piusa V, wydanym w 1570 roku. Tam zaleca się, żeby obmywania nóg dokonywano po Mszy św. i do 1955 roku – a więc zupełnie niedawno, bo 60 lat temu – tego obrzędu nie praktykowano w parafiach. My myślimy, że kiedyś było tak, jak jest dzisiaj. Nie! Wtedy, do 1955 roku, obmycia dokonywali tylko: papież, biskupi i opaci w swoich kościołach klasztornych. To jest przepiękny obrzęd, który – można powiedzieć, że na szczęście – jest dzisiaj pielęgnowany we wszystkich kościołach parafialnych, rektoralnych, klasztornych, zakonnych. Cieszę się, że i ja będę uczestnikiem tego obrzędu w tym roku na Mszy Wieczerzy Pańskiej. W Wielki Czwartek po zakończonej uroczystej Mszy św. – która jest pamiątką ustanowienia Eucharystii, sakramentu święceń, sakramentu kapłaństwa – Najświętszy Sakrament uroczyście przenoszony jest (też od XII wieku) do Ołtarza Wystawienia. Tak dziś nazywa się miejsce do adoracji uwięzionego Jezusa. Ale jeszcze niedawno w użyciu powszechnym określeniem – myślę, że znanym słuchaczom – było: Pan Jezus w ciemnicy (adoracja czy modlitwa przy Panu Jezusie w ciemnicy). Dzisiaj w liturgii oficjalna nazwa brzmi Ołtarz Wystawienia. Elementem poprzedzającym to przeniesienie, a właściwie już po zaniesieniu Pana Jezusa na Ołtarz Wystawienia, a więc można powiedzieć usunięcie Najświętszego Sakramentu z tabernakulum następuje obnażenie ołtarzy, po łacinie mówiono na to denudatio altaris. Wzmianka o tym obrzędzie zachowała się już w V – VI wieku. Wspominają o tym Amalariusz i św. Izydor z Sewilii. Co jest ciekawe, wygaszano wieczną lampkę, żeby nie tylko stworzyć klimat jakiegoś ogołocenia, ale także wejść w klimat uwięzienia Chrystusa, Jego procesu i Jego przetrzymania w więzieniu.
Od czasów karolińskich, od mniej więcej VIII i początku IX wieku, mamy specyficzny zwyczaj zaniechania dzwonienia. Ostatni raz dzwony, dzwonki, gongi bardzo głośno dzwonią na „gloria” podczas Mszy Wieczerzy Pańskiej, natomiast później używa się tzw. kołatek (łac. crepitacula). Tłumaczono to w średniowieczu „postem uszu”. Zaniechanie muzyki organowej i nieużywanie dzwonów miało być „postem uszu” – zaproszeniem do głębszego wyciszenia. Tak było dawniej w czasach Kościoła starożytnego. Ten nakaz został przywrócony zupełnie niedawno bo w dokumencie „Paschalis sollemnitatis” (nr 44 – 57). Stolica Apostolska wydała ten dokument w roku 1988. Dotyczy on celebracji Triduum Paschalnego. Tam jest wyraźny nakaz, polecenie, żeby zaraz po Mszy Wieczerzy Pańskiej zanieść, na ile to możliwe, Ciało Pana Jezusa do chorych, czyli bezpośrednim owocem tej liturgii Mszy Wieczerzy Pańskiej w Wielki Czwartek powinna być Eucharystia chorych i tych, którzy są w domach. Byłoby pięknie, gdyby diakoni, nadzwyczajni szafarze w naszych wspólnotach właśnie w ten sposób obchodzili.
