Gowin zamyka schroniska
Treść
Anna Ambroziak
W Polsce funkcjonuje 16 tego typu placówek penitencjarnych. Do końca czerwca zlikwidowane mają być trzy schroniska: w Łańcucie, Pobiedziskach i w Warszawie-Okęciu. Zarządzenie wchodzi w życie 1 lipca. Głównym argumentem resortu są względy natury ekonomicznej: placówki nie wykorzystują pełnego limitu miejsc opłacanych przez resort. Schronisko dla nieletnich w Łańcucie jest placówką interwencyjną dla chłopców z limitem 42 miejsc. Tyle samo miejsc ma schronisko w Pobiedziskach. Placówka na Okęciu ma 40 miejsc. Resort argumentuje decyzję tym, że - jak wynika z jego wyliczeń - od kilku lat spada liczba wychowanków schronisk dla nieletnich. Wykorzystanie miejsc w schroniskach dla nieletnich w latach 2007-2009 wyniosło 76 proc., w roku 2010 - 65 proc., a już w roku ubiegłym - tylko 60 procent. Spadek ten jest też zauważalny w przypadku zakładów poprawczych.
Średni okres pobytu w schronisku to 6 miesięcy. Ministerstwo uznało, że rosną koszty utrzymania wychowanków. Średni koszt półrocznego utrzymania jednej osoby to ponad 10,7 tys. złotych. Dla porównania - w roku 2008 było to nieco ponad 8 tys. złotych. Gros wydatków to koszty wynagrodzenia pracowników, zakupu materiałów i wyposażenia, usługi remontowe i inwestycyjne. Na decyzje o likwidacji schronisk wpłynęła też negatywna ocena bazy lokalowej. Wiele pomieszczeń jest wielofunkcyjnych, co utrudnia indywidualizację działań resocjalizacyjnych. Resort zapewnia, że redukcja liczby placówek nie wpłynie na ogólną liczbę miejsc w schroniskach dla chłopców - pozostanie ona na poziomie 502 miejsc. "Zniesienie wskazanych schronisk przyczyni się do poprawy wykorzystania struktury istniejących placówek resocjalizacyjnych, przy optymalizacji oddziaływań resocjalizacyjnych i wykorzystaniu zatrudnionej kadry tych placówek" - czytamy w piśmie z 13 stycznia br., jakie Ministerstwo Sprawiedliwości skierowało do NSZZ "S" Pracowników Schronisk dla Nieletnich i Zakładów Poprawczych. Resort nie ukrywa, że likwidacja schronisk pociągnie za sobą redukcje kadrowe - zwolnienia obejmą wszystkich pracowników. I nie gwarantuje możliwości zatrudnienia zwolnionych osób - liczy na to, że znajdą one pracę w zbliżającym się okresie wakacyjnym. Zakłada z góry, że nie będą mieli z tym problemu zwłaszcza pracownicy schroniska w Warszawie ze względu na niskie bezrobocie w województwie mazowieckim. O zmianę planów ministerstwa apelują dyrektorzy placówek i związkowcy. Jak zaznaczają, kadra pedagogiczna i pracownicy schronisk w Warszawie, Łańcucie i Pobiedziskach to specjaliści z długą praktyką zawodową. Likwidacja schronisk będzie oznaczała rozproszenie kadry i brak możliwości ponownego jej zatrudnienia zgodnie z posiadanymi kwalifikacjami. Schronisko warszawskie, w którym przebywają chłopcy w wieku od 13 do 18 lat, zatrudnia łącznie 58 pracowników - 28 pracowników pedagogicznych i 30 niepedagogicznych (są to m.in. strażnicy i pracownicy administracji). Jak zauważa Jerzy Jóźwik, dyrektor tej placówki, kadra, która w schronisku jest wiele lat, może mieć kłopoty ze znalezieniem zatrudnienia w innym miejscu. - Rynek w Warszawie nie jest rynkiem nienasyconym, który natychmiast wchłonie takie osoby. Nie ma wielkiej rotacji wśród kadry pedagogicznej, jeśli chodzi o tego typu placówki - zaznacza. Przeniesienie chłopców do innych placówek - co będzie efektem likwidacji tych wspomnianych - negatywnie wpłynie na proces ich resocjalizacji (mają zostać przewiezieni do Konstantynowa Łódzkiego). Schronisko w Warszawie zapewnia im szybkie stawiennictwo do dyspozycji stołecznych sądów, a także diagnozę psychopedagogiczną i resocjalizację, przy czym istotna jest często bliskość rodziny. Odległość może utrudnić rodzicom kontakt dziećmi. Poza tym jest to jedyna tego typu placówka w Warszawie, która przyjmuje chłopców