Jeden krok, ale siedmiomilowy
Treść
Mamy do zrobienia jeden krok, by awansować do Ligi Mistrzów i bez względu na to, jak wielkie nas czeka wyzwanie, chcemy ten cel zrealizować - powiedział trener Maciej Skorża po zwycięskim dla Wisły Kraków meczu z Beitarem Jerozolima w drugiej rundzie kwalifikacji do LM. Wiślacy w imponującym stylu rozbili rywala 5:0 i... rozbudzili nadzieję na sprawienie megasensacji w starciu z "Dumą Katalonii". Po porażce w Izraelu 1:2 krakowianie musieli przed własną publicznością odrobić minimalną stratę i zadanie to wydawało się jak najbardziej realne. Mało kto jednak chyba spodziewał się, że odniosą tak wysokie i spektakularne zwycięstwo, urządzając - potrafiącemu przecież grać nieźle w piłkę - przeciwnikowi nader surowej lekcji nowoczesnego futbolu. Od pierwszych minut środowego spotkania mistrzowie Polski zaatakowali Izraelczyków z pasją i rzadko spotykaną determinacją. Dodając do tego duże atuty czysto piłkarskie - po 35 minutach sprowadzili gości na deski, odbierając im kompletnie ochotę do walki. Krakowianie prowadzili w tym momencie 3:0, i co ważne - ani na moment nie zadowolili się wysokim wynikiem, konsekwentnie dążąc do jego podwyższenia. I to w ich grze zaimponowało najbardziej: atakowali bez przerwy, nie pozwalając rywalowi złapać oddechu. - Rzadko się zdarza, aby w meczu dwóch wyrównanych drużyn, toczonym o bardzo wysoką stawkę, jedna z nich zagrała tak dobrze, jak uczyniliśmy to my. W stu procentach zrealizowaliśmy taktykę i wszystkie założenia - przyznał Skorża. Dodał: - Jestem dumny ze swoich piłkarzy nie tylko za ambicję i wolę walki, bo to jest norma, której wymagam w każdym pojedynku, ale za to, że potrafili tak szybko poprawić swoją grę w porównaniu do pierwszego spotkania. Wiślakom wychodziło w środę wszystko. Szybko zdobyli bramkę, ustawili mecz. Błyskawicznie dorzucili drugą, potem trzecią, już przed przerwą rozstrzygając losy rywalizacji. Przeprowadzali szereg akcji, po których rywale bili na alarm albo nie wiedzieli, co się dzieje. Po trzecim golu nadzieję stracił nawet prowadzący gości Itzhak Shum, usiadł na ławce rezerwowych i smętnym wzrokiem patrzył na poczynania swych podopiecznych. Bezradnych. - Wychodząc na boisko, mieliśmy jeden cel: grać i wysoko wygrać. Wszystko ułożyło się po naszej myśli, błyskawicznie przejęliśmy kontrolę nad meczem. Ale nie spodziewałem się, że zwyciężymy tak wysoko - powiedział Paweł Brożek, strzelec jednej z pięciu bramek. Izraelczycy przed spotkaniem bardzo się go obawiali - już wiadomo dlaczego. Wychodzi na to, że jedynym, który nie dostrzega potencjału tkwiącego w królu strzelcu naszej ligi jest Leo Beenhakker, ale to już temat na inną dyskusję. Wisłę czeka teraz potyczka z Barceloną o awans do LM. Nie ma co ukrywać, to rywal najtrudniejszy z możliwych. - Na pewno nie podejdziemy do rywalizacji z "Barcą" na zasadzie przygody, chcemy zagrać o awans. Mamy do zrobienia jeden krok i bez względu na to, jak wielkie czeka nas wyzwanie, mamy nadzieję go wykonać. Zdajemy sobie sprawę ze skali trudności, ale już myślimy, co zrobić, by w Barcelonie nie tylko zagrać dobry mecz, ale i przywieźć dobry wynik. A potem w Krakowie powalczyć o sukces - przyznał Skorża. Pierwsza potyczka z Katalończykami rozegrana zostanie już w środę, a wczoraj podopieczni Josepa Guardioli wysłali wiślakom jasny sygnał: jesteśmy w formie. Hiszpanie wygrali z New York Red Bulls 6:2 w towarzyskim meczu rozegranym w East Rutherford, a znakomitą strzelecką dyspozycją błysnął Samuel Eto'o, który zdobył dwie bramki (podobnie jak w poprzednim sparingowym starciu, z Chivas Guadalajara). Aż nie chce się wierzyć, że jeszcze niedawno działacze dawali Kameruńczykowi wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy. "Barca" już teraz prezentuje się doskonale, coraz lepiej rozumieją się z kolegami niedawno pozyskani - Białorusin Aleksandr Hleb, Malijczyk Seydou Keita i Brazylijczyk Daniel Alves. Szanse Wisły teoretycznie wydają się być minimalne, ale przecież do odważnych świat należy. Piotr Skrobisz "Nasz Dziennik" 2008-08-08
Autor: ab