Wielki Piątek – dzień Męki Pańskiej
Pierwsze pisane wzmianki o celebracji Wielkiego Tygodnia, szczególnie Wielkiego Piątku Męki Pańskiej mamy dzięki pątniczce, prawdopodobnie z dzisiejszej Hiszpanii itinerarium Egeriae, która w IV wieku była w Ziemi Świętej z pielgrzymką i uczestniczyła w obchodach Septimana Major, czyli Wielkiego Tygodnia w Jerozolimie. I zapisała z tej pielgrzymki pamiętnik, który w różnych odpisach, przetrwał na szczęście do naszych czasów. I z jej relacji wiemy, że te obchody Wielkiego Piątku – dnia Męki Pańskiej były w Jerozolimie bardzo rozbudowane. Ona opisuje, że najpierw gromadzono się w Wieczerniku, potem przechodzono ze śpiewami psalmów na miejsce ubiczowania Pana Jezusa, które w tradycji miejscowej, czyli mieszkańców (chrześcijan, którzy byli stamtąd) było przechowywane to miejsce. Wiadomo o zagładzie Jerozolimy, jej zniszczeniu, o okupacji rzymskiej, która właściwie zrównała święte miasto po roku 70-tym (lata 71 – 72) z ziemią. Tam następowało przejście i tam w miejscu ubiczowania było uczczenie Drzewa Krzyża. Było Ono odnalezione we fragmentach. Ona opisuje bardzo wzruszający obrzęd uczczenia Drzewa Krzyża Świętego, które później weszło do liturgii całego Kościoła Powszechnego właśnie w Wielki Piątek. Wierni najpierw dotykali Drzewa Krzyża czołem, potem całowali i w wielkim skupieniu z ogromnym przejęciem wielbili Krzyż, czcili go, a po południu – jak ona opisuje – gromadzono się na Kalwarii. Tam słuchano opisu Męki Pańskiej, a wiec czytano ewangelijny opis Męki Pańskiej.
Od starożytności mamy przekazy o tym, że w tym dniu obowiązuje post ścisły i nie sprawuje się Liturgii Eucharystycznej. Dzisiaj obrzędy Wielkiego Piątku Męki Pańskiej (tak brzmi pełna nazwa) składają się z kilku charakterystycznych elementów, które też mają bardzo starą genezę, mianowicie celebrans w milczeniu wchodzi do Kościoła i kładzie się. Jest to chyba jedyny raz poza święceniami kapłańskimi czy biskupimi kiedy prostratio – czyli wyciągnięcie się na posadzce, położenie się na ziemi – jest częścią integralną liturgii Kościoła katolickiego. Ojcowie Kościoła, a więc ci z IV, V wieku wyjaśniają ten obrzęd, mianowicie kapłan czy przewodniczący liturgii kładzie się na ziemię z jednej strony żeby wyrazić uniżenie, ogołocenie się Chrystusa w Męce, którą podjął dla naszego zbawienia, a po wtóre, żeby wyrazić w ten sposób kondycję upadłego człowieka, który poprzez grzech Adama popadł w niewolę śmierci i który czeka na Wybawiciela, aby go z tego upadku podniósł. I to właśnie liturgia Wielkiego Piątku celebruje. Potem jest liturgia słowa. Od średniowiecza – i o tym też pisze Egeriae w swoim pamiętniku pielgrzymim – czyta się pasję wg św. Jana, po czym następuje adoracja Krzyża i tak zwane orationes sollemnes, czyli wielkie czy uroczyste modlitwy, prośby. Dzisiaj mówimy na to modlitwa powszechna. Ta liturgia uczczenia Krzyża, adoracji Krzyża i orationes sollemnes przeszła z Jerozolimy, z Kościoła jerozolimskiego do Kościoła rzymskiego i stała się powszechna na Zachodzie mniej więcej w wieku VII. W tym wieku papież odbywał uroczystą procesję z Krzyżem z Lateranu do kościoła św. Krzyża.
W naszych współczesnych obrzędach liturgii wielkopiątkowej, liturgii Męki Pańskiej mamy obrzęd zasłaniania Krzyża. Kapłan śpiewając: „Oto Drzewo Krzyża, na którym zawisło Zbawienie świata” stopniowo odsłaniania Krzyż. Ten obrzęd pojawił się w liturgii najpierw we Frankonii, a więc w dzisiejszej Galii w IX wieku. Już w wieku VII Wenancjusz Fortunatus z Poitiers (przywieziono tam relikwie Drzewa Krzyża Świętego) napisał śpiewany teraz po polsku hymn: Pange Lingua Gloriosi (chwal języku tajemnice). To jest starożytna pieśń z VII wieku napisana przez Fortunatusa z Poitiers.
