Przejdź do treści
Przejdź do stopki

KNF nie w swojej roli

Treść

Komisja Nadzoru Finansowego zamiast pouczać agencje ratingowe, jak mają oceniać wiarygodność kredytową banków, powinna dokładniej wypełniać własne zadania. Chodzi przede wszystkim o pilnowanie banków, by nie transferowały kapitału z Polski do swoich zagranicznych centrali

Obniżka przez agencję Fitch ratingu banku BZ WBK z poziomu A- do BBB z perspektywą stabilną, wzbudziła niepokój o kondycję polskiego sektora bankowego w obliczu załamania grożącego bankom hiszpańskim. Bank BZ WBK został w ubiegłym roku przejęty z rąk irlandzkiego banku AIB przez hiszpański Santander. Nowy właściciel zapowiedział połączenie BZ WBK z Kredyt Bankiem, także przejętym niedawno przez hiszpańską grupę od belgijskiego KBC. Okazuje się, że zarówno przejęcie przez Santander, jak i planowana fuzja banków - mocno BZ WBK zaszkodziły. Do obniżenia ratingu BZ WBK doszło, jak podał Fitch, z powodu obniżki ratingu podmiotu dominującego, tj. Banku Santander, do poziomu BBB z perspektywą negatywną, co automatycznie zmniejsza możliwości wsparcia ze strony Santandera dla jego polskiej spółki-córki. Drugą przyczyną obniżenia wiarygodności kredytowej BZ WBK jest, zdaniem Fitch, pogorszenie profilu kredytowego w związku z planowaną fuzją z Kredyt Bankiem. - Oba banki były mocno zaangażowane w ryzykowne kredyty walutowe hipoteczne oraz kredyty budowlano-deweloperskie, prawdopodobnie nie tylko na polskim rynku - twierdzi Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK. Zwraca też uwagę na pogarszającą się sytuację w hiszpańskim sektorze bankowym. Kwota 100 mld euro pomocy z funduszy ratunkowych UE i MFW dla hiszpańskich banków jest, zdaniem ekonomisty, niewystarczajaca, żeby uratować hiszpański sektor bankowy. - Banki hiszpańskie mają w portfelach obligacje hiszpańskie, których wartość spada wraz z utratą wiarygodności finansowej Hiszpanii. W poniedziałek obligacje hiszpańskie osiągnęły rekordową rentowność 7,14 proc. - zwraca uwagę Szewczak.
Komisja Nadzoru Finansowego w odpowiedzi na decyzję Fitch wydała oświadczenie, w którym uznała uzasadnienie agencji za "niezrozumiałe" ze względu na wysokie zyski i mocne podstawy kapitałowe BZ WBK oraz jego niezaangażowanie na ryzykownych rynkach euro. KNF skrytykowała także fakt zdyskontowania przez Fitch w ocenie ratingowej "zdarzenia przyszłego i niepewnego", jakim jest planowana fuzja banków. Na koniec wezwała agencję do zachowania należytej staranności i profesjonalizmu.
- Do zadań KNF nie należy ocena niezależnych agencji ratingowych - wskazuje dr Cezary Mech, były wiceminister finansów. - Komisja powinna się orientować, że agencje nie tylko mogą, ale mają obowiązek uwzględniać - w ramach tzw. forward looking - zdarzenia przyszłe dotyczące zaangażowania instytucji finansowej, ponieważ mają one wpływ na bieżącą ocenę ryzyka wierzycieli danej instytucji - podkreśla finansista. KNF nie powinna, jego zdaniem, chować głowy w piasek i udawać, że pogorszenie sytuacji banku-matki jest bez znaczenia dla jej spółek zależnych w Polsce, gdy jest wprost przeciwnie. - Przecież jest oczywiste, że kłopoty centrali przekładają się na trudności z pozyskaniem finansowania przez spółki-córki oraz na możliwość wystąpienia nacisków na transfery do centrum - twierdzi dr Mech. Zadanie KNF w tej sytuacji powinno polegać na pilnowaniu, aby banki w Polsce nie podejmowały decyzji lokacyjnych korzystnych dla zagranicznych centrali kosztem zwiększenia ryzyka na rynku krajowym, co dotyczy zarówno dywidend, jak i możliwych transferów finansowych. Zakaz tego typu działań przez nadzór niemiecki względem UniCredito powinien być przykładem i ostrzeżeniem zarazem. KNF powinna także badać, czy zagraniczne instytucje nie zmniejszają swojej ekspozycji w Polsce poprzez wycofywanie kredytów i depozytów z banków-córek w Polsce, połączone z jednoczesną sprzedażą najbardziej płynnych aktywów. - KNF ma do tego instrumenty, jak i ludzi - podkreśla finansista.
Według Jerzego Bielewicza, finansisty, obecnie największym zagrożeniem jest tzw. sekurytyzacja polskich aktywów bankowych za granicą. - Polega ona na tym, że zarząd banku-córki podpisuje z zarządem swojej zagranicznej centrali umowę, na podstawie której oddaje centrali jako zastaw prawa majątkowe do własnych aktywów (np. do kredytów hipotecznych). Te aktywa mogą następnie posłużyć jako zastaw przy zaciąganiu przez spółkę-matkę kolejnych długów na rynkach finansowych (np. poprzez emisje obligacji) lub w transakcjach prywatnych (poza rynkiem publicznym) - wyjaśnia Bielewicz. - Tego rodzaju transakcje sekurytyzacyjne są praktycznie niemożliwe do wykrycia, zwłaszcza kiedy spółka-matka wskaże trzecią stronę do ich przeprowadzenia. Wykrywane są dopiero w razie bankructwa banku, gdy wierzyciele ustawiają się w kolejce po odzyskanie wierzytelności - dodaje finansista.

Nasz Dziennik Wtorek, 19 czerwca 2012, Nr 141 (4376)

Autor: au