Konwencja zmienia płeć
Treść
Zdjęcie: Mateusz Marek/ Nasz Dziennik
Forsowana przez Radę Europy Konwencja antyprzemocowa zdewastuje polski porządek konstytucyjny – wynika z konkluzji ekspertyzy prawnej, do której dotarł „Nasz Dziennik”.
Opinia na temat Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej została sporządzona dla Klubu Parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość. Jej autorem jest prof. UKSW Wydziału Prawa i Administracji dr hab. Mariusz Muszyński. Zasadnicza konkluzja dokumentu jest taka, że Konwencja przede wszystkim narusza Ustawę Zasadniczą. Jest sprzeczna z konkretnymi normami konstytucyjnymi, a jej ewentualna ratyfikacja doprowadzi do znacznego przedefiniowania krajowego porządku prawnego. Autor ekspertyzy dokonuje analiz ogólnych i tych bardziej szczegółowych. Podstawą sporządzenia opinii było polskie urzędowe tłumaczenie tekstu, które – zastrzega jej autor – zawiera wiele istotnych uproszczeń, co może skutkować mylnymi wnioskami co do treści samego dokumentu Rady Europy. Aspekt ten powinien być przedmiotem odrębnych badań.
W części szczegółowej dr Muszyński podnosi, że Konwencja pod pretekstem obrony kobiet przed przemocą zmienia postrzeganie roli kobiety w świadomości społecznej. Promuje dokonanie zmian cywilizacyjnych, których adresatem nie jest ani Polska, ani większość państw europejskich, w prawie których znajdują się już standardy prawne chroniące kobiety i rodzinę. Konwencja nie jest potrzebna Polsce. Jej regulacje dotyczą raczej państw cywilizacji pozaeuropejskiej, przede wszystkim tych z kręgu kulturowo-religijnego islamu, a więc Europy Południowej, głównie Turcji. Wymiar ten podkreśla nawet miejsce sporządzenia Konwencji, którym był Stambuł.
Dokument odnosi się do penalizacji czynów obcych kulturowo Polsce i Europie Zachodniej, jak m.in. okaleczania genitaliów kobiet czy wymuszonych małżeństw.
– Tego rodzaju przestępstwa nie muszą być wcale wprowadzane do porządku prawnego Polski, bo znajdują swoje odzwierciedlenie w polskim kodeksie karnym, choć nie w tej konkretnej typologii. Mieszczą się jednak swobodnie w zakresie inaczej nazwanych czynów zabronionych (zabójstwa, zmuszania do określonego zachowania czy uszkodzeń ciała) – uzasadnia ekspert.
Dokument Rady Europejskiej wpisuje się w trend istniejący wśród kierunków rozwoju prawa międzynarodowego, a krytykowany przez wybitnych prawników jako „proces prowadzący do deformalizacji prawa międzynarodowego”. Chodzi o to, wyjaśnia dr Muszyński, że konstruują one reżim prawny niezależny od kontroli politycznej suwerena, co wprowadza pewną dowolność w tworzeniu prawa, pozbawiając je oceny prawnej i politycznej ze strony organów konstytucyjnych.
– Już z tego punktu widzenia państwo polskie powinno odmówić ratyfikacji takich aktów prawnych – mówi ekspert. Dodatkowo sam sposób sformułowania Konwencji uniemożliwia jej wykonywanie „w dobrej wierze”, co nakazuje art. 26 Konwencji wiedeńskiej o prawie traktatów.
Wątpliwości budzi też powołanie GREVIO – organu oceniającego stosowanie Konwencji, który ma być niezależny od państw-stron. GREVIO to grupa ekspertów, która ma monitorować wszelkie działania prowadzące do wprowadzenia w życie postanowień Konwencji. Organ ten jest podatny na presję organizacji społecznych, także tych, których cele i zadania mogą zmierzać w kierunku przedefiniowania porządku społecznego w Polsce. GREVIO nie gwarantuje ponadto wpływu polskich ekspertów na ocenę stosowania Konwencji. Nie ma bowiem gwarancji uczestnictwa w tej instytucji przedstawicieli Polski. Organ ten będzie też mógł oddziaływać na państwo.
Taki stan rzeczy rodzi problem formalny. Trybunał Konstytucyjny będzie zmuszony brać jako wzorzec konstytucyjny stanowiska wypracowane przez GREVIO w procesie monitorowania wykonywania dokumentu RE.
Kobieta, czyli kto?
Doprowadzi to do powstania poważnego zagrożenia dla systemu ustawodawczego państwa. Trybunał Konstytucyjny nie będzie tu tworzył wzorców w drodze interpretacji Konstytucji, ale będzie musiał dopasować się do już istniejących wzorców eksperckich, także przy interpretacji norm konstytucyjnych – zaznacza dr Mariusz Muszyński.
