Komu i za co płaci Komorowski
Treść
Gdy należy rozstrzygnąć jakiś budzący kontrowersje społeczne problem, do akcji wkracza prezydent Bronisław Komorowski i rozpoczyna się wielkie przedstawienie. Do Belwederu na szerokie konsultacje przybywają reprezentanci wszystkich klubów parlamentarnych, a czasami też tzw. niezależni eksperci. Po czym prezydent - podpierając się słowami o rzetelnych i dogłębnych analizach - ogłasza "sprawiedliwy wyrok". Gdy jednak zapytać o szczegóły, to okazuje się, że ekspertyzy są tajne, a może ich w ogóle nie ma, nie wiadomo, kto za nie bierze pieniądze i ile. To pozwala jedynie snuć domysły, iż autorzy ekspertyz wstydzą się treści własnych opinii pisanych na polityczne zamówienie.
Ogłaszając jakieś ważne decyzje dotyczące nowych inicjatyw czy rozwiązań, politycy zapewniają - powołując się często na posiadane ekspertyzy specjalistów - że po ich przeprowadzeniu społeczeństwu będzie żyło się lepiej. Większość społeczeństwa zapewne za dobrą monetę weźmie tego typu zapowiedzi premiera rządu czy prezydenta RP. Na nieszczęście dla rządzących jest jeszcze dociekliwa mniejszość mówiąca: sprawdzam. Naprawdę trudną sytuację mają ci, którzy chcieliby wiedzieć, czym kieruje się przy podejmowaniu decyzji prezydent Bronisław Komorowski.
Kancelaria Prezydenta po raz kolejny uchyla się od udostępnienia ekspertyz, którymi m.in. tłumaczone były działania podjęte przez prezydenta "dla dobra społeczeństwa". Wiele dyskusji w ostatnich miesiącach wzbudziła kwestia otwartych funduszy emerytalnych. Rządowi udało się jednak przeforsować zmiany w ustawie o OFE, sankcjonujące ograniczenie składki przekazywanej do funduszy emerytalnych. W wyniku tego rząd Donalda Tuska będzie mógł poprawić statystykę zadłużenia państwa. Jako że sprawa budziła duże kontrowersje, prowadząc do ostrych debat zwolenników rządowej propozycji i jej przeciwników, wskazujących m.in., że rząd takim ruchem doprowadzi do tego, iż przyszłe emerytury będą wysoce niepewne, wszystkie oczy zostały skierowane na prezydenta Komorowskiego. To od podpisu głowy państwa zależały dalsze losy ustawy. Prezydent Komorowski się zastanawiał, z wielką pompą organizowano prezydenckie konsultacje z reprezentantami największych sił politycznych i spotkania z ekspertami, także tymi negującymi ograniczenie składki do OFE. 7 kwietnia prezydent Komorowski ustawę jednak podpisał. W komunikacie z tamtego dnia na stronie internetowej prezydenta możemy przeczytać, iż rozstrzygnięcie w sprawie OFE było trudną decyzją ze względu na kontrowersje towarzyszące tej ustawie, ale także, że "Prezydent analizował i konsultował" zapisy ustawy od wielu tygodni. Znajdziemy tam także konstatację: "Zarówno z wielotygodniowej debaty prowadzonej na forum publicznym, jak i z analiz wynika, że ustawa nie pogarsza sytuacji ubezpieczonych i przyszłych emerytów oraz nie zagraża ich bezpieczeństwu emerytalnemu", oraz: "Sporządzone zostały również, na zamówienie Kancelarii, rzetelne ekspertyzy prawne, które nie wskazują na zagrożenie niezgodności tej ustawy z Konstytucją".
