Inżynieria szefowania BOR
Treść
Zawód wyuczony - inżynier ceramik, absolwent krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej, były kierowca byłego prezydenta Lecha Wałęsy, dziś - szef Biura Ochrony Rządu. Przeszedł oszałamiającą ścieżkę kariery w BOR - w 2005 r. mianowany na generała brygady, rok po katastrofie smoleńskiej - awans na generała dywizji. Tylko magisterium brak.
Marian Janicki 15 czerwca 2011 r. został wyniesiony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego na stopień generała dywizji. Tego samego dnia jego ówczesny zastępca Paweł Bielawny został awansowany ze stopnia pułkownika na generała brygady.
Później losy obu funkcjonariuszy nieco się rozeszły, bo prokuratura w lutym 2012 r. przedstawiła Bielawnemu dwa zarzuty: dotyczący niedopełnienia obowiązków w związku z lotami premiera i prezydenta do Smoleńska oraz poświadczenia nieprawdy w dokumencie.
Generałowi Janickiemu przyszło zawiesić swojego zastępcę w czynnościach służbowych, a minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki momentalnie dymisję "przyklepał".
Co do oczekiwanej m.in. przez opozycję parlamentarną dymisji Janickiego szef resortu powiedział tylko, że o niej "nie myśli". Nawet po tym, jak Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga wysłała do MSW listę zastrzeżeń do pracy BOR podczas organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu, indagowana przez nas rzecznik MSW Małgorzata Woźniak stwierdziła tylko lakonicznie, że nic jej na temat dymisji Janickiego nie wiadomo.
Janicki "umacnia wizerunek"
W rubryce "stopień wojskowy i przynależność" przy Janickim figuruje w dokumentach ze śledztwa smoleńskiego wpis - nie dotyczy. Takich informacji nie ma też na stronie internetowej BOR. Czytamy tam tylko, że 26 listopada 2007 r. na stanowisko szefa tej formacji powołał Janickiego obecny premier Donald Tusk.
Pierwsza osoba w BOR to absolwent Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Służbę w resorcie spraw wewnętrznych rozpoczął w 1987 r., a w Biurze Ochrony Rządu pracuje od 1988 roku. W latach 90. zajmował m.in. stanowiska służbowe szefa wydziału, szefa oddziału transportu. 29 marca 2001 r. minister spraw wewnętrznych i administracji Marek Biernacki powołał ówczesnego ppłk. Janickiego na stanowisko zastępcy szefa BOR. Cztery lata później, 12 czerwca 2005 r., prezydent Aleksander Kwaśniewski mianował go na stopień generała brygady.
W jaki sposób obecny szef BOR błyskawicznie otrzymywał nominacje na kolejne stopnie, pozostaje zagadką. Janicki służbę w BOR rozpoczął w 1988 roku. Generałem został po 17 latach służby.
W czasie jego kariery musiały więc zachodzić wyjątkowe przesłanki do szybszego niż przewidziane w ustawie o BOR awansowania na kolejne stopnie. Zgodnie bowiem z zapisami tej ustawy, a konkretnie z art. 46 par. 2, mianowanie na stopień nie może nastąpić wcześniej niż po odsłużeniu w kolejnych stopniach: kaprala (2 lata), plutonowego (3 lata), sierżanta (4 lata), młodszego chorążego (3 lata), chorążego (4 lata), podporucznika (3 lata), porucznika (3 lata), kapitana (5 lat), majora - 5 lat i podpułkownika - 4 lata.
Już kolejny artykuł 47.1 mówi, iż w "przypadkach zasługujących na szczególne wyróżnienie funkcjonariusza posiadającego wzorową opinię służbową oraz szczególne kwalifikacje zawodowe lub umiejętności do pełnienia służby można mianować na wyższy stopień przed upływem okresów, o których mowa w art. 46 ust. 2".
Ustawa zastrzega jednak, że okresy te nie mogą być skrócone więcej niż o połowę. Gdyby Janicki przeszedł wszystkie stopnie służbowego awansu, to - zgodnie z ustawą, pułkownikiem mógłby zostać dopiero po odsłużeniu 36 lat. Skracając ten czas o połowę, zgodnie z zapisami ustawy o BOR, byłoby to 18 lat służby. Co sprawiło, że potrzebował tylko 17 lat do zdobycia szlifów generalskich?
