Kapitulacja ludowców
Treść
Zdjęcie: R. Sobkowicz/ Nasz Dziennik
W piątek odbędą się głosowania w sprawie konstruktywnego wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska oraz wotum nieufności dla ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza.
Reprezentanci koalicji PO – PSL zapewniają, że nie należy się spodziewać, by wskutek wniosków opozycji, które dziś przedyskutuje Sejm, doszło do jakichkolwiek zmian kadrowych w Radzie Ministrów.
Odłożenie wyciągnięcia konsekwencji wynikających z afery podsłuchowej w rządzie do końca wakacji, gdy sprawa skandalicznych wypowiedzi potajemnie nagranych polityków i stronników Platformy Obywatelskiej przycichnie, a za dwa miesiące zostanie przysłonięta przez inne tematy, jest ciągle obowiązującą strategią władzy.
Przed dzisiejszą dyskusją w Sejmie nad odwołaniem całego rządu Donalda Tuska oraz wnioskiem o odwołanie ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza koalicjanci zgodnie deklarują, że będą swojego rządu bronić. Po spotkaniu na szczycie koalicji z udziałem premiera Donalda Tuska oraz wicepremiera Janusza Piechocińskiego, które odbyło się w poniedziałek wieczorem, wczoraj późnym popołudniem w sprawie głosowań nad przyszłością rządu dyskutował klub PSL. Przewodniczący klubu ludowców Jan Bury zapowiadał, że będzie swojemu klubowi rekomendował głosowanie nie tylko przeciw wotum nieufności dla całego rządu, ale także przeciwko wnioskowi opozycji o odwołanie ministra Sienkiewicza. – To jest wniosek opozycji, a koalicja ma obowiązek bronić swojego ministra. Premier prosił o kilka tygodni na wyjaśnienie sprawy podsłuchów. Dajmy szansę Sienkiewiczowi na wypełnienie przez niego ostatniej misji i wyjaśnienie całej sprawy – stwierdził Bury.
Przekonania na wieszaku
Po wybuchu afery podsłuchowej i ujawnieniu treści rozmowy Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką, w trakcie której mogliśmy usłyszeć, jak szef MSW sonduje prezesa niezależnego banku centralnego w sprawie możliwości współpracy na rzecz niedopuszczenia do władzy Prawa i Sprawiedliwości, ludowcy domagali się odwołania Sienkiewicza ze stanowiska. Fakt, że kolejny raz – po wniosku nad wotum zaufania dla rządu – będą „zmuszeni” do głosowania za ministrem Sienkiewiczem, wskazywać może, że praktycznie niewiele, jeśli cokolwiek, mają w koalicji z Platformą do powiedzenia. A chęć bronienia swoich przekonań w relatywnie drobnej sprawie dotyczącej personalnej obsady stanowiska rządowego przegrywa z chęcią trwania na rządowych stołkach.
W tej sytuacji i po tym, jak podczas poprzedniego posiedzenia Sejmu koalicja PO – PSL sama sobie udzieliła wotum zaufania, o powtórkę korzystnych dla rządu głosowań spokojna jest marszałek Sejmu Ewa Kopacz. – Plenipotencję do odwoływania ministrów ma premier z koalicyjnym wicepremierem – podkreślała Kopacz. Zaznaczyła, że gdyby to opozycja decydowała o odwoływaniu ministrów, musiałoby to oznaczać, że koalicja nie istnieje. – Są deklaracje, że koalicja trwa i że jest to mocna koalicja na trudne czasy – dodała marszałek Sejmu.
