Istnieje wspólnota wartości po 10 kwietnia
Treść
Z prof. dr. hab. Stanisławem Mikołajczakiem z Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, przewodniczącym Akademickiego Klubu Obywatelskiego im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu, sygnatariuszem listu "Głos poparcia w obronie prawdy", jednym ze współzałożycieli Społecznego Komitetu Budowy Pomnika Ofiar Tragedii Narodowej w Smoleńsku, rozmawia Paulina Jarosińska
Kiedy powstał Akademicki Klub Obywatelski im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Poznaniu?
- Formalnie powstał 20 stycznia tego roku. Założycielami było 132 poznańskich pracowników naukowych, a w tej chwili w skład klubu wchodzi ponad 150 członków, w tym 85 profesorów. Są to pracownicy akademiccy poznańskich uczelni i PAN, głównie z naszego uniwersytetu, ale nie tylko - mamy kilku profesorów z Warszawy, Krakowa i Łodzi, którzy nie mając sposobności należenia do podobnej struktury w swoim mieście, dołączyli do nas.
W jakim wymiarze odwołują się Państwo do spuścizny prezydenta Lecha Kaczyńskiego?
- Wybór patrona był świadomy i symboliczny. Nasze środowisko bardzo wysoko ceni prezydenturę Lecha Kaczyńskiego, właściwie we wszystkich aspektach jego działania. Pragniemy być twórczymi kontynuatorami jego myśli w wymiarze przywrócenia Polsce i Narodowi Polskiemu podmiotowości w Europie, i nie tylko. Chcemy realizować w miarę możliwości jego testament poprzez kontynuowanie Jego myśli w szerszym kontekście, a także utrwalać pamięć o Nim, Jego życiu i działalności.
Dlatego postanowili Państwo zabrać "głos w obronie prawdy" i wystosować list otwarty sprzeciwiający się "zdziczeniu debaty publicznej" oraz "agresji werbalnej wobec osób inaczej myślących (...), najczęściej zwolenników Prawa i Sprawiedliwości" - jak czytamy w apelu.
- W istocie. Bardzo ucieszyło nas to, że środowisko Uniwersytetu Warszawskiego wyraziło swój niepokój w bardzo wyważony, akademicki sposób, dając niezwykle trafną diagnozę polskiej debaty publicznej w dwóch sferach - politycznej i akademickiej. My - jako środowisko naukowe w Poznaniu - tę słuszną diagnozę podzielamy. Obecnie w dyskursie publicznym brakuje niezależności, indywidualnego myślenia, za to obserwujemy uleganie "ośrodkom kreującym poprawne myślenie" oraz etykietowanie uczestników dyskusji oraz brak osobistej refleksji. Odwołanie się do tradycji akademickiej, do przysięgi, którą składa się po obronie doktoratu, a która zobowiązuje do podążania za prawdą, i posługiwanie się w tym celu rozumem, jest nadzwyczaj trafne i fundamentalne w odnowieniu debaty publicznej.
W liście otwartym "Głos poparcia w obronie prawdy" zwracają Państwo uwagę na skalę "manipulacji w debacie społeczno-politycznej w Polsce i na to, jak mało jest w niej rzetelności i prawdy". Gdzie upatruje Pan źródeł natężenia zjawiska manipulacji?
- To jest bardzo trudne pytanie. Wiąże się ono z tym, co w myśli politycznej określa się jako ukryte ośrodki władzy. Celem tych ośrodków jest budowanie jednostronnego obrazu medialnego i zmanipulowanego przekazu. W Polsce są gazety, rozgłośnie radiowe, telewizje, których skład personalny i kapitał wywodzi się z poprzedniego systemu. To uwikłanie personalno-kapitałowe określa interesy, a Prawo i Sprawiedliwość opowiedziało się w sposób jasny i zdecydowany przeciwko temu układowi sił w stosunkach społecznych i jego wpływowi na opinię publiczną, dlatego też jako środowisko jest atakowane i zwalczane.