Trzecim elementem liturgii Wielkiego Piątku jest Komunia Święta wszystkich wiernych, którzy są w stanie łaski uświęcającej. Nie wolno jednak zapomnieć, że do roku 1955 komunię przyjmował właściwie sam celebrans. To się zrodziło w średniowieczu. Nieraz mówimy, że dawniej ludzie byli pobożni, świątobliwi. Nieprawda! W średniowieczu nastąpił kryzys tej powszechnej Komunii Świętej przyjmowanej w Wielki Piątek, a konsekrowanej podczas Mszy Wieczerzy Pańskiej w Wielki Czwartek, mianowicie tylko garstka wiernych, którzy byli w stanie łaski uświęcającej przystępowała do Komunii św. Pozostali nie uczestniczyli w Komunii Świętej i dopiero Pius XII swoim dekretem właściwie już w czasach nam współczesnych, bo to było 60 lat temu, zlecił żeby cały Kościół, a więc wszyscy uczestnicy przyjmowali Komunię Świętą właśnie podczas tzw. ceremonii wielkopiątkowych.
Kolejnym pięknym, spektakularnym elementem tej liturgii jest depositio crucis czyli odłożenie Krzyża w miejsce adoracji. Co ciekawe, przez wieki przedmiotem adoracji w tzw. Grobie Pańskim, Grobie Chrystusa nie był Najświętszy Sakrament, ale Drzewo Krzyża, czyli Krucyfiks. Tam się modlono, tam śpiewano, tam palono świece, tam trzymano straż, jeżeli możemy sobie te polskie obrzędy, piękne zwyczaje wielkopiątkowe jakoś transponować na cały Kościół. Od X wieku zaczęto umieszczać w tzw. Grobie Pańskim także Hostię, a więc Pana Jezusa Eucharystycznego. Z biegiem czasu zaczęto Go wkładać do monstrancji i w tym momencie mieliśmy przez kilkaset lat w Grobie Chrystusa zarówno owinięty w płótno Krzyż, jak i wystawiony Najświętszy Sakrament. Poświadcza to choćby nasz polski Mszał Krakowski z 1515 roku, Mszał Płocki z 1520 czy obrzędy przy Grobie Pańskim w rytuale piotrkowskim, który – przypomnę – został zatwierdzony i wydany w 1631 roku. Mamy więc kilka elementów liturgii Wielkiego Piątku Męki Pańskiej, których dominantą jest adoracja, cześć oddawana Krzyżowi. To jest w centrum. Jest to dzień, w którym Kościół wstrzymuje się od sprawowania Eucharystii, żeby oddać hołd, oddać cześć, uczestniczyć, bo – przypomnę – my nie robimy jakiegoś teatru w Wielkim Tygodniu. My w Triduum Sacrum nie tylko powtarzamy „gesty” Pana Jezusa, ale Kościół uczy i wierzy, że w jego liturgii następuje uobecniające wspomnienie, a więc Chrystus w liturgii Kościoła dokonuje dla nas, teraz, dzisiaj tych rzeczy, których dokonał wtedy – 2000 lat temu w Jerozolimie dla naszego zbawienia. Liturgia jest więc pamiątką, która oznacza przede wszystkim realne uobecnienie wydarzeń zbawczych. I właściwie Triduum Sacrum, Triduum Paschalne, Triduum Święte jest kwintesencją, jest fundamentem, jest – można powiedzieć – jednym wielkim świętem, które uobecnia całe Misterium Chrystusa. Dlatego uczestnictwo w liturgii jest nie tylko wspominaniem, ale jest aktywnym, realnym, rzeczywistym, choć sakramentalnym uczestnictwem w wydarzeniach zbawczych, stąd Kościół przykłada tak wielką wagę do uczestnictwa w tych świętych dniach i zachęca nas do tego, żeby kto żyw i zdrów, kto tylko może uczestniczyć wziął udział w tym wielkim święcie Chrystusa Odkupiciela i naszego odkupienia.
