Grupa A - Portugalia w ćwierćfinale
Treść
Cristiano Ronaldo ma głowę zaprzątniętą ewentualnym transferem do Realu Madryt, co jednak nie przeszkadza mu być gwiazdą Euro 2008. Luiz Felipe Scolari już podpisał umowę z Chelsea Londyn. Gwiazdy reprezentacji Portugalii są rozchwytywane, a jeśli uda im się do końca turnieju zachować spokój i skupić na tym, co najważniejsze - czyli grze - mogą zajść daleko. Czy po tytuł? Możliwe, bardzo możliwe. Za Ronaldo fantastyczny, niezwykły sezon ligowy. Z Manchesterem United wygrał ligę angielską i Ligę Mistrzów, w obu rozgrywkach zdobywał mnóstwo bramek, zachwycał i zadziwiał. Tylko sceptycy twierdzili, że nie zawsze prezentuje się na miarę talentu w meczach z wielkimi rywalami, ogromna większość była pewna, iż tylko potwierdza swą niekwestionowaną pozycję najlepszego piłkarza świata. Wszyscy byli ciekawi, co zaprezentuje na mistrzostwach. Na razie - jest dobrze, chwilami genialnie. Nic dziwnego, że w Madrycie już nerwowo przeliczają gotówkę (co najmniej 80 milionów euro), a w Manchesterze poważnie się martwią. Ronaldo ma z MU ważny kontrakt, ale wiadomo - z niewolnika nie ma pracownika. Sam Portugalczyk spogląda na Hiszpanię coraz bardziej łakomym wzrokiem, zwłaszcza że - jeśli wierzyć plotkom - zarabiałby tam szalone, niedostępne dotąd dla żadnego piłkarza pieniądze. "Królewscy" mieli mu już ponoć zaproponować 75 milionów funtów za pięć lat, a sam Ronaldo miał przyznać, iż chce przejść do Realu. Wszystko się rozstrzygnie po mistrzostwach, na szczęście dla reprezentacji Portugalii "rozterki" jej gwiazdora nie mają wpływu na jakość gry. Ba, Cristiano wydaje się być graczem bardziej pożytecznym dla drużyny niż kiedykolwiek. Najlepszym przykładem jest sytuacja, po której Ricardo Quaresma zdobył trzecią bramkę w środowym pojedynku z Czechami (3:1). Niby to nic, drobnostka, ale wszyscy obserwatorzy zauważyli, iż "dawny" Ronaldo z pewnością zagrałby egoistycznie i nie zauważył lepiej ustawionego kolegi - "dzisiejszy" nie miał z tym problemów. Idol kibiców United dojrzał, indywidualne popisy ograniczył dla dobra drużyny i to jest z pewnością wartość - a przy tym nie stracił nic ze swej błyskotliwości i wyjątkowości. - Na razie udowodniliśmy, że mamy bardzo dobry zespół, ale wcale nie uważam, abyśmy byli faworytem mistrzostw - powiedział po potyczce z Czechami. Chyba są, bo w wielkiej formie jest nie tylko jeden Ronaldo, jego koledzy prezentują się równie dobrze, a przeżywający w ostatnich miesiącach trudne chwile w Barcelonie Deco gra niemal perfekcyjnie. - Awansowaliśmy do ćwierćfinału, ale nasze ambicje sięgają dużo dalej. Jestem dumny ze swoich zawodników, wszyscy walczą na sto procent, nikt nie odstawia nogi - dodał Scolari, który po turnieju żegna się z reprezentacją. Kilka godzin po zakończeniu środowego meczu Chelsea podała, że Brazylijczyk obejmie londyńską drużynę w nowym sezonie. Na razie tylko tyle - pozostałe informacje "wypłyną" po turnieju. Piszemy o Portugalii dużo, ale nieprzypadkowo, bo na jej grę patrzy się z ogromną przyjemnością. Przedwczoraj musiała jednak namęczyć się ostro, bo Czesi udowodnili, że wciąż stać ich na wiele i mają w składzie wielu klasowych zawodników. - Wynik był krzywdzący. Rywale dominowali górą przez kwadrans i to im wystarczyło - przyznał trener Karel Brueckner, i miał rację. Jego podopieczni zasłużyli na remis, ale cóż, piłka nie zawsze bywa sprawiedliwa. Coś więcej na ten temat może zresztą powiedzieć prowadzący Szwajcarów Jakob Kuhn. Jego podopieczni w drugim, kolejnym meczu na Euro byli lepsi i zeszli z boiska pokonani, tym razem przez Turków (2:1). - Musimy to przeżyć, ale jesteśmy bardzo rozczarowani. Nie mam jednak pretensji do zawodników, bo dali z siebie wszystko - skomentował. Współgospodarze turnieju stracili tym samym szansę awansu do ćwierćfinału, zyskali jednak sympatię piłkarskiej Europy. Marne to jednak pocieszenie. A Turcy, którzy zwycięstwo zapewnili sobie w doliczonym czasie gry, o wszystko zagrają w niedzielę z Czechami. Piotr Skrobisz "Nasz Dziennik" 2008-06-13
Autor: wa