Kopacz stawia na swoim
Wnioskiem o konstruktywne wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska posłowie zajmą się dziś tuż po godzinie 9.00. Kolejnym punk- tem porządku obrad będzie prezentacja wniosku o wotum nieufności dla szefa MSW. Marszałek Kopacz podtrzymała wczoraj swoje stanowisko, że nie pozwoli przemówić z sejmowej mównicy kandydatowi PiS na nowego premiera, prof. Piotrowi Glińskiemu. Głos będzie mógł zabrać w Sejmie, ale poza salą obrad. Przemówienie przed Sejmem osoby niebędącej posłem – w ocenie Kopacz podpierającej się posiadanymi ekspertyzami prawnymi – ma uniemożliwiać regulamin Sejmu.
Według opozycji, to tylko jedna z interpretacji przepisów, gdyż te nie zabraniają przemawiania takiej osobie. Przewodniczący klubu Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Błaszczak zwracał ponadto uwagę, że wystąpienie kandydata na premiera – którego przedstawienie musi towarzyszyć składanemu wnioskowi o konstruktywne wotum nieufności wobec rządu – jest o tyle uzasadnione, że miałby on szansę zaprezentować posłom swój program. Przyjęcie przez Sejm wniosku o konstruktywne wotum nieufności oznaczałoby bowiem automatyczne udzielenie wotum zaufania nowemu premierowi, czyli zmianę rządu.
Kaczyński na mównicy
Wniosek o wotum nieufności dla rządu, motywowany treścią podsłuchanych i upublicznionych nagrań rozmów członków ekipy Tuska, będzie uzasadniał prezes PiS Jarosław Kaczyński. „Ujawnienie nagrań rozmów, jakie prowadzili ze sobą członkowie rządu Donalda Tuska i inni najważniejsi urzędnicy państwowi, doprowadziło do kompromitacji polityków rządzącej Platformy Obywatelskiej, rządu jako całości. […] Sama treść owych rozmów jest niedopuszczalna i nie powinny one mieć miejsca w żadnym kraju, w którym obowiązuje zasada państwa prawa” – czytamy w uzasadnieniu wniosku. Jak podnoszą jego autorzy, z podsłuchanych rozmów Polacy mogli się dowiedzieć, że zobowiązany mocą ustaw do apolityczności prezes NBP z szefem MSW prowadzą zakulisowe targi zmierzające do uniemożliwienia zwycięstwa w wyborach partii opozycyjnej. Inni byli ministrowie omawiają sprawę utrącenia działań służb skarbowych wobec żony jednego z nich. Podnoszone jest także powtarzanie się w podsłuchanych rozmowach wątku arogancji i pogardy dla Polaków: „Ich uczestnicy, konsumując na koszt obywateli najdroższe potrawy i alkohole, śmieją się z Polaków, którzy po wyborach mogą już kupować benzynę za 7 złotych, i skarżą się na problemy związane z zakupem przez polskich dyplomatów najlepszych cygar i 57-letnich trunków dla premiera Donalda Tuska”.
Uzasadnienie wniosku o wotum nieufności dla ministra Sienkiewicza zawiera się natomiast w zaledwie dwóch zdaniach: „Uzasadnieniem […] jest fakt ujawnienia przez jeden z tygodników nagrań rozmów, jakie prowadził on w lipcu 2013 r. z panem Markiem Belką, prezesem Narodowego Banku Polskiego. Rozmowy te dotyczą zakulisowych targów prowadzonych w sprawie obietnicy finansowania przez NBP deficytu budżetu państwa w zamian za zmiany kadrowe w rządzie, których celem było niedopuszczenie do zwycięstwa w wyborach partii opozycyjnej”.
Jarosław Zieliński (PiS), wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Spraw Wewnętrznych, która opiniowała wczoraj wniosek o odwołanie Sienkiewicza, ocenił, że z podsłuchanej rozmowy Sienkiewicz – Belka wynika niebywały cynizm i arogancja ministra Sienkiewicza oraz jego gotowość do łamania prawa, a nawet Konstytucji. A wszystko po to, aby niedemokratycznymi metodami wpłynąć na wynik wyborów, żeby tylko nie dopuścić opozycji do władzy.
Artur KowalskiNasz Dziennik, 9 lipca 2014
Autor: mj