Grupa C - Rumunia - Francja 0:0
Treść
Pierwszy remis, pierwszy mecz bez bramek i pierwsza niespodzianka - inauguracyjne spotkanie w "grupie śmierci" zakończyło się wynikiem 0:0, który mógł zadowolić jedynie ciut niżej notowanych Rumunów. Zawiedli Francuzi. Obie drużyny wyszły na boisko z wyczuwalnym respektem wobec rywala. Zaskoczeniem była nieobecność w składzie Trójkolorowych Thiery'ego Henry'ego, którego zastąpił Nicolas Anelka. Przez pierwsze kilkanaście minut na zielonej murawie nie działo się nic ciekawego. Wzajemne badanie sił torpedowało ofensywne zapędy i o ile jeszcze taką taktykę Rumunów można było zrozumieć, o tyle postawa Francuzów była zaskoczeniem in minus. Dopiero po pół godzinie gry byli mistrzowie świata i Europy przypomnieli kibicom, że przyjechali na turniej walczyć o najwyższe cele. Po sprytnie rozegranym rzucie rożnym w pole karne zacentrował Franck Ribery, na szóstym metrze do piłki dopadł Anelka, uderzył głową, ale ponad poprzeczką. To była dobra okazja do zdobycia bramki. Kilka minut później znów w roli głównej wystąpił napastnik londyńskiej Chelsea. Ładnie przedarł się prawą stroną i kiedy wszyscy spodziewali się dokładnego dośrodkowania, zaskakująco strzelił z niemal zerowego kąta. To była bezsensowna decyzja, skazana na niepowodzenie. Rumuni czystych sytuacji sobie nie stworzyli, ale konsekwentnie realizowali plan taktyczny nakreślony przez trenera: przede wszystkim nie przegrać. Druga połowa rozpoczęła się od żwawszych ataków Francuzów. Pięć minut po wznowieniu gry ładną akcję przeprowadził Florent Malouda, zakończył ją silnym strzałem, minimalnie niecelnym. Kilka chwil później pokazał się as rumuńskiej drużyny Adrian Mutu. Powalony tuż przed polem karnym próbował sam wymierzyć sprawiedliwość z rzutu wolnego, ale trafił w mur. Szkoda, bo gdyby lepiej przymierzył, mógł poważnie zagrozić bramce bronionej przez Gregorya Coupeta. Do końca meczu wynik się nie zmienił, obraz gry także. Niby przeważali Trójkolorowi, ale z ich akcji nic nie wynikało. Zadowoleni z remisu Rumuni nie kwapili się do odważniejszych akcji, umiejętnie paraliżowali poczynania rywali, mądrze broniąc wyniku. Kibice goli zatem nie zobaczyli, składnych, efektownych akcji także. Remis jest na pewno niespodzianką, strata punktów może mieć duże konsekwencje dla Francuzów, którzy przed Euro nie ukrywali ogromnych aspiracji. Wczoraj ich nie udowodnili, zawodząc na całej linii. A Rumuni? Szkoda, że nie odważyli się zagrać bardziej na "tak", bo rywale byli do pokonania. Remis jest wynikiem sprawiedliwym. Rumunia - Francja 0:0. Żółte kartki: Daniel Niculae, Cosmin Contra, Dorin Goian - Willy Sagnol. Sędziował: Manuel Enrique Mejuto Gonzalez (Hiszpania). Rumunia: Lobont - Contra, Tamas, Goian, Rat - Cocis (63. Codrea), Radoi (90. Dica), Chivu, Nicolita - Mutu (78. Marius Niculae), Daniel Niculae. Francja: Coupet - Sagnol, Thuram, Gallas, Abidal - Ribery, Makelele, Toulalan, Malouda - Anelka (72. Gomis), Benzema (78. Nasri). Pisk "Nasz Dziennik" 2008-06-10
Autor: wa