Kluzik-Rostkowska kończy z bojkotem TVN
Treść
Posłanka Prawa i Sprawiedliwości Joanna Kluzik-Rostkowska bez skrępowania udzielała wczoraj w Sejmie wypowiedzi specjalnie dla reportera TVN 24. I to mimo że ciągle oficjalnie PiS nie zakończyło bojkotu stacji Waltera i Wejcherta. Zaufana Jarosława Kaczyńskiego, minister pracy i polityki społecznej w rządzie kierowanym przez prezesa PiS zapowiedziała, że jednak Prawo i Sprawiedliwość jest tego bliskie. Zapowiedzi posłanki studzi Joachim Brudziński, szef zarządu głównego PiS. - PiS jeszcze nie skończyło bojkotu, ale jesteśmy tego bliscy - odpowiedziała Kluzik-Rostkowska, pytana przez nas o bojkot tuż po zakończeniu przez nią rozmowy z reporterem TVN 24. Posłanka PiS tłumaczy, że sama niecierpliwie czeka, aż jej partia wreszcie o tym zadecyduje. - Całe życie byłam dziennikarzem. Tu już nie chodzi o dziennikarzy TVN, ale o ludzi, którzy TVN oglądają. Na pewno czekam, aż ten bojkot wreszcie oficjalnie się zakończy - tłumaczy posłanka. Jak wyjaśniała, w przypadku tej konkretnej rozmowy chodziło o dosyć istotną rzecz, która na pewno zainteresuje widzów, a na rozmowę z nią "mieli przyjść również dziennikarze innych mediów, ale się nie pojawili". - Donald Tusk otworzył stronę internetową dla Polaków w Wielkiej Brytanii, którą ja już otworzyłam, jak byłam ministrem - tłumaczyła Kluzik-Rostkowska. Zapowiedzi posłanki nie potwierdza przewodniczący zarządu głównego PiS Joachim Brudziński. - Nic mi nie wiadomo o zakończeniu bojkotu. Nie widzę zmiany w podejściu TVN do nas. Przy całym szacunku dla pani poseł Kluzik-Rostkowskiej, to jednak nie ona podejmuje w tej sprawie decyzję, ale kierownictwo partii - powiedział Brudziński. Stwierdził, że wszystkich parlamentarzystów PiS, bez wyjątku, obowiązuje uchwała o bojkocie tej stacji i muszą się liczyć z konsekwencjami jej złamania. Według Brudzińskiego, ten bojkot to nie jest problem PiS, lecz TVN. - To problem stacji telewizyjnej reklamującej się hasłem "Cała prawda, całą dobę". Tego bojkotu nie ogłosiliśmy, gdyż mamy jakąś fobię anty-TVN-owską, tylko dlatego, że uznaliśmy, że była olbrzymia dysproporcja między traktowaniem nas i naszych przeciwników politycznych - zaznaczył poseł PiS. - Nie widzimy najmniejszego powodu, aby być takim chłopcem do bicia w programach TVN i uwiarygodniać tezę rysowaną przez kierownictwo stacji . Nie odczuwamy tutaj jakiejś wyjątkowej agresji ze strony dziennikarzy TVN, lecz uważamy, że kierownictwo tej stacji traktuje instrumentalnie nie tylko nas, polityków, ale i dziennikarzy, wymagając od nich takiej postawy, która z rzetelnością dziennikarską niewiele ma wspólnego - powiedział poseł Joachim Brudziński. Jeszcze pod koniec września prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiadał, że "bojkot TVN i TVN 24 nie osiągnął swoich celów i dlatego właśnie będzie kontynuowany". - Nie mam żadnych gwarancji, że gdybyśmy wrócili do TVN, to będzie inna sytuacja niż "czterech na jednego". Filmiki, prowokacje, ściganie się przez tych czterech pozostałych w inwektywach, pomówieniach. Nie ma sensu uczestniczyć w czymś takim - mówił wtedy prezes PiS, zapowiadając, że bojkot będzie trwać "do skutku". Na razie jednak nie wiadomo, jaki skutek został osiągnięty, skoro zakończenie bojkotu jest podobno bliskie. Może zwyczajnie Prawo i Sprawiedliwość, nie wiedząc, jak wybrnąć z sytuacji, chce niepostrzeżenie ogłosić kapitulację i jak gdyby nigdy nic pozwolić swoim politykom na stopniowe, coraz częstsze pojawianie się na wizji TVN? Rozmawiając z reporterem TVN 24, Joanna Kluzik-Rostkowska nie sprawiała wrażenia wystraszonej, że szef klubu PiS Przemysław Gosiewski zwróci się do prezesa Kaczyńskiego o zawieszenie jej w prawach członka partii. Za podobny występek od września zawieszony pozostaje poseł Zbigniew Girzyński. Jarosław Kaczyński podjął decyzję o zawieszeniu Girzyńskiego na wniosek szefa klubu PiS, po tym jak poseł złamał obowiązujący bojkot, pojawiając się w studiu TVN 24. Girzyński miał na pewno powód "nie mniej ważny" niż zaufana prezesa PiS. Wziął bowiem w obronę atakowanych przez Platformę Obywatelską historyków Instytutu Pamięci Narodowej. Z powodu zawieszenia Girzyński nie mógł uczestniczyć w ostatniej Radzie Politycznej PiS. Prawo i Sprawiedliwość rozpoczęło bojkot TVN w połowie lipca. Stacji Waltera zarzucano brak obiektywizmu. Ogłoszenie bojkotu poważnie skomplikowało pracę dziennikarzom TVN 24, którzy niekiedy musieli stawać wręcz na głowie, aby zdobyć wypowiedź polityka PiS. Posłowie Prawa i Sprawiedliwości przestali się bowiem pojawiać w studiu TVN, nie udzielali również reporterom tej stacji wypowiedzi "sam na sam". Ich komentarz można było zdobyć jedynie, gdy odpowiadali na pytania innych mediów bądź na konferencjach prasowych. Początkowo politycy tej partii grzecznie stosowali się do postanowienia kierownictwa PiS o bojkocie. Z czasem jednak brak obecności w stacji zaczął bardzo doskwierać szczególnie tym politykom Prawa i Sprawiedliwości, którzy lubili brylować na antenie TVN 24. Dlatego zaczęto stosować szereg, często zabawnych, wybiegów, które politykom PiS pozwalały "z czystym sumieniem" udzielić wypowiedzi TVN. A to kamerę TVN ustawiano tak, by powstało wrażenie, że poseł PiS mówi w innym kierunku (np. do kamery innej stacji telewizyjnej) bądź też reporterzy innych stacji radiowych czy telewizyjnych proszeni byli o podetknięcie politykowi PiS swojego mikrofonu pod usta, tak by nie zdradzić, że wypowiada się on specjalnie dla stacji Waltera. Teraz niektórzy już się nawet nie kryją, że rozmawiają z TVN. Artur Kowalski "Nasz Dziennik" 2008-11-26
Autor: wa