Dokonuje też w ekspertyzie analizy szczegółowej. W aspekcie rozważań dotyczących zagadnienia płci autor stwierdza, że Konwencja redefiniuje tę kategorię, wprowadzając pojęcie tzw. płci społeczno-kulturowej. W tym zakresie realizuje program ideologii gender: kobietą jest nie tylko osoba o pewnych cechach biologicznych, ale też ta, która się nią czuje. Taka konstrukcja jest sprzeczna z polskim porządkiem prawnym, który bazując na biologicznym rozróżnieniu płci, uznaje płeć męską i żeńską. – Ewentualna zmiana płci biologicznej może odbyć się tylko na drodze sądowej i tylko w uzasadnionych przypadkach – przyznaje autor. Konsekwencje redefinicji płci biologicznej mogą być katastrofalne. Przykładem może być choćby obecny system wyborczy: redefinicja płci może skutkować żądaniem wpisania na listę wyborczą jako kobiety osoby, która jest biologicznie mężczyzną. A odmowa jawić się będzie jako działanie dyskryminacyjne, co z kolei wymusi reakcje na poziomie prawnym. Pojmowanie społeczno-kulturowe płci jest też sprzeczne z polską Konstytucją, która wprawdzie nie definiuje samego pojęcia kobiety, niemniej jednak przyznaje jej określone prawa, dla realizacji których trzeba „być kobietą” w sensie prawnym, czyli obecnie biologicznym. Konsekwencją redefinicji płci jest też przedefiniowanie pojęcia małżeństwa – będzie to związek osób niezależny od płci biologicznej, czyli w dalszej w perspektywie będą to mogły być tzw. małżeństwa jednopłciowe.
Poważne wątpliwości budzi też zapis Konwencji zobowiązujący państwa do wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk opartych na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn. – Postrzeganie stereotypowe jest uproszczone, ale nie musi być wcale postrzeganiem negatywnym. A nawet jeśli jest, to wcale nie musi też mieć negatywnych konsekwencji. Nawet więcej, może mieć konsekwencje postrzegane pozytywnie, które będą elementem świadomego wyboru kobiet i należą do sfery ich uprawnień dyskrecjonalnych. To patrzenie na stereotyp z perspektywy negatywnych konsekwencji jest właśnie stereotypem – podkreśla ekspert. Poza tym wzmacnianie pozycji kobiet może być odczytywane jako dyskryminacja mężczyzn. – Konstytucyjna równość jest równością szans. Jakiekolwiek wzmacnianie jednej płci stanowi dyskryminację drugiej płci – zaznacza prof. Muszyński.
Zamach na niewinność
Jest też kwestia zobligowania stron Konwencji do współpracy z instytucjami działającymi na rzecz kobiet, przyjmującymi zredefiniowane pojęcie kobiety.
Jest to pojęcie nieostre, które może być wykorzystane w światopoglądowej indoktrynacji dzieci i młodzieży w szkołach. Jest to o tyle groźne, iż Konwencja jednoznacznie nakazuje wprowadzenie materiałów na temat „niestereotypowych ról płci” do programów nauczania na wszystkich poziomach. Jednym z elementów takiego programu będzie również informowanie np. o małżeństwach jednopłciowych, jakie funkcjonują w niektórych państwach Unii. Jest to ingerencją w wychowanie dzieci, do których prawa, zagwarantowane Konstytucją RP, mają ich rodzice. Prawa te wynikają też z prawa międzynarodowego, tj. z Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka oraz protokołu dodatkowego do europejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności, które gwarantuje prawo rodziców do zapewnienia wychowania i nauczania dzieci zgodnie z ich przekonaniami religijnymi.
Problemem natury formalnoprawnej, który osłabia suwerenną pozycję państwa, a więc godzi w art. 4 Konstytucji RP, jest też sprawa tzw. zastrzeżeń co do zapisów Konwencji. Zgodnie z art. 78 tego dokumentu, jej strony mogą złożyć zastrzeżenie do sekretarza generalnego Rady Europy, ale w ograniczonym zakresie. Będą one ważne przez pięć lat od dnia wejścia w życie Konwencji w stosunku do strony, która je złożyła. Na osiemnaście miesięcy przed terminem wygaśnięcia zastrzeżenia Sekretariat Generalny Rady Europy notyfikuje zainteresowanej stronie upływ terminu. Nie później niż na trzy miesiące przed terminem wygaśnięcia ważności strona ta notyfikuje Sekretariatowi Generalnemu utrzymanie, zmianę lub wycofanie swojego zastrzeżenia. Brak notyfikacji w terminach przewidzianych przez Konwencję skutkuje wygaśnięciem zastrzeżenia. Dodatkowo GREVIO może żądać od państwa-strony podania przyczyn uzasadniających utrzymywanie zastrzeżenia. To pokazuje, podkreśla ekspert, że mechanizm Konwencji ustawiony jest na wywieranie presji do jej przyjęcia bez zastrzeżeń. Ma to ułatwić przedefiniowanie porządku konstytucyjnego w państwie. – Osłabia to władztwo Narodu Polskiego sprawowane przez jego przedstawicieli, a więc ogranicza perspektywę z art. 4 ust. 1 oraz ust. 2 Konstytucji RP – przestrzega dr Muszyński.
Kolejnym problemem jest to, że art. 75 Konwencji umożliwia przystąpienie do niej nie tylko państw-członków Rady Europy, ale też Unii Europejskiej, co stworzy skomplikowany stan prawny. – Może to prowadzić do ominięcia (przekroczenia) granic traktatowych w zakresie zawartego w Traktacie o funkcjonowaniu UE zakazu harmonizacji prawa w niektórych obszarach należących do kompetencji dzielonych między UE a państwa członkowskie (prawo karne i prawo cywilne). Potwierdzenie takiego skutku Konwencji tworzy wymaganie dokonania ratyfikacji w trybie art. 90 Konstytucji RP – reasumuje ekspert.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik, 10 grudnia 2014
Autor: mj