Akademicki Klub Obywatelski jest jednak apartyjny w swoich strukturach?
- Tak, jesteśmy apartyjni. Ogromna większość naszych członków nie należy do żadnego ugrupowania politycznego. Na palcach jednej ręki można policzyć osoby, które weszły w struktury Prawa i Sprawiedliwości. Chcemy wyrażać po prostu swój sposób myślenia o państwie i Narodzie - jest on bardzo bliski programowi, jaki prezentuje od lat Prawo i Sprawiedliwość, stąd nasze sympatie polityczne łączymy z tą partią. A po 10 kwietnia okazało się, że jest znacznie więcej podobnie myślących ludzi niż się wydawało i ci ludzie są także w środowiskach akademickich. Ich głos był jednak tłumiony przez strach - nieraz bowiem zdarzały się sytuacje zastraszania. Czując wspólnotę myśli, rozproszone dotychczas jednostki mogły się ujawnić i nabrać odwagi do głoszenia swoich poglądów.
Czy spotkał się Pan Profesor osobiście z takim ostracyzmem ze względu na światopogląd w środowisku akademickim?
- Spotkałem się z takimi sytuacjami m.in. wtedy, gdy zakładaliśmy Społeczny Komitet Poparcia Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich 2010. Były takie osoby, które mówiły, że sercem są z nami, zagłosują na Kaczyńskiego, ale ponieważ pełnią funkcje kierownicze w jakichś instytucjach, nie mogą oficjalnie do nas dołączyć, bo nie mogą narażać instytucji, którymi kierują, na utratę ważnych (państwowych lub samorządowych) źródeł finansowania. A ja sam - i całe AKO - uzyskaliśmy zaszczytny tytuł "oszołomów".
Wracając do samej debaty publicznej, wielu komentatorów zwraca uwagę na zatrważające i paradoksalne zjawisko dominacji jednego nurtu w dyskursie, nurtu poprawności politycznej sprzecznej w swej istocie z ideą pluralizmu w demokracji.
- Oczywiście. Spójrzmy chociażby na telewizję publiczną - zdejmowane są z wizji audycje, które są w kontrze do głównej linii, a promuje się osoby, takie jak pan redaktor Grzegorz Nawrocki, który uzyskał już tytuł dziennikarskiej "hieny roku". Dla osoby myślącej "niepoprawnie" obecna ramówka telewizji publicznej jest nie do oglądania.
Na jaki rezonans liczą Państwo, apelując o zmianę debaty publicznej? Do jakich środowisk zwraca się Akademicki Klub Obywatelski im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego?
- Powiem tak: jesteśmy przygotowani na długi marsz. Jesteśmy Wielkopolanami - mamy dziewiętnastowieczną tradycję uporczywej walki o wolność i prawdę w życiu społecznym i narodowym, o realizację swojego świata wartości. Nasze działania chcemy skupiać w dwóch sferach: konsolidacja wewnętrzna AKO polegająca na organizacji spotkań formacyjnych budujących naszą wspólnotę opartą na myśli nowoczesnego patriotyzmu oraz zwrócenie się do środowisk zewnętrznych - chcemy docierać do wielu szkół, domów kultury z przekazem popularno-naukowym i patriotycznym. Przygotowujemy obecnie listę ponad stu referatów, pogadanek, które zaproponujemy konkretnym placówkom dydaktycznym oraz kulturalnym. Mówiąc o nowoczesnym patriotyzmie, mam na myśli postawę opartą oczywiście na silnej tożsamości, odwołaniu do historii i wielowiekowej tradycji, ale z silnym ukierunkowaniem na przyszłość, aby nasze dzieci i kolejne pokolenia na bazie tego, co już wypracowane, budowały nowe wartości, nowe, współczesne oblicza polskiego trwania na mapie Europy.
Dziękuję za rozmowę.
Nasz Dziennik 2011-02-17
Autor: jc