Komornik ponad prawem?
Treść
Czy można dokonać zajęcia ruchomości firmy, która nie jest dłużnikiem, przetrzymywać niezbędne do prowadzenia działalności gospodarczej maszyny i urządzenia, lekceważyć orzeczenia nadzorującego sprawę sądu i wnioski rzecznika praw obywatelskich, a w efekcie doprowadzić dobrze prosperującą firmę na skraj bankructwa i pozostać bezkarnym? Można, o ile jest się słynnym wrocławskim komornikiem Robertem Kapicą i ma się "plecy" w Krajowej Radzie Komorniczej. Za tydzień wrocławski sąd zadecyduje, czy skrzywdzeni przez Kapicę przedsiębiorcy dostaną odszkodowanie za błędne działania wrocławskiego komornika, czy też urzędnik znów okaże się być ponad zwykłym człowiekiem. Jak ustalił "Nasz Dziennik", kontrowersji związanych z działaniami Kapicy nie brakuje i w innych sprawach. "(...) Uniemożliwienie prowadzenia działalności gospodarczej przez czynności komornika poprzez zajęcie, a następnie niewydanie narzędzi pracy osobie niebędącej dłużnikiem, jest wystarczającą podstawą do stwierdzenia, iż prawo Pana Piotra Unysko do rzetelnego działania organów publicznych i ich funkcjonariuszy jest naruszone" - tak 23 sierpnia 2006 r. oceniał działania wrocławskiego komornika Roberta Kapicy pełnomocnik terenowy rzecznika praw obywatelskich dr Maciej Lis w jednej z licznych interwencji związanych z tą sprawą. 20 grudnia br. o tym, czy Kapica naruszył prawo i czy przedsiębiorcy poszkodowanemu przez działania urzędnika, które tak zbulwersowały RPO, należy się odszkodowanie, zadecyduje wrocławski sąd okręgowy. Mimo interwencji i skargi w tej sprawie złożonej wcześniej przez prezesa Sądu Rejonowego Wrocław Śródmieście do komisji dyscyplinarnej Krajowej Rady Komorniczej Kapica pozostawał bezkarny. Zajęcie bez podstaw Koszmar Piotra Unysko, właściciela Zakładu Produkcji Urządzeń Elektronicznych w Radwanicach koło Wrocławia, zaczął się 8 września 2005 roku. Wówczas to na teren przedsiębiorstwa w majestacie prawa wkroczył Grzegorz Obrzud, asesor komorniczy reprezentujący osławionego bezwzględną windykacją wrocławskich szpitali komornika rewiru II Roberta Kapicę. Posługując się nakazem egzekucji wystawionym przez Sąd Okręgowy we Wrocławiu z 19 października 2004 r. - obowiązującym wyłącznie wobec Anny Unysko, żony właściciela firmy - zajął maszyny i urządzenia stanowiące podstawowe wyposażenie przedsiębiorstwa. Komornika nie interesował fakt, że - jak wynikało z przedstawionych mu już wówczas dokumentów - właściciel firmy nie był niczyim dłużnikiem, nie obejmował go nakaz egzekucji, zaś zajęte przez komornika ruchomości nie należały do pani Anny. Jeszcze przed ślubem przyszli małżonkowie podpisali notarialnie 21 maja 1999 r. majątkową umowę przedmałżeńską, na podstawie której została wyłączona małżeńska wspólność majątkowa. To jednak nie zainteresowało przedstawiciela Kapicy. Cenne maszyny i urządzenia zostały w dyletancki sposób zdemontowane (część z nich uległa przy tym zniszczeniu) i wywiezione z firmy. Zakład stanął. Jak się później okazało - mimo zdecydowanej reakcji sądu, który nakazał zwrot bezprawnie zajętych ruchomości - firma nie pracowała przez wiele miesięcy. Komornik "domniemywał" "Nasz Dziennik" zwrócił się pisemnie do Kapicy z pytaniami o powód jego działań i zajęcia mienia człowieka, który nie był dłużnikiem. Robert Kapica poinformował nas, iż - "odmawia udzielenia informacji objętych tajemnicą zawodową (...)". Kontrowersyjny wrocławski komornik przekonuje jednak, że jego działania były zgodne z prawem, powołuje się przy tym na specyficzny przepis art. 845 § 2 k.p.c. "Powyższy przepis wprowadza więc domniemanie, w myśl którego wszystkie ruchomości znajdujące się w miejscu zamieszkania dłużnika, z racji istniejącego 'władztwa', stanowią jego własność" - napisał Robert Kapica w przesłanym nam piśmie. Całkowicie jednak przemilczał fakt, że na jego "domniemywanie" w sprawie nie powinno być miejsca, bowiem ani firma, w której dokonał zajęcia, nie należała do dłużniczki, ani też nieruchomość, w której mieściło się przedsiębiorstwo, nie było własnością osoby objętej nakazem egzekucji. Sąd nakazuje, Kapica lekceważy Najmniejszych wątpliwości co do bezpodstawnych działań wrocławskiego komornika nie miał Sąd