IPN chce kary za ogołocenie archiwów
Treść
W ciągu dwóch tygodni warszawska prokuratura okręgowa, prowadząca śledztwo w sprawie wysyłki archiwalnych dokumentów procesowych Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu do niemieckiego Ludwigsburga, otrzyma z Instytutu Pamięci Narodowej wyniki skontrum w archiwach. Umożliwi to podjęcie postępowania, które 31 stycznia 2007 r. zostało zawieszone na czas szacowania braków w dokumentacji przez archiwistów i prokuratorów IPN. Do Niemiec wyjechało w ten sposób ok. 40 tys. jednostek archiwalnych. - Wyniki skontrum podane zostaną do publicznej wiadomości pod koniec czerwca - zapowiedział rzecznik IPN Andrzej Arseniuk. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że do wiosny br. doliczono się blisko 40 tys. brakujących dokumentów, ale jeszcze trwało w tym czasie skontrum w terenowych oddziałach IPN w Lublinie i Białymstoku. Jeśli chodzi o ilość spraw karnych, z których wyciekły dowody zbrodni wojennych - będzie ona prawdopodobnie niższa niż zakładane początkowo 7-10 tysięcy. Obecnie mówi się o 3-5 tysiącach. Przypomnijmy - bomba wybuchła w maju 2006 r., gdy tygodnik "Wprost" doniósł, że "Polska oddała Niemcom dowody ich zbrodni". Okazało się, że od lat 60. ubiegłego wieku do 2002 r. w Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu i jej poprzedniczce - Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, trwał proceder wysyłki akt śledztw w sprawie niemieckich zbrodni wojennych, w tym oryginałów dokumentów wytworzonych m.in. przez niemieckie władze okupacyjne, zdjęć, zeznań świadków i innych dowodów - do centrali w Ludwigsburgu (Zentrale Stelle der Landesjustizverwaltungen). Śledztwo w warszawskiej prokuraturze, wszczęte jesienią 2006 r. na wniosek prezesa IPN Janusza Kurtyki, toczy się w sprawie "podejrzenia popełnienia przestępstwa przez funkcjonariuszy państwowych polegającego na przekazaniu bez podstawy prawnej materiałów postępowań karnych nieuprawnionym organom państw obcych". - Postępowaniem objęte zostało przekazywanie materiałów procesowych nie tylko do Niemiec, ale także do innych państw obcych - na Ukrainę, Litwę, Białoruś i do Rosji - poinformowała nas prokurator Katarzyna Szeska, rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej. - Skontrum (sprawdzenie stanu archiwaliów na półkach z ewidencją) w archiwach IPN ma za zadanie ustalić, co, gdzie i kiedy zostało wysłane oraz czy zachowane zostały kopie - twierdzi prokurator Katarzyna Szeska. Zaznacza, że prokuratura pozostaje w stałym kontakcie z IPN i zaraz po zakończeniu inwentaryzacji postępowanie zostanie odwieszone. Z naszych informacji wynika, że o ile przypadki wysyłki dokumentów do naszych wschodnich sąsiadów zdarzały się sporadycznie, o tyle przekazywanie akt do Ludwigsburga przybrało charakter masowy, zwłaszcza w latach 70. i 80. ubiegłego wieku. Skontrum przeprowadzono zarówno w archiwach centrali IPN, jak i w piętnastu oddziałach terenowych. Jest to pierwszy w historii tak szeroko zakrojony i dokładny przegląd akt pionu śledczego IPN. Oprócz dostarczenia materiału dowodowego prokuraturze powszechnej pozwoli on też na uporządkowanie i prawidłową inwentaryzację dokumentów, dzięki czemu prokuratorzy komisji terenowych - w wypadkach gdy akta się zachowały - będą mogli podejmować i kończyć decyzjami procesowymi śledztwa w sprawie zbrodni wojennych, które z powodu bałaganu utknęły na dziesięciolecia. IPN zwraca się też na własną rękę do strony niemieckiej o zwrot oryginałów akt, ale jak na razie otrzymuje w odpowiedzi jedynie decyzje procesowe niemieckich organów sprawiedliwości sprzed lat, najczęściej o umorzeniu sprawy. Akta tych spraw, wraz z oryginalnymi zeznaniami świadków i innymi dowodami, centrala w Ludwigsburgu rozdysponowała pomiędzy niemieckie placówki archiwalne. Odzyskać je nie będzie łatwo. - Doprowadzenie przez warszawską prokuraturę do końca tego bezprecedensowego śledztwa mogłoby walnie przyczynić się do odzyskania bezprawnie wydanych dokumentów - usłyszeliśmy w IPN. Małgorzata Goss "Nasz Dziennik" 2008-06-21
Autor: wa