Grabarczyk poza zasięgiem PiS
Treść
Jeszcze niedawno sam premier Donald Tusk groził swojemu ministrowi Cezaremu Grabarczykowi dymisją, jeśli nie weźmie się do roboty, a dzisiaj Grabarczyk, jak się okazuje, jest już - w opinii premiera - "niezłym ministrem". Donald Tusk oczywiście nie zechciał podarować głowy ministra infrastruktury Prawu i Sprawiedliwości. Według PiS, Grabarczyk utracił zdolność kierowania swoim resortem i dlatego powinien odejść. Grabarczyk ocenił wniosek o odwołanie go ze stanowiska jako "polityczny".
Sejm debatował wczoraj nad wnioskiem o wotum nieufności wobec ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka. - Na razie zadanie, które mu stawiam, raczej wykonuje - powiedział wczoraj premier Donald Tusk o swoim podwładnym. Dodał, iż jest spokojny, że Grabarczyk przekona opinię publiczną, iż jest niezłym ministrem. Jeszcze niedawno minister infrastruktury otrzymał ostrzeżenie od szefa rządu, że może pożegnać się ze swoim stanowiskiem: albo ruszy budowa autostrady A2, albo Grabarczyk odejdzie z rządu - nie pozostawiał złudzeń premier. Później ogłoszono jednak, że minister spełnił oczekiwania Tuska i wszystko jest w porządku. Premier ocenił wniosek Prawa i Sprawiedliwości o odwołanie Grabarczyka jako czysto polityczny. Skoro jednak sam ma wątpliwości co do efektów swojego ministra, oceniając jedynie, że swoje zadania "raczej wykonuje", to co o efektach pracy ministra sądzić ma opozycja? - Minister infrastruktury Cezary Grabarczyk nie ma spójnej koncepcji dotyczącej budowy dróg i autostrad. Ciągle dokonuje zmian w planie budowy dróg ekspresowych oraz autostrad. W grudniu 2007 r. jako nowo powołany minister potwierdził realizację wieloletniego Rządowego Programu Budowy Dróg Krajowych na lata 2008-2012, przyjętego przez poprzedni rząd. Jednocześnie zapowiedział przebudowę dodatkowych 800 km dróg krajowych. Zadeklarował również, że w latach 2008-2012 zbudowane zostanie 4 tys. km nowych autostrad i dróg. Ale w lipcu 2008 r. Grabarczyk drastycznie ograniczył swoje obietnice. Liczba zaplanowanych do budowy dróg ekspresowych i autostrad zmniejszyła się do 3 tys. kilometrów. W październiku 2008 r. nastąpiła kolejna zmiana planów ministerstwa. A w marcu tego roku następna - wyliczał Krzysztof Tchórzewski (PiS), uzasadniając wniosek o wotum nieufności. Według Tchórzewskiego, Grabarczyk był też zbyt uległy, rezygnując w tegorocznym budżecie państwa z aż 10 mld zł na budowę dróg. Zastrzeżenia PiS do pracy ministra dotyczą także m.in. ostatniej umowy koncesyjnej w sprawie autostrady A2 Świecko - Nowy Tomyśl, która wskazywać ma na duże ustępstwo wobec spółek autostradowych. PiS wini też ministra za zapaść PKP Cargo.
Grabarczyk, który uznał wniosek o odwołanie go ze stanowiska za czysto polityczny, poinformował, że od czasu, kiedy jest ministrem, podpisano umowy na budowę 426 km autostrad. W tej chwili w budowie jest 814 km dróg, w tym 331 km autostrad i 239 km dróg ekspresowych. Zapewniał, że na 2012 r. gotowe będą wszystkie planowane odcinki autostrad. Ogłosił, iż w tym roku będą ogłoszone ostatnie przetargi na budowę odcinków autostradowych: na budowę odcinka A1 między Strykowem i Kowalem na trasie do Torunia oraz na jeden odcinek autostrady A4 między Rzeszowem i Jarosławem. Grabarczyk powiedział, że to kryzys gospodarczy wymógł szukanie środków na inwestycje drogowe poza budżetem państwa. Trudną sytuację PKP Cargo tłumaczył natomiast kryzysem gospodarczym, zaznaczając, że widać już poprawę w gospodarce.
Sejm wniosek PiS o wotum nieufności dla Grabarczyka odrzucił. Wniosek poparło 178 posłów, a większość konieczna do odwołania ministra wynosiła minimum 231 głosów.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-07-18
Autor: wa