Komisja będzie testem na wiarygodność polityków
Treść
Z Władysławem Stasiakiem, szefem Kancelarii Prezydenta RP, rozmawia Anna Ambroziak
PO obstaje przy stanowisku, że komisja śledcza do sprawy afery hazardowej jest niepotrzebna, PSL gotowe jest poprzeć jej utworzenie, ale tylko w ostateczności, gdy zawiodą prokuratorzy... Powołanie komisji już teraz nie byłoby jednak na wyrost, zwłaszcza po ostatnich wypowiedziach szefa resortu sprawiedliwości Andrzeja Czumy, który przesądzał o niewinności Zbigniewa Chlebowskiego i Mirosława Drzewieckiego?
- W sobotę jeden z wybitnych polskich publicystów napisał, że powołanie komisji śledczej będzie testem na wiarygodność polskiej demokracji. Jestem przekonany, że miał rację. Jeśli nie powoływać komisji w takim przypadku, to pojawia się pytanie: w jakim? Komisje śledcze powołuje się raczej w celu porównania władzy aktualnie rządzącej z poprzednimi. Pozostaje pytanie, dlaczego podobne jak dziś wątpliwości nie występowały, gdy powoływano trzy istniejące dziś w Sejmie komisje. W tym jedną do zbadania wszystkiego.
Pańskim zdaniem, w przypadku niewyjaśnienia tej sprawy grozi nam kryzys polityczny?
- Tak jak nie należy ferować żadnych wyroków zawczasu, tak nie wolno pozostawiać takich spraw bez wyjaśnienia. Bo czego Polacy mogą oczekiwać od życia publicznego, jeśli sprawy tego rodzaju będą zamiatane pod dywan? Czyli że w urzędzie miasta, gminy też można "załatwiać" sprawy bez "zbędnych" wyjaśnień? Bardzo niebezpieczna perspektywa. Dla całego polskiego życia publicznego.
Politycy PO usprawiedliwiają dość nerwowe opuszczenie piątkowego spotkania u prezydenta przez premiera Tuska. Padają nawet zarzuty o niemerytoryczne prowadzenie spotkania. Pan w nim uczestniczył. Czy rzeczywiście tak było?
- Źle się stało, że pan premier uległ emocjom. Emocje sprawiają na przykład, że słyszy się coś, czego nikt inny nie usłyszał.
Spotkanie w Belwederze było okazją, aby poważnie porozmawiać - w gronie osób z różnych środowisk politycznych - o oczyszczaniu życia publicznego z patologii. Nie można unikać takich rozmów albo denerwować się, że są organizowane.
Co do upolityczniania. Czy to miałoby znaczyć, że należy milczeć, nic nie robić? Jakoś zbyt często okazuje się, że akurat jest "zły moment" dla zmierzenia się z trudnym problemem. Każdy odpowiedzialny polityk w Polsce musi się angażować wtedy, gdy patologie zagrażają życiu publicznemu w kraju. I tyle.
Szef CBA Mariusz Kamiński zdecydował o zniesieniu klauzuli tajności dokumentów przesłanych do prezydenta, premiera, Sejmu i Senatu, zawierających informacje o ewentualnych nieprawidłowościach w toku przygotowywania projektu ustawy o grach i zakładach wzajemnych. O dziwo, PO zdaje się teraz ten pomysł popierać. A przecież nie tak dawno Platforma atakowała posłów PiS, gdy ci chcieli taką procedurę przeprowadzić...
- Prezydent mówił, że ma trzy zasadnicze postulaty w tej sprawie, nie wydając zawczasu żadnych wyroków: energiczne śledztwo, takie bez ferowania ocen z góry, komisja śledcza i pełna jawność. Jeśli te warunki zostaną spełnione, to znaczy, że są podstawy, by uczciwie zmierzyć się z tą sprawą. Jeśli nie, będziemy mieli w Polsce duży problem.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-10-05
Autor: wa