Kaczyński wzywa do jedności
Treść
Zapowiedź Zbigniewa Ziobry dotycząca spotkań z wyborcami wspierających go polityków i organizowania struktur terenowych wzbudziła reakcję prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Zwracając się do członków swojej partii, podkreślił potrzebę jedności na prawicy, czym zapewne próbuje teraz zminimalizować straty partii "w terenie". Zaznaczył przy tym, że już przed wyborami parlamentarnymi Zbigniew Ziobro i Jacek Kurski snuli plany rozłamu.
W obszernym liście skierowanym do działaczy Jarosław Kaczyński podkreślił, że jego partia może wygrać wybory, ale pod warunkiem konsolidacji prawicy. Broni także decyzji o wykluczeniu Zbigniewa Ziobry i wspierających europosła polityków. Słowa prezesa PiS, które skierował do członków swojej partii, muszą być pewną formą mobilizacji w związku z zapowiedzianym przez Zbigniewa Ziobrę objazdem kraju i spotkaniami z wyborcami, a także organizowaniem w całym kraju klubów Solidarnej Polski (co miałoby zostać uwieńczone ogłoszeniem powstania nowej formacji na prawicy). To też forma ewentualnego odwiedzenia działaczy PiS od przyłączenia się do rozłamowców. Jarosław Kaczyński zwracał uwagę na potrzebę jedności na prawicy, przywołując - jako negatywne przykłady jej rozdrobnienia - sytuację z lat 90.
Dalej zaznaczył, że to Prawo i Sprawiedliwość stało się ostatecznie "jedyną formacją prawicy" - o jasnej wizji Polski, ujętej w określeniu "IV Rzeczpospolita", z klarownym stosunkiem do wartości, odrzucającą postkomunizm, odwołującą się do tradycji niepodległościowej, dążącą "do podmiotowości i podnoszenia pozycji Polski na arenie międzynarodowej".
Jarosław Kaczyński stwierdził też, że przed ostatnim rozłamem, podobnie jak przed poprzednimi, w PiS dochodziło do gry na niepowodzenie własnej formacji. "Liczono na niepowodzenie Prawa i Sprawiedliwości w kolejnych wyborach, które miało stworzyć przesłanki do realizacji własnych ambicji, a więc nie wystawiono własnej kandydatury na prezesa na kongresie partii w 2010 roku, nie sformułowano własnej płaszczyzny politycznej, oczekiwano na przegraną śp. Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. Później, gdy tragiczny bieg wydarzeń pokrzyżował te plany, oczekiwania ulokowano w wyborach parlamentarnych" - stwierdził prezes PiS. Próbując demaskować działania "spiskowców", Jarosław Kaczyński stwierdził: "Poszukiwano sytuacji konfliktowych w poszczególnych okręgach, by wykorzystać je dla budowania swojej grupy, co uczyniono w trakcie kampanii wyborczej. Po wyborach i ich niezadowalającym wyniku wysunięto plan, składający się ze znanych i wielokrotnie omawianych postulatów reform w PiS, który miał służyć mobilizacji zwolenników. Na koniec mimo całkowicie otwartej dyskusji na posiedzeniu Komitetu Politycznego i zapowiedzi kolejnych takich dyskusji, także na posiedzeniu Rady Politycznej, i mimo przyjęcia ustalenia, iż dyskusje będziemy prowadzić wewnątrz partii, plan ten upubliczniono".
Jako fakt mający potwierdzać, iż ostatni rozłam w PiS zaszkodził prawicy, Jarosław Kaczyński przywołał poparcie, jakiego powołanemu przez rozłamowców klubowi udzielił na posiedzeniu konwentu seniorów Janusz Palikot. Tak jak prezes PiS oskarżał ostatnich rozłamowców o działanie na szkodę prawicy, tak też winę za rozłamy po prawej stronie sceny politycznej przypisywali wcześniej - w liście do Jarosława Kaczyńskiego - wykluczeni z Prawa i Sprawiedliwości europosłowie.
Kaczyński odniósł się także do ostatnich wyborów parlamentarnych, wskazując, że o przegranej z PO najprawdopodobniej zdecydował ostatni tydzień kampanii. W jego ocenie, odpowiedź PiS na spot PO "Oni będą głosować" była spóźniona, błędem była również dyskusja o Angeli Merkel, po czym z opóźnieniem odpowiedziano na "łatwy do przewidzenia atak", który w wyniku tej dyskusji nastąpił. Ziobrę i Kurskiego prezes PiS oskarżył o to, iż "zajmowali się nieuzgodnioną ze sztabem i w większości przypadków z kierownictwem okręgów Prawa i Sprawiedliwości równoległą kampanią wyborczą". Jarosław Kaczyński podkreślił, że partia skonsolidowana, nawet z mniejszym klubem, ale wzmocniona bardzo dobrze przygotowanymi specjalistami, "jest w stanie zdziałać bardzo wiele". Najbliższe posiedzenie Rady Politycznej PiS ma rozpatrzyć pakiet zmian, których wprowadzenie "powinno przynieść bardzo pozytywne skutki, ale pod warunkiem, że będzie przebiegało w spokoju, a aktywność zarówno partii jako całości, jak i jej członków skierowana będzie ku problemom stojącym dziś przed Polską".
Artur Kowalski
Nasz Dziennik Wtorek, 22 listopada 2011, Nr 271 (4202)
Autor: au