Rejonowy w Oławie, który po skardze przedsiębiorcy 13 grudnia 2005 r. wydał postanowienie, w którym nakazał niezwłocznie zwrócić Piotrowi Unysko maszyny i urządzenia. Jak ustaliliśmy, postanowienie sądu dotarło do Kapicy 29 grudnia 2005 roku. Ten jednak maszyn nie oddał. Zignorował również kolejne pismo, jakie wysłał do niego przedsiębiorca 6 stycznia 2006 roku. Przez kilkanaście kolejnych tygodni Piotr Unysko bezskutecznie walczył o zwrot ruchomości niezbędnych do funkcjonowania firmy. W tym czasie produkcja stała. Kapica jednak zajętych urządzeń nie wydawał, podważając m.in. kompetencje biegłego, który miał sprawdzić ich stan. "(...) Komornik prowadzący działania egzekucyjne nie stosuje się do wskazówek nadzorującego postępowanie sądu i Jego poleceń (...). Nieefektywne działania, które mają świadczyć o woli zwrotu przez komornika zajętych ruchomości należących do osoby trzeciej są podejmowane tak by nie mogły być skuteczne" (sic!) - alarmował w piśmie do wiceprezesa Sądu Rejonowego Wrocław Śródmieście dr Maciej Lis, pełnomocnik RPO. Prosił również sąd o nadzór nad sprawą, bowiem - jak pisał 23 sierpnia 2006 r. - znajdujące się w aktach dokumenty świadczą o osobistym i emocjonalnym zaangażowaniu komornika w całą sprawę. Sąd podjął interwencję, nakazując Kapicy niezwłoczne wydanie ruchomości. To jednak nastąpiło dopiero 5 września 2006 roku. A to oznacza, że niemal rok Zakład Produkcji Urządzeń Elektronicznych w wyniku działań Kapicy nie funkcjonował. Kruk krukowi... Działania Roberta Kapicy w opisywanej przez nas sprawie zaniepokoiły wrocławskich sędziów na tyle, że prezes Sądu Rejonowego Wrocław Śródmieście skierował wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego przez Krajową Radę Komorniczą w Warszawie. Jednak choć rzecznik praw obywatelskich dopatrzył się licznych uchybień w działaniach wrocławskiego komornika, Kapica pozostał bezkarny. Jego "koledzy po fachu" w fakcie, że bezprawnie przetrzymując niezbędne dla funkcjonowania firmy urządzenia doprowadził ją na skraj upadłości, nie dopatrzyli się niczego niewłaściwego. - Komisja Dyscyplinarna przy Krajowej Radzie Komorniczej w Warszawie orzeczeniem z dnia 20 kwietnia 2007 r. uniewinniła ww. komornika od popełnienia zarzucanego mu czynu, tj. podjęcia z rażącą zwłoką czynności egzekucyjnych w przedmiocie wykonania postanowienia Sądu Rejonowego w Oławie z dnia 13.12.2005 r. - poinformował nas Tomasz Kinastowski, rzecznik prasowy Izby Komorniczej we Wrocławiu. Wszczęcia postępowania w tej sprawie odmówiła również Prokuratura Rejonowa w Oławie. Wszystko więc wskazuje na to, że wyrok, jaki 20 grudnia ma w tej sprawie wydać Sąd Okręgowy we Wrocławiu, w którym orzeknie bądź nie o odszkodowaniu dla właściciela firmy zagrożonej wskutek działań wrocławskiego komornika upadłością, będzie swoistym papierkiem lakmusowym pokazującym, czy polski wymiar sprawiedliwości chroni przedsiębiorcę, zwykłego obywatela, przed niekompetencją i nadużywaniem władzy przez urzędników państwowych. Nie pierwszy raz O Robercie Kapicy jest we Wrocławiu głośno. Zasłynął przed kilkoma laty z bezwzględnych windykacji zadłużonych wrocławskich szpitali. Prasa pisała wiele o jego stylu życia - luksusowych samochodach, zagranicznych wycieczkach. Ale przede wszystkim o budzących wiele wątpliwości egzekucjach komorniczych. Jak dowiedział się "Nasz Dziennik", w styczniu tego roku sąd w Jeleniej Górze prawomocnym już wyrokiem uznał, iż w innej sprawie dotykającej przedsiębiorców: Marcina B. i Mirosława G., Kapica bezprawnie zawyżył koszty egzekucji, żądając z tego tytułu 59 tys. złotych. 22 stycznia sąd nakazał zwrócić biznesmenom 52 tys. zł z tej kwoty. - W sprawie egzekucyjnej przeciwko dłużnikom M. Górzyńskiemu i M. Bustowskiemu ustalono, iż stosownie do przepisu art. 49 ust. 2 ustawy o komornikach sądowych i egzekucji sąd zmniejszył opłatę egzekucyjną ustaloną przez komornika postanowieniem o kosztach egzekucyjnych w wyniku skargi dłużników. Powyższa procedura jest standardowa, a działaniu komornika nie można w żaden sposób zarzucić nieprawidłowości - przekonuje Tomasz Kinastowski z Izby Komorniczej we Wrocławiu. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2007-12-13
Autor: wa