Komisja Europejska bierze stronę silniejszego
Treść
Komisja Europejska nie podejmie interwencji w sprawie praktyk biznesowych banku UniCredito Italiano wobec jego zagranicznych spółek-córek, w tym polskiego Pekao SA, polegających na wykorzystaniu dominującej pozycji w spółce i jej drenażu finansowym. Także polski nadzór finansowy milczy w tej sprawie.
- Działania UniCredito nie wydają się mieć znaczenia wspólnotowego - uznała Komisja Europejska. O interwencję zwrócił się do KE europoseł Ryszard Czarnecki (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy), który w swoim piśmie do KE wskazywał, iż w grupie UniCredit doszło do naruszenia unijnych zasad konkurencji i transferów kapitałowych. - Chodzi o zmowę i wykorzystanie dominującej pozycji przez UniCredit, który w porozumieniu z włoskim deweloperem Pirelli narzucił swojej polskiej spółce zależnej Pekao SA tzw. Porozumienie Chopin - przypomina Czarnecki. - Na jego podstawie nakłonił bank do podpisania z firmą Pirelli niekorzystnej umowy, na mocy której Pekao SA przekazał włoskiemu deweloperowi na 25 lat prawo pierwokupu i wyłączności do złych kredytów, nieruchomości i hipotek swoich klientów - wyjaśnia Czarnecki. Drugi z podniesionych zarzutów dotyczy transferów finansowych dokonywanych przez Włochów na szkodę Pekao SA.
- UniCredit i Pirelli były w tym czasie powiązane kapitałowo poprzez wspólną spółkę Olimpia. Otóż równolegle do wspomnianych porozumień z Pekao SA w Olimpii doszło do asymetrycznej transakcji, a mianowicie wykupu od grupy UniCredit przez dewelopera Pirelli bezwartościowych opcji na akcje Telecom Italia - dodaje Czarnecki. Europoseł wezwał Komisję Europejską do interwencji w obronie drenowanych przez włoski bank spółek zależnych w innych, nie tylko w Polsce, krajach Unii Europejskiej.
Ale unijni biurokraci nie widzą w tym problemu. - To kwestia doraźnego porozumienia biznesowego pomiędzy przedsiębiorstwami. Prawo konkurencji, zwłaszcza przepisy dotyczące nadużywania pozycji dominującej, nie mają zastosowania do stosunków między spółką zależną a spółką-matką - stwierdza Komisja Europejska.
- W tej sytuacji zmuszony jestem poruszyć sprawę na forum Parlamentu Europejskiego. Rozważam na początek formę oświadczenia podpisanego przez grupę posłów - zapowiada Czarnecki. Europoseł nie wyklucza też, że zwróci się do Rady UE. - Komisja Europejska stosuje podwójne standardy. Gdyby zarzuty odnosiły się do małego banku na Cyprze czy Łotwie, a nie wielkiego banku włoskiego, Komisja nie wahałaby się interweniować - komentuje stanowisko KE Ryszard Czarnecki.
Decyzja Komisji oznacza, że banki w Polsce, które w przytłaczającej większości są w rękach zagranicznych instytucji finansowych, nie stosują wobec swoich właścicieli parasola ochronnego w postaci przepisów unijnych dotyczących nieuczciwej konkurencji. Jedyną ich obroną przed drenażem finansowym pozostaje krajowy nadzór finansowy, czyli Komisja Nadzoru Finansowego. Czarnecki wraz z przedstawicielami Stowarzyszenia Przejrzysty Rynek zwrócił się do KNF o zajęcie stanowiska w sprawie praktyk UniCredito w Polsce. Pismo dotychczas pozostaje bez odpowiedzi. - Jesteśmy w trakcie przygotowywania odpowiedzi. Pismo musi przejść przez biuro prawne. Sądzę, że odpowiedź powinna być gotowa za dwa, trzy tygodnie - wyjaśnia Marta Chmielewska-Racławska z biura prasowego KNF. - Wkrótce zwrócę się także do włoskiego nadzoru bankowego w tej sprawie. Jestem w trakcie przygotowywania pisma - mówi Czarnecki.
Małgorzata Goss
Nasz Dziennik 2010-03-16
Autor: jc