KERS tylko od BMW?
Treść
Czy BMW stanie się jedynym dostawcą systemu KERS w Formule 1? Takie rozwiązanie jest coraz bardziej prawdopodobne, zwłaszcza że wszystkie rywalizujące w mistrzostwach świata zespoły szukają oszczędności.
Formuła 1 wkracza w nowym sezon z wieloma zmianami, największymi od kilkudziesięciu lat. Jedną z najpoważniejszych jest wyposażenie bolidów w system odzyskiwania energii kinetycznej, zwany KERS (ma pozwolić m.in. na chwilowy znaczny przyrost mocy). Pomysł jego wprowadzenia od początku wzbudzał kontrowersje, te się nasiliły, gdy zaczęło dochodzić do wypadków porażenia prądem pracowników technicznych kilku teamów. Kilka miesięcy temu hitem internetowym stał się krótki film pokazujący dramatyczną przygodę mechanika BMW-Sauber, który podczas testów bolidu wyposażonego w KERS dotknął pojazdu i natychmiast rażony padł na ziemię. Na szczęście skończyło się tylko na strachu, ale niepokój został. Drugim, pewnie dziś istotniejszym, problemem stały się finanse. System kosztuje, a wszystkie zespoły w czasach kryzysu szukają, jak mogą, oszczędności. Stąd pojawił się pomysł, by znaleźć jego wyłącznego dostawcę, a największe szanse ma BMW.
Team, w którego barwach jeździ Robert Kubica, był bodaj największym zwolennikiem nowej technologii. Najwcześniej rozpoczął pracę nad nią i dziś może pochwalić się największym ich zaawansowaniem. Pod tym względem ma znaczną przewagę nad konkurencją - a czy w jakiś sposób przełoży się to na wyniki rywalizacji, zobaczymy. KERS jest drogi, pochłania sporą część skromniejszych niż dotychczas budżetów, cena standardowego miałaby się zamknąć w kwocie około 2 mln USD - czyli kilka razy niższej niż dziś. Nic dziwnego, iż pomysł poszukiwania jednego dostawcy zyskał poklask i to nie tylko przedstawicieli zespołów, ale i prezesa Międzynarodowej Federacji Samochodowej Maxa Moslera.
Pisk
"Nasz Dziennik" 2009-03-10
Autor: wa