Komorowski wysłuchał aplauzu dla Lecha Kaczyńskiego
Treść
Dziesięciu uczestników protestu robotników radomskich w czerwcu 1976 roku otrzymało w sobotę Krzyże Wolności i Solidarności. To pierwsze takie odznaczenia, jakie wręczył prezydent Bronisław Komorowski od momentu ich ustanowienia w sierpniu ubiegłego roku. Przemówienie Komorowskiego przerwano oklaskami tylko raz, gdy wspomniał, że Krzyż Wolności i Solidarności ustanowiono z inicjatywy prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Uroczystość wręczenia odznaczeń poprzedziła Msza św., która tradycyjnie co roku jest odprawiana przy pomniku ofiar Czerwca ´76 w Radomiu u zbiegu ulic Żeromskiego i 25 Czerwca. - To pierwszy protest, który był skuteczny, protestujący odnieśli zwycięstwo - powiedział na powitanie uczestników uroczystości ks. Stanisław Sikorski, kapelan radomskiej "Solidarności". Zauważył, że choć komuniści spacyfikowali protest, to jednak wycofali się z wprowadzania ogromnych podwyżek cen żywności. - Wam należą się dziś hołd i wyrazy uznania za poświęcenie - mówił do uczestników wydarzeń sprzed 35 lat Zdzisław Maszkiewicz, przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność" Ziemia Radomska.
Prezydent Bronisław Komorowski oprócz Krzyży Wolności i Solidarności wręczył także Ordery Odrodzenia Polski i Krzyże Zasługi. Podczas przemówienia do zgromadzonych Komorowski przypomniał, że Czerwiec ´76 to szczególny moment w naszej historii. - Był to czas nie tylko buntu w obronie godności ludzi na rzecz marzenia o przyzwoitym życiu. Bunt wynikający z rozpaczy, z poczucia beznadziejności. Ale to także czas, kiedy uczyliśmy się skutecznie walczyć z tamtym systemem, uczyliśmy się walczyć, także organizując się - powiedział prezydent. Podkreślił, że "dramatyczny bunt społeczny przekształcił się we wspólną obronę praw ludzkich, praw obywatelskich". - To wtedy byli ludzie, którzy mieli odwagę nie tylko podnieść żagiew buntu, ale i udzielić pomocy, gdy ówczesna władza spacyfikowała polskie dążenie do wolności - mówił Komorowski. I przypomniał, że pomoc dla Radomia nieśli ludzie z różnych miast, różnych środowisk. - Warto popatrzeć w imię tamtych przyjaźni wstecz i pomyśleć, jak wielkie i trudne, odważne, ryzykowne działania uskrzydlały wtedy ludzi. Co się z nami teraz stało? Ale warto pomyśleć tu, w Radomiu, czy nie trzeba uratować czegoś z tego szczególnego nastroju, poczucia wzajemnej bliskości, przyjaźni z ludźmi w potrzebie pomimo normalnych, naturalnych różnic politycznych - apelował prezydent. Przemówienie Bronisława Komorowskiego przerwano oklaskami tylko raz, gdy wspomniał o tym, że Krzyż Wolności i Solidarności, który pierwszy raz wręczał właśnie podczas radomskich uroczystości, został ustanowiony w sierpniu ubiegłego roku, a jego inicjatorem był prezydent Lech Kaczyński.
Uroczystej Mszy św. przewodniczył ks. bp Henryk Tomasik, ordynariusz radomski. W homilii przypomniał słowa bł. Jana Pawła II, który w trakcie wizyty w Radomiu 4 czerwca 1991 r. powiedział: "Można powiedzieć, że rok 1976 stał się wstępem do dalszych wydarzeń lat osiemdziesiątych".
Ksiądz biskup Tomasik wspominał uczestników tamtych wydarzeń, w tym ks. Romana Kotlarza, który za obronę represjonowanych robotników był kilka razy pobity przez "nieznanych sprawców", co przyczyniło się do jego śmierci w sierpniu 1976 roku. - To jest jakiś szczególny znak i lekcja wielkiej troski o ludzi skrzywdzonych, potrzebujących pomocy. (...) Człowiek dzisiaj pragnie nie tylko pieniędzy, chleba, mieszkania, lodówki, telewizora, samochodu. Człowiek pragnie prawdy, sprawiedliwości, szacunku i wolności - podkreślił ksiądz biskup. I wspomniał, jak 11 lipca 1976 r. ks. Kotlarz modlił się do Maryi w intencji tych, którzy byli bici i katowani, aby była dla nich Matką Pocieszenia i Panią Zwycięstwa. To kazanie także nagrała SB, przekazano je, jak i inne, zwierzchnikom z adnotacją: "ten ksiądz powinien zamilknąć".