Tajne przez poufne
Rzetelność i troska, z jaką prezydent podchodzi do swoich obowiązków, podpierając się przy tym "rzetelnymi ekspertyzami", może przyprawić o zawrót głowy. Na poważny problem natrafić może jednak ten, kto będzie chciał sprawdzić, na jakiej konkretnie podstawie prezydent Komorowski wysnuł wyżej przytoczone wnioski. Te "rzetelne ekspertyzy" poznać chciała m.in. fundacja Forum Obywatelskiego Rozwoju Leszka Balcerowicza - który w debacie o OFE stanął twardo przeciw propozycji rządu Donalda Tuska. Niestety, okazały się one "tajne" - Kancelaria Prezydenta odmówiła ich ujawnienia. Sami prezydenccy eksperci nie byli skorzy do ujawnienia ekspertyz. Irena Wóycicka, minister w Kancelarii Prezydenta zajmująca się kwestiami społecznymi, przekonywała, że "opinie nie zostaną udostępnione, gdyż nie ma takiej praktyki". Doradca prezydenta Jerzy Osiatyński stwierdził natomiast, iż uważa za coś niestosownego, by o jego doradzaniu informować media, gdyż są to sprawy wewnętrzne. Kwestia ekspertyz dotyczących ustawy o OFE otarła się nawet o sąd. Na początku sierpnia wojewódzki sąd administracyjny (WSA), rozpatrując dwie skargi dotyczące bezczynności Kancelarii Prezydenta w sprawie udostępniania ekspertyz, orzekł jednak nie po myśli kancelarii - iż ekspertyzy stanowią informację publiczną i Kancelaria Prezydenta powinna podjąć decyzję o ich ujawnieniu bądź o odmowie ujawnienia. Jednakże dopiero wtedy ewentualne odmówienie dostępu do informacji publicznej mogłoby podlegać zaskarżeniu.
Wstyd eksperta
Wyrok WSA wcale nie przekonał Kancelarii Prezydenta do podzielenia się treścią ekspertyz. - Generalnie to, co jest ujawniane, służy na pewno poczuciu obywateli, że mają większy wgląd w kulisy sprawowania władzy, ale niewątpliwie jest kategoria np. prawników, którzy nie bardzo chcą, aby ich w pełni otwarte poglądy były publikowane - komentował decyzję WSA prezydent Komorowski.
To nie pierwszy przypadek, gdy prezydenccy eksperci zdają się wstydzić tego, pod czym się podpisali. Na początku maja opisywaliśmy sprawę Krajowej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej, która chciała poznać prezydenckie ekspertyzy w sprawie wycofania przez prezydenta Komorowskiego z Trybunału Konstytucyjnego znacznej części zaskarżonej ustawy o SKOK. Ustawa została skierowana do TK jeszcze przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego, m.in. w wyniku uwag KK SKOK przekonującej, że ustawa, która powstała z inicjatywy posłów Platformy Obywatelskiej, zmierza przede wszystkim do zaszkodzenia funkcjonowaniu kas. Na początku marca br. ogłoszono, iż Bronisław Komorowski zdecydował o zwróceniu się do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie wycofania z TK znacznej części zastrzeżeń do ustawy o Spółdzielczych Kasach Oszczędnościowo-Kredytowych. W komunikacie prasowym powołano się wtedy na liczne opinie, których w tej sprawie miał zasięgnąć prezydent. Skoro do opinii publicznej skierowany został komunikat, że w wyniku różnych opinii Komorowski zdecydował się uniemożliwić Trybunałowi zbadanie, czy nowelizacja ustawy jest zgodna z polskim prawem, to nie może budzić zdziwienia, iż ekspertyzy Kancelarii Prezydenta w tej sprawie chciała poznać KK SKOK. Na ich udostępnienie jednak się nie doczekała. Za to otrzymała pismo podpisane przez dyrektora Biura Prawa i Ustroju w Kancelarii Prezydenta RP Andrzeja Dorsza o treści tyleż zaskakującej, co zabawnej: "(...) Odwołanie się do opinii, o których mowa w powołanym komunikacie prasowym, objęło zbiorczo wszystkie docierające do Kancelarii oceny i stanowiska, w tym te, które zostały wyrażone w ramach przeprowadzanych rozmów i konsultacji. Przebieg spotkań, a zarazem wyrażane na nich opinie, nie był utrwalany. Kancelaria nie dysponuje zatem substratem materialnym - nośnikiem wyrażającym przedstawione podczas konsultacji stanowiska, który mógłby być udostępniony (...)". Jednak nie tylko treść ekspertyz jest przez Kancelarię Prezydenta utajniana, lecz również to, komu i ile za te ekspertyzy, o ile one rzeczywiście istnieją, płaci Bronisław Komorowski. Ze strony fundacji FOR sformułowano wniosek o ujawnienie nazwisk autorów opinii dotyczących OFE oraz wysokości ich honorariów.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2011-08-18
Autor: jc