Homopropaganda z abonamentu
Treść
Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik
Spoty przygotowane przez organizację lobbującą na rzecz legalizacji homoukładów będą emitowane w kanałach TVP. Nieodpłatnie.
Władze Telewizji Polskiej podejmują kolejną próbę oswajania telewidzów z homoukładami. Spot pt. „Najbliżsi obcy” wyprodukowany przez Lowe Warsaw i Rochstar Prime Time na zlecenie Kampanii Przeciw Homofobii będzie pokazywany już za kilka dni. Filmik przedstawia wyidealizowany dzień z życia lesbijek, utrzymując, jakoby były krzywdzone przez polskie prawo.
Od rzecznika TVP Jacka Rakowieckiego uzyskaliśmy informację, że 30-sekundowa wersja spotu została zgłoszona do Komisji ds. Kampanii Społecznych TVP, która dopuszcza spoty organizacji pożytku publicznego do bezpłatnych emisji na antenach TVP, zgodnie z rozporządzeniem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z 2011 roku. Na wrześniowym posiedzeniu Komisja wydała zgodę na bezpłatną emisję spotu na antenach TVP1, TVP2, TVP INFO, TVP Kultura oraz TVP Historia. Po podpisaniu umowy licencyjnej i otrzymaniu materiałów spot będzie emitowany w czasach określonych w tym rozporządzeniu.
Rakowiecki zapewnia, że Telewizja Polska udostępnia bezpłatne czasy emisyjne różnym organizacjom pożytku publicznego, które spełniają kryteria. – Kampania Przeciwko Homofobii traktowana jest na równi z innymi organizacjami pożytku publicznego. Telewizja Polska jest nastawiona na propagowanie otwartości i tolerancji, a spot „Najbliżsi obcy” jest przykładem dobrze zrealizowanej kampanii –zarówno pod względem warstwy wizualnej, jak i merytorycznej –która naświetla ogólnospołeczny problem – przekonuje Rakowiecki. Wcześniej rzecznik TVP powiedział jednemu z portali internetowych, że według telewizji spoty tego typu są przeciwwagą dla programów katolickich w telewizji publicznej.
Strategia oswajania
Poseł Barbara Bubula (PiS), były członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, zauważa, że jeśli przyjąć taki punkt widzenia, to oznaczałoby, że TVP łamie przepisy ustawy o radiofonii i telewizji. Promocja homoseksualizmu jest sprzeczna chociażby z przepisem ustawy mówiącym o wartościach chrześcijańskich, które mają być chronione i respektowane w programach telewizyjnych. – Zasadne jest postawienie zarzutu prezesowi TVP, że w sposób jawny i ostentacyjny przeciwstawia się poglądom większości tradycyjnie myślących Polaków – uważa Bubula.
Parlamentarzystka już półtora roku temu zwracała uwagę na podobne elementy w głównym programie informacyjnym TVP, kiedy przygotowała monitoring „Wiadomości” z godz. 19.30. W Sejmie trwała wówczas dyskusja nad projektem ustawy o tzw. związkach partnerskich i TVP przedstawiła wtedy dwukrotnie w głównym wydaniu programu informacyjnego obrazki oswajające z parą mężczyzn homoseksualnych trzymających się za ręce, siedzących w kawiarni. – Było to w podobnym duchu jak ten spot, który wkrótce ma być w TVP emitowany. Jest to więc niestety już stała tendencja – ocenia Bubula.
Ustawa o radiofonii i telewizji jasno wylicza, co wpisuje się w misję programową telewizji publicznej. Prezentowane w niej programy i usługi powinny m.in. służyć umacnianiu rodziny i zwalczaniu patologii społecznych, za podstawę przyjmując uniwersalne zasady etyki.
– Spot, którego emisję zapowiedziała TVP, niewątpliwie przedstawia związek dwóch kobiet jako funkcjonalnie nieróżniący się istotnie od związku małżeńskiego, natomiast rzekomo gorzej – i przez to rzekomo niewłaściwie – przez prawo polskie traktowany. Ten przekaz bez wątpienia podważa ład konstytucyjny Rzeczypospolitej i dodatkowo jest całkowicie bezzasadny. Osoby, które chcą funkcjonować w związku całkowicie sprzecznym z naturą małżeństwa, mają możliwość kompleksowego uregulowania swoich relacji w ramach zasady swobody umów i czynią to, a o przypadku takim niedawno szeroko informowały media – skomentował dla KAI dr hab. Aleksander Stępkowski, szef Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris.
Przekierować uwagę
Zdaniem medioznawców, sprawa ma dwa kontrowersyjne aspekty: pieniądze, których TVP rzekomo brakuje, i kontekst emisji spotów wyprodukowanych przez prywatne firmy. Nietrudno dostrzec, że spoty mają być zasłoną dymną dla poważnych spraw, które obecnie poruszają Polaków. Jak podkreśla dr Hanna Karp, medioznawca z Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej, bez względu na treść tych przekazów zdumiewa fakt, że TVP – w obliczu stałych kłopotów finansowych i braku pieniędzy na realizację misji – wyda pieniądze podatników na spoty stworzone przez prywatną firmę komercyjną, która utrzymuje się z działalności reklamowej. – Władze TVP mają świadomość, jak bardzo te tematy polaryzują opinię publiczną. Nietrudno przewidzieć, jaki efekt i wydźwięk będzie miała ta kampania. Pewnie spotka się z dużą dezaprobatą telewidzów. To wygląda na świadome działanie, mające na celu podsycanie konfliktu społecznego wokół tej tematyki –zauważa dr Karp. – Rząd zapewne z ulgą przyjmie odciągnięcie uwagi opinii publicznej od swoich kłopotów, zwłaszcza że każdego dnia zmaga się z ruchami tektonicznymi: codziennie wypływają kontrowersyjne informacje dotyczące finansów państwa, polityki zagranicznej i krajowej –dodaje.
W tym kontekście gra na emocjach telewidzów spotami o homoukładach przychodzi w samą porę. Z badań, na które powołuje się dr Karp, wynika, że ponad 80 proc. Polaków nie akceptuje legalizacji tego typu form życia.
Z kolei Elżbieta Kruk (PiS), członek sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu i była przewodnicząca KRRiT, uważa, że trzeba się zwrócić w tej sprawie do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. – Media publiczne mają za zadanie integrować społeczeństwo, a nie je rozbijać. To, co zamierza, i to, co robi od dawna TVP, jest wbrew interesowi Polski, jest wymierzone w podstawowe wartości konstytuujące polskie społeczeństwo, w zdecydowanej mierze katolickie społeczeństwo – podkreśla Kruk.
Rzecznik KRRiT Katarzyna Twardowska nie ma na razie w tej sprawie wiele do powiedzenia. Jak zaznacza, programy i inne usługi publicznej radiofonii i telewizji powinny m.in. umożliwiać obywatelom i ich organizacjom uczestniczenie w życiu publicznym poprzez prezentowanie zróżnicowanych poglądów i stanowisk oraz wykonywanie prawa do kontroli i krytyki społecznej. Jak zastrzega, KRRiT nie stosuje praktyki oceny audycji przed jej emisją.
Izabela Borańska-Chmielewska
Nasz Dziennik, 23 października 2014
Autor: mj