Wielka Sobota – czas ciszy
Od chrześcijańskiej starożytności Wielka Sobota była dniem postu ścisłego. Tego dnia nie sprawuje się Eucharystii. Jest czas ciszy. Dawniej zalecano też, żeby sprawować w Wielką Sobotę tzw. ciemną jutrznię, czyli modlitwę poranną Kościoła, podczas której nie zapala się świec, śpiewa się psalmy o męce Zbawiciela, o męce Mesjasza, a więc psalmy prorocze, które wyobrażają Mękę Chrystusa. Jest cisza, milczenie, bo następuje w tym dniu odnowienie dzieła stworzenia. Wschód, a więc greckie chrześcijaństwo celebrując Wielką Sobotę, przeżywa przede wszystkim zstąpienie Chrystusa do otchłani. Natomiast kiedy była jeszcze żywa instytucja katechumenatu w Kościele starożytnym (to się skończyło mniej więcej w V-VI, w niektórych prowincjach w VII wieku) katechumeni – kandydaci, którzy mieli podczas Wigilii Paschalnej z soboty na Wielką Niedzielę zostać zanurzeni w Śmierć i Zmartwychwstanie Chrystusa przez chrzest – składali uroczyste wyznanie wiary.
Przed południem w Wielką Sobotę gromadzili się w kościele i to się nazywało redditio symboli, a więc oddanie symbolu wiary, wyznanie wiary, wypowiedzenie, deklaracja. Ten, który staje jako kandydat do narodzin z wody i Ducha Świętego, oddaje z siebie, wyznaje wiarę – redditio symboli. Natomiast w kościołach w Polsce wielka ciżba gromadzi się przed południem nie tyle na adorację Chrystusa w Grobie Pańskim, ile na błogosławieństwo pokarmów.
Jedno z drugim oczywiście może być połączone, niemniej te tłumy, które odwiedzają nasze kościoły w Wielką Sobotę, w okolicach południa czy przed południem, na błogosławienie pokarmu, przeznaczonego na śniadanie wielkanocne – też ma dawną historię, choć ślady błogosławienia baranków, a więc pieczonego mięsa baranka w nawiązaniu oczywiście do paschy izraelskiej, do paschy żydowskiej i do Chrystusa, Baranka Nowego Przymierza Ofiarnego znajdujemy najpierw w Italii i we Francji. W X wieku pojawia się zwyczaj – i to znajdujemy w sakramentarzach w Europie Południowej, przede wszystkim romańskiej, ale także na terenach dzisiejszych południowych Niemiec – formuły błogosławienia mięsa i miodu.
W XII wieku pojawiają się formuły błogosławienia: jaj, sera, masła i chleba. Co jest ciekawe, historycy dowodzą, że na przykład poświęcenie jajek wielkanocnych – które weszło do użytku kościelnego mnie więcej w XII wieku, potem przeszło też oczywiście do Polski – wcale nie jest związane z jakąś religijnością słowiańską, prasłowiańską czy pragermańską, ale pochodzi od narodu żydowskiego, gdzie zarówno w czasach Chrystusa, jak i później, pobożni Żydzi – właśnie po święcie Paschy, które celebrowali – obdarzali swoich gości jajkami (jeżeli ktoś przyjmował gości u siebie w domu). I ten zwyczaj obdarowywania jajkami znajdziemy w naszej ludowej obrzędowości w Polsce w lany poniedziałek, czyli w Poniedziałek Wielkanocny. Trochę uprzedzam fakty, ale chodzi mi o to, żebyśmy nie myśleli, że wynaleźliśmy jajka jako symbol życia, symbol odrodzenia czy symbol Wielkanocy. To jest symbol uniwersalny, który ponad 2000 lat temu występował w kontekście świętowania i w kontekście chodzenia w gościnę, przyjmowania gości z okazji świętowania w narodzie żydowskim. W Polsce kapitalne studium o pochodzeniu, błogosławieniu pokarmów napisał ks. Marian Pisarzak. Ta książka została wydana w roku 1979.
Przy okazji pobożności ludowej, europejskiej, nie tylko słowiańskiej, pojawiają się symbole Wielkanocy: bocian i zając. W niektórych krajach bocian zapowiada powrót Chrystusa w chwale. Jeżeli chodzi o zająca wielkanocnego – oczywiście można się uśmiechnąć – ale mamy tłumaczenia tego symbolu także troszkę teologiczne. Jest to zwierzę, które wedle legendy śpi z otwartymi oczyma, a więc zając jest symbolem czuwania, przebudzenia człowieka zmartwychwstałego w Chrystusie. W tym sensie, ten – wydawałoby się pogański – symbol obecny w różnych miejscach da się objaśnić. W historii Kościoła w Europie objaśniano zająca jako symbol istoty, która nawet kiedy śpi, ma otwarte oczy, czyli czuwa, a czuwanie oznacza bycie przy Chrystusie. I w tym sensie Wigilia Paschalna (vigilare – czuwanie) oznacza, można powiedzieć, w jakimś sensie postawę naszego troszkę spoganiałego i merkantylnego zajączka.
