Kamiński straci koszulkę lidera
Treść
Dni Michała Kamińskiego w roli szefa frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w Parlamencie Europejskim są już policzone - ustalił "Nasz Dziennik". Albo sam poda się do dymisji, albo zostanie skrócony jego mandat. Jego następcą ma być jeden z polityków czeskiej ODS Jan Zahradil. Oprócz delegacji PiS decyzje w tej sprawie podjęli również liderzy ODS i brytyjscy torysi, którzy tworzą frakcję.
Od kilku miesięcy posłowie do Parlamentu Europejskiego z PiS zabiegali o odwołanie Michała Kamińskiego z funkcji szefa frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Nasi informatorzy potwierdzają, że mające decydujący głos we frakcji brytyjska Partia Konserwatywna i czeska Obywatelska Partia Demokratyczna (ODS) zostały przekonane do postawienia Kamińskiemu ultimatum w tej sprawie. W przeciwnym razie przegłosowane zostanie wotum nieufności, po którym - jeśli sam nie poda się do dymisji - zostanie rozpoczęta procedura zmiany regulaminu i odwołania Kamińskiego z zajmowanego stanowiska.
- Lider Brytyjczyków Martin Callanan stracił do Kamińskiego zaufanie z powodu politycznych gier, w które w pewnym momencie wdał się w grupie torysów - tłumaczy nasz rozmówca z Parlamentu Europejskiego. To, jak się okazuje, sprawa decydująca. Co więcej, wbrew zapewnieniom Kamińskiego nowa partia - PJN - okazała się marginalnym zjawiskiem na polskiej scenie politycznej. Nie bez znaczenia jest również fakt, że od dawna wielu osobom nie podoba się sposób, w jaki Michał Kamiński kieruje frakcją. Chodzi tutaj przede wszystkim o dużą liczbę absencji na posiedzeniach szefów frakcji i słabą pracę na tym stanowisku, co jest dla nich - jak twierdzą - coraz bardziej uciążliwe. Dlatego po "kadencji" Kamińskiego funkcja szefa frakcji nie przypadnie już Polakowi, lecz najprawdopodobniej reprezentującemu czeską ODS Janowi Zahradilowi. - Mówiąc krótko, skompromitował Polaków swoim zachowaniem przez ten czas - podkreśla jeden z eurodeputowanych. Poza Kamińskim swoje stanowiska mają stracić także popierający go dotychczas i odpowiadający za finanse grupy sekretarz Frank Barrett oraz jego zastępca Gabriel Beszlej.
Kamiński został szefem frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, gdy nie wybrano go na jednego z 14 wiceprzewodniczących Parlamentu Europejskiego. Jednak jesienią ubiegłego roku, tuż po tym, kiedy okazało się, że to on i Adam Bielan stoją za rozłamem w PiS i utworzeniem stowarzyszenia Polska Jest Najważniejsza, 11-osobowa grupa europosłów PiS zaczęła domagać się od Kamińskiego, jak również od partii współtworzących frakcję, by zrezygnował z zajmowanego stanowiska. Tym bardziej że został na nie wybrany jako polityk PiS - największej partii opozycyjnej w Polsce - i jednocześnie bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego.
- To bardzo ważne, bo zarówno Michał Kamiński, jak i Adam Bielan, który jest jednym z trzech zastępców szefa frakcji, budowali swoją pozycję w Parlamencie Europejskim na ich bliskim związku z prezesem i bezpośrednim dostępie do niego, a w Polsce odwrotnie, bo uzyskali duże wpływy w jednej z frakcji parlamentarnych - tłumaczy nasz rozmówca z Brukseli. Teraz - jak podkreśla - nie reprezentują oni już żadnej partii politycznej.
Jednak odwołanie Kamińskiego w listopadzie ubiegłego roku okazało się nie takie proste. Poseł sam nie miał zamiaru rezygnować z prestiżowego stanowiska, a do tego początkowo uzyskał poparcie lidera brytyjskich torysów w Parlamencie Europejskim, wspomnianego już Martina Callanana. Także Jan Zahradil z ODS deklarował, że kwestia przywództwa we frakcji jest wewnętrzną sprawą Polaków. Czesi i Anglicy po prostu nie chcieli być wikłani w polski spór polityczny. Poza tym rodziło to sporo komplikacji, ponieważ by odwołać Kamińskiego ze stanowiska, trzeba zmiany statutu frakcji, który nie przewiduje w ogóle odwołania przewodniczącego w trakcie mandatu. By tego dokonać, potrzeba zwołania specjalnego posiedzenia frakcji, do czego niezbędny jest wniosek podpisany przez 28 z 54 tworzących ją posłów. Zmiana regulaminu musi być przyjęta większością głosów całej frakcji, a dopiero po tym w kolejnym głosowaniu można odwołać starego szefa i wybrać nowego.
Licząca 54 europosłów z ośmiu państw frakcja EKR jest piątą pod względem wielkości w europarlamencie. Swoją największą reprezentację mają w niej brytyjscy torysi - 25 mandatów.
Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik 2011-01-25
Autor: jc