- Bolesne jest to, że to Polak podnosił rękę na drugiego Polaka. To bolesne wydarzenia i historia, która wzywa nas do tego, aby szukać dróg, które nigdy nie pozwolą na to, aby Polak podnosił rękę na Polaka. To była ofiara cierpienia, abyśmy mogli być wolni. Trwamy w modlitwie za Ojczyznę, aby była Ojczyzną prawdziwą, wspólnotą ludzi, którzy służą dobru wspólnemu i szanują siebie nawzajem - stwierdził ks. bp Tomasik. Ordynariusz podkreślił, że "Bóg chce nas zapytać, jaką chcemy mieć Polskę". I skrytykował postawy ludzi w wielu krajach świata, którzy chcą znieść Boże prawo i to przegłosowują. Chodzi o Boże prawo dotyczące człowieka, rodziny, dziecka przed narodzeniem, małżeństwa. To skutek ogromnych przemian kulturowych, które docierają także do Polski.
Kilka godzin przed oficjalnymi obchodami kwiaty przy pomniku ofiar Czerwca ´76 złożył prezes PiS Jarosław Kaczyński. - Mamy prawo, żeby obchodzić te uroczystości sami, a nie w towarzystwie ludzi, którzy w sposób zupełnie niesłychany nas atakują i obrażają - tak Kaczyński tłumaczył swoją absencję podczas wieczornych uroczystości z udziałem prezydenta Komorowskiego.
- Trzydzieści pięć lat temu komunistyczne władze postanowiły dokonać wielkiego oszustwa i wmówić Polakom, że jest świetnie, że Polska świetnie się rozwija. I rzeczywiście stopa życiowa w tych czasach wzrastała, ale okazało się, że to wszystko było na glinianych nogach, za pożyczone pieniądze. I jedną decyzją, jednego dnia, postanowiono to wszystko Polakom odebrać. Ta wielka podwyżka była aktem wielkiego zaboru mienia. Polacy powiedzieli "nie". Przede wszystkim tutaj, w Radomiu. Władza się cofnęła, ale postanowiła się zemścić - mówił do zgromadzonych Jarosław Kaczyński. I przypomniał, że Czerwiec ´76 był początkiem zorganizowanej opozycji. To wtedy powstał Komitet Obrony Robotników, a jego twórcą był Antoni Macierewicz. - Bo nie wierzcie, państwo, że to kto inny stworzył KOR. Komitet Obrony Robotników stworzył Antoni Macierewicz i Piotr Naimski. To oni podjęli wtedy, wydawało się, szaleńczą decyzję, ale zmieniła ona bardzo wiele. Powstała opozycja, którą prześladowano, ale nie zdołano jej zlikwidować - stwierdził prezes PiS. Zaznaczył, że do tej pory nie zostali skazani ludzie odpowiedzialni za represje, które spadły na robotników, ale kara spotka ich wtedy, gdy "skończy się postkomunizm, a zacznie się to, co niektórych tak bardzo przeraża, czyli IV Rzeczpospolita".
25 czerwca 1976 r. robotnicy z prawie 100 zakładów z 24 województw (około 60 tys. ludzi) rozpoczęli strajki przeciwko wprowadzanym przez komunistyczne władze drastycznym podwyżkom cen żywności. Największe manifestacje odbyły się w Radomiu, a także w Ursusie i Płocku. W Radomiu doszło także do największego stracia robotników z milicją i ZOMO, podpalony został gmach komitetu wojewódzkiego PZPR. Władze brutalnie stłumiły bunt, kilkaset osób aresztowano, prawie tysiąc wyrzucono z pracy. Zatrzymani byli katowani, zmuszano ich do przyznawania się do pospolitych przestępstw (kradzież, włamanie, chuligaństwo), i pod tymi sfingowanymi zarzutami stawiano ich przed sądami i kolegiami ds. wykroczeń.
Krzysztof Losz, Radom
Nasz Dziennik 2011-06-27
Autor: jc