Ustawa nie zakłada czasookresu, jeśli chodzi i przejście ze stopnia podpułkownika na pułkownika i pułkownika do generała brygady i generała dywizji.
Jak dowiedział się "Nasz Dziennik", kiedy Janicki rozpoczął karierę w BOR, miał stopień podoficerski. To skracałoby czas do uzyskania szlifów generalskich. Jednak trzeba pamiętać o warunku, jaki stawia ustawa o BOR - a więc wzorowa opinia służbowa oraz szczególne kwalifikacje zawodowe lub umiejętności do pełnienia służby.
- Rozumiem, że nominacje zdobywają funkcjonariusze, którzy ratują zdrowie i życie osoby ochranianej lub mają szczególne zasługi dla funkcjonowania BOR. Czy generał Janicki takie warunki spełnił? Wątpię - mówi płk Andrzej Pawlikowski, szef BOR w latach 2006-2007.
Jednak z zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z 4 września 2002 r. w sprawie wymagań, jakim powinien odpowiadać funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu na stanowisku szefa komórki organizacyjnej lub innym stanowisku służbowym, żeby zostać szefem Biura Ochrony Rządu, a tym bardziej generałem, należy posiadać co najmniej wykształcenie wyższe drugiego stopnia i legitymować się tytułem zawodowym magistra. Tymczasem w dniu powołania na stanowisko szefa BOR Janicki miał tylko ukończone studia inżynierskie pierwszego stopnia.
Po drugie, w trakcie nominacji na szefa BOR Janicki był wprawdzie generałem, ale żeby nim zostać, również należy mieć odpowiednie wykształcenie.
- W wojsku sytuacja wygląda tak, że trzeba mieć przynajmniej ukończoną jakąś szkołę wojskową lub kierunkową. Najlepiej byłoby, gdyby był to wydział strategiczno-obronny na Akademii Wojskowej, a ponadto dobrze byłoby mieć jeszcze ukończone studia podyplomowe. Tym bardziej zdziwiła mnie ta nominacja na kolejny stopień, czyli generała dywizji. Przypuszczam, że pan premier został wprowadzony w błąd, podpisując jego nominację na szefa BOR, natomiast pan prezydent, podpisując jego nominację na kolejny stopień generalski - komentuje płk Andrzej Pawlikowski.
- Należałoby sprawdzić, czy panu Janickiemu w trakcie szefowania BOR udało się uzupełnić braki w wykształceniu i uzyskać tytuł magistra - dodaje.
Nic jednak na to nie wskazuje. Pytany w ostatnim czasie o przygotowania przez BOR wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu Janicki, syn kierowcy rektora AGH, przedstawił się - pod rygorem odpowiedzialności karnej - jako inżynier ceramik. A więc nadal nie magister.
Wstydliwa historia
Generał Marian Janicki to kierowca w BOR za czasów prezydentury Lecha Wałęsy. O swoim wykształceniu i karierze rozmawiać z dziennikarzami nie lubi. BOR jest więcej niż powściągliwe, jeśli chodzi o udzielanie szczegółowych informacji na temat ścieżki kariery szefa.
- Na stronie internetowej znalazły się te informacje, które powinny się pojawić - mówi ppor. Grzegorz Bilski z biura prasowego BOR. - Nie cała historia musi być komunikowana na stronie internetowej - dodaje. Jak zaznacza, formacja nie ma w planach uzupełnienia strony o informacje związane z karierą wojskową Janickiego.
- Niestety, takich dziwnych karier nie brakuje. Trochę mnie dziwi to, że generał Janicki nie chce ujawnić swoich kompetencji. Żadna z osób, które piastują wysokie stanowiska w wojsku w świecie zachodnim, nie ukrywa swoich życiorysów, karier, są z nich dumni, mówią o tym po to, by wykazać, iż posiadają kompetencje adekwatne do zajmowanego stanowiska. To jest podawane do informacji publicznej. My również mamy do tego prawo jako obywatele Rzeczypospolitej Polskiej, aby znać życiorys i kompetencje osoby postawionej na tak wysokim stanowisku jak pan generał Janicki - zaznacza w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" gen. Roman Polko.
Nasz Dziennik Wtorek, 24 lipca 2012
Autor: au