w trybie poprawczym i karnym. Inne stołeczne placówki pracują w trybie opiekuńczym. Dyrekcja nie wyklucza, że być może na decyzję o likwidacji schroniska wpłynęła jego korzystna lokalizacja - tereny na warszawskim Okęciu są w cenie, a schronisko zajmuje prawie 5 hektarów. - Likwidacja tych trzech schronisk oznacza zwolnienie ponad 90 nauczycieli, wysoko wyspecjalizowanych, którzy ukończyli po kilka fakultetów. W sumie ma być zwolnionych 185 osób. Schroniska dla nieletnich są placówkami świadczącymi usługi dla wymiaru sprawiedliwości w zakresie zabezpieczenia miejsca pobytu zatrzymanych nieletnich do dyspozycji sądów. Dla porównania, trudno pogodzić się z faktem, że jeśli na jakimś terenie nie ma pożarów, to trzeba zlikwidować straż pożarną. Miejsca w schroniskach dla nieletnich muszą być zawsze przygotowane i posiadać pełną obsadę pedagogiczną zgodnie z określoną pojemnością tych placówek - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Tadeusz Pisarek, przewodniczący NSZZ "S" Pracowników Schronisk dla Nieletnich i Zakładów Poprawczych. Jego zdaniem, likwidacja schronisk jest bezzasadna, jeśli weźmie się też pod uwagę rosnącą liczbę przestępstw popełnianych przez młodocianych. Według danych Komendy Głównej Policji, przestępczość wśród nieletnich rośnie. Najbardziej wzrosła liczba rozbojów i wymuszeń - w roku 2010 odnotowano ich ponad 11,5 tys. - o ponad 2 tys. więcej niż w roku poprzednim. Przybyło też blisko tysiąc - w porównaniu z 2009 rokiem - przypadków uszczerbku na zdrowiu (np. siniak, złamanie kończyny, wstrząśnienie mózgu). W schroniskach młodzi przestępcy są przetrzymywani w oczekiwaniu na wyrok sądu - po rozprawie albo są zwalniani, albo przechodzą do zakładów poprawczych. Według wyliczeń związku, już w chwili obecnej Ministerstwo Sprawiedliwości oszczędza na prowadzeniu schronisk blisko 17 mln zł rocznie, co może stanowić całkowity koszt utrzymania czterech placówek. Kwota ta to efekt zaniżonej etatyzacji zatrudnienia wychowawców - średnio brakuje dwóch etatów na jedną placówkę, niewypłacanych elementów płac pracowniczych, takich jak dodatek za uciążliwe warunki pracy czy rekompensata za pracę w niedziele, której nikt nie otrzymuje. Związek ocenia, że przyczyną spadku liczby nieletnich kierowanych do schronisk nie jest bynajmniej spadek przestępczości, ale liberalne traktowanie ich przez sądy, co wpisuje się w ogólny trend "wolnościowego" traktowania podsądnych nieletnich. - Na spotkaniu z ministrem Jarosławem Gowinem dyrektor Departamentu Wykonywania Orzeczeń i Probacji w resorcie sprawiedliwości Mirosław Przybylski stwierdził, że zgodnie z dyrektywą unijną nie należy wychowywać młodzieży w izolacji, a w warunkach wolnościowych, i wychowaniem powinno się zająć całe społeczeństwo. Jest to wbrew opiniom naukowców, którzy twierdzą, że młodzi przestępcy najpierw muszą zostać odizolowani, zdiagnozowani a dopiero potem może być podjęta praca resocjalizacyjna - zauważa Pisarek.
Młodociani przestępcy kierowani są albo do młodzieżowych ośrodków wychowawczych, albo do młodzieżowych ośrodków socjoterapii, korzystających z tzw. subwencji oświatowej. - Są też tworzone nowe MOW i MOS jako placówki niepubliczne, a zatrudniani w nich opiekunowie często nie posiadają kwalifikacji do tej pracy. Popularne stało się wykorzystywanie do tej pracy wolontariatu, aby obniżyć koszty działania placówki. Wszystko dla tzw. kasy, a nie specjalistycznej pomocy wychowawczej - oceniają związkowcy. Koszt wybudowania nowego schroniska to ok. 40 mln złotych. Schronisko tworzy kompleks budynków - internat, szkoła (podstawowa, gimnazjum lub zawodówka), boisko. W każdej placówce jest przeprowadzana diagnoza pedagogiczno-wychowawcza - zespół kilku pedagogów i psychologów wystawia opinię konkretnemu wychowankowi.
Nasz Dziennik Piątek, 24 lutego 2012, Nr 46 (4281)
Autor: au