Przejdźmy do liturgii już nie Wielkiej Soboty, ale do liturgii Wigilii Paschalnej, która nazywana jest w starożytności chrześcijańskiej wigilią wszystkich wigilii. Jest ona samym sercem liturgii Kościoła. Mamy w niej kilka elementów, które są niesłychanie ważne ze względu na swoją symbolikę. Najstarsze tradycje podają, że tę liturgię odprawiano w nocy. Jej centrum była Eucharystia poprzedzona – powtórzmy – rygorystycznym postem. Dlaczego? Nie dlatego, że trzeba by naśladować Pana Jezusa poszczącego – bo to dzieje w okresie Wielkiego Postu, a teraz już nie ma Wielkiego Postu, jest Wigilia Paschalna – ale dla przygotowania do tego przeżycia, do świętowania z tęsknoty za Oblubieńcem, którego nam zabrano. Chrystusa nam zabrano, i my z tej tęsknoty – żeby się przygotować duchowo, żeby się nastawić na to wielkie święto, na to zwycięstwo Chrystusa – pościmy. Dzisiaj – wiemy – ten post poszedł w zapomnienie. Kościół już go od nas nie wymaga.
Na przełomie IV i V wieku następuje ubogacenie Liturgii Paschalnej. Wcześniej Eucharystia celebrowana w nocy była połączona z uroczystym przeżyciem chrztu świętego (jeśli byli kandydaci do chrztu). Potem następowała agapa, czyli uczta braterska. Dlatego zalecano, żeby liturgię Wigilii Paschalnej celebrować głęboko w nocy. Później w IV-V wieku ta liturgia się rozrasta. Dodano ryty z sakramentami inicjacji chrześcijańskiej, czyli z chrztem i bierzmowaniem, obrzęd światła. W ten sposób – można powiedzieć – ta liturgia przybrała imponujący rozmiar. Jak mówi Dekret Kongregacji Rytów z roku 1951 mater omnium sanctarum vigiliarum, a wiec matka wszystkich świętych wigilii, jest to po prostu liturgia nad liturgiami. Zalecano, żeby ją sprawować o północy. Po roku 1951 Kościół zezwalał – dla wygody ludzi i ze względu na różnice klimatyczne – na to, by Wigilię Paschalną zaczynać najwcześniej o godz. 20.00. Pierwszym elementem tej liturgii jest Liturgia Światła, a więc rozpalenie ognia. Kościół zaleca, żeby to był prawdziwy ogień, a nie ogienek. To ma być duże ognisko, które ma za zadanie rozświetlać ciemności nocy. Jeżeli więc rozpalamy je na placu przy świątyni to powinno być pokaźnych rozmiarów. To ma być ognisko, które w tych ciemnościach rzeczywiście płonie i rozświetla nie tylko zgromadzony lud wierny, ale także najbliższą okolicę. Nieporozumieniem jest sprawowanie tego obrzędu na przykład przy zachodzącym słońcu, kiedy jeszcze jest jasno. Jest to jakaś dramatyczna pomyłka i nieporozumienie. Od tego ognia następuje zapalenie Świecy Paschalnej. Ona też pojawia się dość wcześnie. Św. Augustyn mówi o poświęceniu świecy, która symbolizuje Zmartwychwstałego Chrystusa w IV wieku. Dopiero od XII wieku pojawia się zwyczaj ozdabiania Paschału literami alfa i omega oraz ziarnami kadzidła. Poświęcenie ognia, co jest ciekawe, pojawia się w sakramentarzach Kościoła łacińskiego w IX – X wieku, przede wszystkim najpierw w Galii i Irlandii.
