Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Historia to nie quiz

Treść

Z dr. Mieczysławem Rybą z Katedry Historii Nowożytnej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, członkiem Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej, rozmawia Jacek Dytkowski Na stronach internetowych Centralnej Komisji Edukacyjnej opublikowano tegoroczne testy maturalne z historii. W przypadku historii II wojny światowej figuruje tylko pytanie dotyczące aktywności u-bootów na Atlantyku. W testach nie porusza się w ogóle tematu zbrodni komunistycznych, Katynia, Monte Cassino, Polskiego Państwa Podziemnego etc. - Generalnie rzecz biorąc, taki testowy układ pytań z historii jest trochę mało sensowny, ponieważ nie chodzi tylko o wykazanie tego, czy ktoś zna podstawowe fakty, ale czy ktoś rozumie te wszystkie wydarzenia. A dobór tych pytań, który punktowo jak gdyby uderza w jakieś tam wydarzenia, nazwiska i problemy, jest robiony w odniesieniu do tego, co chce się sprawdzić. Pytanie dotyczy tego, czy układający test chce sprawdzić np. wiedzę ze zrozumienia własnej kultury, własnej historii, przeszłości, podstaw cywilizacyjnych, czy to jest po prostu suma przypadkowo dobranych jakichś tam pytań, które sprawdzają krzyżówkowo wiedzę. W tym ostatnim przypadku są one pewnego rodzaju quizem rozrywkowym, a więc generalnie nie wykazują tego, czy ktoś rozumie coś z przeszłości własnego kraju, własnej kultury i cywilizacji, tylko działają na zasadzie: kto więcej spamięta. Jakie będą skutki takiego podejścia do nauki historii? - Układanie w taki sposób pytań generuje pewne postawy późniejszego uczenia. Uczeń przygotowujący się do matury nie uczy się rozumienia, czyli wykazywania relacji między faktami, rozumienia tego, z czego wypływa nasza kultura, chociażby kwestii podstaw kultury chrześcijańskiej czy łacińskiej, tylko uczy się na zasadzie krzyżówkowej. Bardzo szybko zapamięta, ale nie to, co powinno być celem nauczania historii, a więc zakorzenienia i dania zrozumienia podstaw, w szczególności własnej kultury i cywilizacji. Natomiast z quizu generalnie robi się chaos w głowie i następuje zredukowanie wymiaru nauczania do takiego, powiedzmy, "zgaduj zgadula". Istotne tutaj jest to, że na podstawie takiego egzaminu uczniowie będą się przygotowywać do następnej matury. Co więcej, nauczyciele będą odnosić się do specyfiki tego testu, który był podany. W związku z czym problem nie polega na tym, że te pytania tak wyglądają - bo ostatecznie to jest tylko test i tylko jednorazowy egzamin - ale na tym, że cała struktura nauczania nachyla się w takim kierunku. Bo każdy wie, iż ten system maturalny w tej chwili jest bardzo taki "mechanistyczny", nie organiczny, sprawdzający odczytywalny kontakt z historią. Taki mechanizm suchy, chłodny i bezrozumny powoduje, że po prostu daje się sygnał, w jakim kierunku uczniowie i nauczyciele powinni się uczyć. A to oznacza kierunek bezrozumny. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-05-15

Autor: wa