GUS: Kryzys głębszy, niż się spodziewano
Treść
Polacy mają coraz więcej obaw o swoją materialną przyszłość. Wyniki grudniowych badań przeprowadzonych przez Główny Urząd Statystyczny wskazują na dalsze pogorszenie nastrojów konsumenckich. Spada liczba zamówień w przemyśle, bezrobocie rośnie.
Według danych GUS, nowe zamówienia w przemyśle w Polsce spadły w listopadzie 2008 r. w porównaniu z analogicznym okresem roku minionego o 12,5 proc., po spadku o 8,6 proc. w październiku 2008 roku.
Z danych GUS wynika, że poziom wskaźników za ostatni kwartał 2008 r. wskazuje, iż możliwe jest istotne spowolnienie dynamiki tzw. konsumpcji indywidualnej w przyszłym roku. Urząd informuje, że zanotowane zmiany wskaźników ufności konsumenckiej wynikają z pogorszenia ocen zmian sytuacji finansowej gospodarstw domowych i ogólnej sytuacji gospodarczej kraju zarówno w ostatnich, jak i najbliższych 12 miesiącach. - Społeczeństwo polskie wciąż jest biedne, stąd taka ocena. W Polsce mamy wciąż niskie zarobki - ocenia prof. Jerzy Żyżyński, ekonomista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Pogarsza się także sytuacja na rynku pracy, a przedsiębiorstwa planują kolejne zwolnienia. Stopa bezrobocia w listopadzie 2008 r. wyniosła 9,1 proc. wobec 8,8 proc. w październiku 2008 roku. Według GUS, na koniec listopada 333 zakłady pracy zadeklarowały zwolnienie w najbliższym czasie 29,5 tys. pracowników. Rok temu 162 zakłady deklarowały zwolnienie 12,3 tys. pracowników.
- To znaczy, że kryzys jest głębszy, niż się spodziewano - ocenia sytuację w kraju prof. Żyżyński. Jego zdaniem, podstawowy problem wynika z faktu, że znaczna część popytu stanowi popyt generowany dzięki działalności banków. - Jeśli banki ograniczają działalność kredytową, bo nie mają zaufania między sobą i nie mają zaufania do klientów, to rynek bankowy się załamuje. Z drugiej strony zamiast udzielać kredytów, kapitał transferują do swoich central za granicą, więc siłą rzeczy w bankach nie ma pieniędzy - wyjaśnia ekonomista. Skutki kryzysu w Polsce może zwielokrotnić m.in. pochopna decyzja o wyprzedaży banków w tak dużym zakresie kapitałowi zagranicznemu.
Problemy z kredytami pojawiły się także na Zachodzie, gdzie z tego powodu spada m.in. sprzedaż samochodów. - Powstaje takie domino upadłości. Rządy zachodnie starają się to powstrzymać poprzez wsparcie państwa i ratują dziesiątki tysięcy miejsc pracy. A u nas nie bardzo wiadomo, jak to wesprzeć, bo nie ma narzędzi. W obecnej sytuacji należałoby wesprzeć nie tyle same przedsiębiorstwa, ile popyt, czyli konsumentów - uważa prof. Żyżyński.
Pogorszenie sytuacji gospodarczej potwierdziło wczoraj także Ministerstwo Finansów, które podało, że tempo wzrostu PKB w czwartym kwartale słabnie i będzie niższe niż w minionych miesiącach.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2008-12-24
Autor: wa