Krzyżacy i górale
Treść
Lubię Sienkiewicza. "W pustyni i w puszczy" czytałem kilka razy, "Quo vadis" kilkanaście razy, "Potop" kilkadziesiąt razy. Nudzi mnie jednak "Rodzina Połanieckich". Nie mogę jakoś czytać "Krzyżaków". Niekiedy się zastanawiałem, co mnie od "Krzyżaków" odstręcza. Może nieszczęśliwa, wprost sprawiająca ból w sercu historia Zbyszka, Jagienki i Juranda? A może jednak coś innego? W odpowiedzi na te pytania pomogła mi lektura książki Stanisława Cata-Mackiewicza pt. "Herezje i prawdy" będąca zbiorem jego publicystyki dotyczącej polskiej, przede wszystkim średniowiecznej kultury. Cat-Mackiewicz był wielkim miłośnikiem Sienkiewicza. Napisał między innymi: "Mój podziw dla Sienkiewicza jest bezgraniczny". Chwalił bardzo "Quo vadis". Stwierdził: "Bohaterowie 'Quo vadis' mówią językiem autentycznym, takim właśnie jak rozmawiali Neron z Petroniuszem. Bo to nieprawda, że 'Quo vadis' nie jest pisane po łacinie. Tylko słowa tej powieści są polskie, ale cały duch słownictwa jest łaciński. Jest to w rzeczywistości genialny przekład z łaciny, oddający genialnie charakter tego języka. Sienkiewicz znał tak dobrze łacinę, że rozczytywał się w historii i publicystyce rzymskiej, że rozumiał i odczuwał poetów rzymskich". Cat-Mackiewcz uwielbiał Trylogię, uznawał, że jej bohaterowie są autentyczni, bo mówią językiem autentycznym, językiem Paska i myślą tak jak Pasek, jak ludzie tamtego czasu. Dochodząc do analizy "Krzyżaków", uznał, że jest to powieść w pewnej mierze nieudana. Sienkiewicz nie był w stanie dotrzeć do języka polskiego XIV i XV wieku. Zastąpił go więc mieszaniną języka chłopskiego i góralskiego. "I to - pisze Cat-Mackiewicz - bohaterowie 'Krzyżaków' rozmawiają z sobą nie językiem własnym, autentycznym jak bohaterowie Trylogii czy 'Quo vadis', lecz językiem Sabały zbliżonym do 'Chłopów' Reymonta. (...) Przez użycie tego języka góralsko-chłopskiego Sienkiewicz oddalił nas od zrozumienia rycerzy z czasów królowej Jadwigi. Nie ma bowiem nic bardziej odległego niż chłop polski XIX czy XX wieku a rycerz schyłkowych lat średniowiecza. Są to typy psychologicznie, kulturalnie, moralnie całkowicie odrębne, nie mające źdźbła podobieństwa". Zabrałem się do lektury "Krzyżaków". Przebrnąłem przez kilkanaście stron. Cat-Mackiewicz miał, według mnie, rację. Zbyszek, Jagienka, Jurand, pomimo autentyzmu swej tragedii, tragedii, która - niezależnie od czasu - zawsze jest wielka, gdy człowiek staje się przedmiotem okrutnego traktowania, nie są do końca autentyczni. W uszach czytelnika wciąż brzmi pewien fałsz, który rzuca się cieniem na całe dzieło. Stanisław Krajski "Nasz Dziennik" 2008-07-17
Autor: wa