Klich wiedział, że Tu-154M nie powinien startować
Treść
Czy szef MON Bogdan Klich zrezygnował z lotu tupolewem do Katynia, bo wiedział, że sprawność tej maszyny budzi poważne zastrzeżenia? Trzy miesiące wcześniej złożył podpis pod resortowym dokumentem, z którego jednoznacznie wynika, że 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego ze względu na brak samolotów nie jest w stanie zapewnić bezpiecznych przewozów najwyższym osobom w państwie. Pełnomocnik kilku rodzin ofiar katastrofy pod Smoleńskiem mecenas Rafał Rogalski złożył do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie wniosek o przesłuchanie ministra Klicha w tej sprawie.
W złożonym w Wojskowej Prokuraturze Okręgowej w Warszawie wniosku o przesłuchanie Bogdana Klicha, ministra obrony narodowej, mecenas Rafał Rogalski, działający w imieniu Jarosława Kaczyńskiego, powołał się na decyzję szefa MON nr 40 z 3 lutego br. w sprawie zwiększenia możliwości transportu lotniczego najważniejszych osób w państwie w okresie przejściowym. W ocenie Rogalskiego, z decyzji tej wynika, że 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego już wówczas mógł nie mieć możliwości zapewnienia bezpiecznych przewozów VIP-om. - W tej decyzji wskazano wyraźnie, że flota 36. specpułku utraciła możliwości zapewnienia najważniejszym konstytucyjnym organom państwa bezpiecznych lotów - zaznaczył Rogalski. W decyzji podniesiona została kwestia pilnej potrzeby zawarcia umowy na udostępnienie samolotów Embraer do przewozów przedstawicieli najwyższych władz państwowych. W ocenie pełnomocnika, jeśli szef MON dysponował taką wiedzą, to zasadne jest pytanie, dlaczego nie doszło do zawieszenia działalności specpułku, lub też przekazania jego zadań innym podmiotom.
Rogalski zauważył ponadto, że w sytuacji gdy strona rosyjska dotąd nie przekazała polskim śledczym dokumentacji remontowej Tu-154M, protokołu oględzin wraku, a książka pokładowa maszyny uległa zniszczeniu w katastrofie, minister Klich jest osobą, która może pomóc w ustaleniu faktycznego stanu technicznego rozbitego samolotu. - Plan prac samolotu, czyli książka pokładowa, uległ zniszczeniu w katastrofie. Dlatego ustalenie stanu faktycznego może nastąpić tylko w drodze przesłuchań (...). Przy wydawaniu decyzji nr 40 minister Klich być może posługiwał się jakąś dokumentacją - argumentował Rogalski. W jego ocenie, tego typu ustalenia - w czasie kiedy polscy śledczy nie wykluczyli jeszcze żadnej z hipotez dotyczących przyczyn katastrofy - mogą okazać się bardzo cenne w śledztwie.
Po wystąpieniu mecenasa Rafała Rogalskiego decyzję MON mediom przedstawił poseł Antoni Macierewicz, szef Zespołu Parlamentarnego ds. Wyjaśnienia Katastrofy Smoleńskiej. Jak zaznaczył, w piśmie tym minister Klich, "mając na względzie aktualną sytuację floty 36. SPLT, w oparciu o którą nie ma możliwości zapewnienia na wymaganym poziomie przewozów i bezpieczeństwa realizacji zadań przez konstytucyjne organy państwowe", polecił przeprowadzić postępowanie mające na celu zawarcie umowy dotyczącej wynajęcia embraerów. - Minister Klich w sposób bezsporny, jednoznaczny, nieulegający żadnej wątpliwości stwierdza, nie przypuszcza, nie snuje dywagacji, ale stwierdza, że 36. SPLT znajduje się w takiej sytuacji, która nie zapewnia bezpieczeństwa lotów konstytucyjnych organów państwa polskiego - zaznaczył Macierewicz. Poseł zgodził się z mecenasem Rogalskim, iż takie stwierdzenie wymaga postawienia pytania, na jakiej podstawie minister Klich zgadzał się (po wydaniu decyzji) na dalsze działanie 36. SPLT w zakresie przewozu osób najwyższych organów państwa polskiego i czy nie narażał ich w ten sposób na niebezpieczeństwo. Zdaniem Macierewicza, decyzja szefa MON to kolejny przykład, że mówienie o politycznej odpowiedzialności rządu za katastrofę ma swoje uzasadnienie. W tym jednak przypadku, gdyby stawiane wątpliwości znalazły swoje uzasadnienie, konsekwencje prawne mogłyby być bardziej dotkliwe.
Z taką interpretacją decyzji nr 40 nie zgadza się MON. Jak zaznaczył Janusz Sejmej, rzecznik ministra obrony, mecenas Rogalski, odczytując dokument, dopuścił się nadużycia. W jego ocenie, w decyzji nie było mowy o "bezpieczeństwie lotów", ale chodziło o zwiększenie możliwości transportu najważniejszych osób w państwie we współpracy z narodowym przewoźnikiem, czyli o "bezpieczeństwo realizacji zadań" nałożonych na konstytucyjne organa państwa.
Na razie nie wiadomo, czy dojdzie do przesłuchania Klicha. Jak zaznaczył płk Ireneusz Szeląg z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie, wniosek zostanie rozpoznany przez prokuratorów prowadzących postępowanie i to oni podejmą ostateczną decyzję. Szef MON - jak zapewnił Sejmej - będzie do dyspozycji prokuratury.
Umowa dotycząca czarteru samolotów Embraer 175 dla najważniejszych osób w państwie została podpisana przez MON i EuroLOT na początku czerwca br. Maszyny - latające w barwach narodowych - obsługiwane są przez cywilne załogi. Obowiązuje ona do końca 2013 roku, ale zaznaczono, że można ją skrócić lub przedłużyć. Obecnie w dyspozycji 36. SPLT pozostają wyłącznie samoloty Jak-40, których resursy nie będą już przedłużane. Prawdopodobnie w sierpniu - z 1,5-miesięcznym opóźnieniem - do kraju z remontu w zakładach w Samarze wróci drugi z samolotów Tu-154M. Nie wiadomo jednak, czy będzie on jeszcze wykorzystywany do przewozów VIP-ów.
Marcin Austyn
Nasz Dziennik 2010-07-27
Autor: jc