Po przejściu z zapaloną świecą – Paschałem, który powinien być koniecznie z wosku, mówią o tym przepisy kościelne, a zapalony ogień w nauczaniu Kościoła powinien być duży i pokaźny, rozpoczyna się Liturgia Światła. Śpiewa się wtedy tzw. exsultet, czyli orędzie paschalne, którego głównym motywem jest wielbienie światła. Dodam jeszcze, że rysowanie czy naklejanie daty, a więc roku bieżącego jest stosunkowo niedawne, ponieważ zostało zarządzone w 1951 r. przez papieża Piusa XII. Dane, które mamy ze starożytnego Kościoła mówią, że już w IV i V w., w niektórych prowincjach kościelnych skracano liturgię Wigilii Paschalnej, a co gorsza w VIII w. przesuwano liturgię z nocy, ponieważ nie było już katechumenów – kandydatów do chrztu, natomiast Wigilię Paschalną, liturgie i obchody na Wielką Sobotę przesuwano z różnych przyczyn na godziny popołudniowe – o zgrozo!
Tym wszystkim, którzy sądzą, że liturgia zawsze była taka sama chciałem powiedzieć: otóż nie była. W XIV wieku w niektórych rejonach Kościoła przesunięto Wigilię Paschalną nawet na godziny ranne, co było już zupełnym nieporozumieniem i wtedy właśnie przyjęło się mówić: ,,ceremonie wielkosobotnie”. To jest nazwa nieodpowiadająca prawdzie. Ta liturgia nie jest wielkosobotnia, to jest liturgia Wigilii Paschalnej – najważniejsza celebracja liturgiczna roku kościelnego, roku liturgicznego.
Liturgia Światła – Chrystus jest światłem. Po Liturgii Światła, następują słowa modlitwy, która pochodzi z ,,Gelasianum Vetus”, a wiec Liturgia Słowa – bardzo rozbudowana gdzie Stary Testament rozświetla Nowy – rzuca światło na teksty, które w liturgii przepowiadają czas mesjański. Potem następuje Liturgia Chrzcielna. Pięknie jest kiedy można celebrować, gdy są kandydaci do chrztu, choćby to były małe dzieci i jest odnowienie przymierza chrztu świętego, kropienie wodą, poświecenie najpierw wody chrzcielnej, źródła naszego odrodzenia. Woda – symbol życia, symbol Chrystusa, symbol nowego życia Bożego, które przynosi nam Chrystus i wreszcie dopełnieniem tej przebogatej Liturgii Światła, Liturgii Słowa, Liturgii Chrzcielnej jest Liturgia Eucharystyczna zakończona zwiastowaniem radości zmartwychwstania, które – przypomnijmy – dokonało się w nocy.
Następnie odbywa się Procesja Zmartwychwstania, która kończy obrzędy, wielkiej liturgii Wigilii Paschalnej. Dawniej wprowadzono już zwyczaj na cześć Trójcy Przenajświętszej – trzykrotne okrążenie Kościoła i później przedłużeniem tej procesji, tego kerygmatu, który Kościół głosi zwiastując Zmartwychwstanie i Zwycięstwo Chrystusa całemu światu, właściwie wychodząc ze świątyni do świata z tą wspaniałą nowiną. W Polsce przez wieki trwał zwyczaj, że co niedzielę przed główną Mszą św., czyli przed sumą odprawiano procesję wokół Kościoła, a w okresie wielkanocnym śpiewano w czasie tej procesji hymn: „Vidi aquam egredientem de templo”, a więc parafraza: ,,Zobaczyłem wodę wypływającą spod świątyni”. To są słowa proroka Ezechiela o wizji tych wód, które niosą życie i zbawienie a wypływają z miejsca świętego świętych – świątyni Pańskiej w Jeruzalem. Tym źródłem, tym świętym świętych jest Chrystus w Kościele. Obchody liturgii Wigilii Paschalnej kończą się procesją. Chcę również dodać, że w mniejszych wspólnotach – myślę, że w Polsce tak to przeżywają wspólnoty na Drodze Neokatechumenalnej – po procesji jest jeszcze agapa, czyli radosna uczta sióstr i braci, którzy przeżyli zwycięstwo Chrystusa i teraz we wspólnocie dzielą się posiłkiem braterskim. Ta tradycja datuje się z wczesnych wieków chrześcijaństwa.
ks. prof. dr hab. Jan Perszon, profesor nauk teologicznych,
teolog, specjalizujący się w teologii fundamentalnej,
religiologii i misjologii
Źródło: radiomaryja.pl, 13 kwietnia 2017
Autor: mj